wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział jedenasty

Czasem zamykam oczy...
Staram sobie przypomnieć coś dobrego...
Niestety nie potrafię.
Zbyt często upadam.
Nie potrafię zapomnieć o tych złych chwilach.
Nie rozumiem czemu.
Moja prawda-
Ty jej nie znasz.
Duszę ją w sobie.
To ona mnie zabija.
Chcesz mnie uratować?
Wystarczy zrozumieć.

*Perspektywa Belli*
Chciałam się odciąć.Tym razem na zawsze. Miałam dość tych wszystkich wspomnień i tego co się dzieje wokół mnie. Wzięłam wszystkie tabletki jakie były i zaczęłam je łykać. Coraz bardziej robiłam się senna. W końcu opadłam bezwładnie na ziemię i zapadłam w nicość. Tym razem musi się udać. Wszystko było wręcz zbyt proste do póki nie poczułam ostrego bólu przeszywającego moją rękę. Czułam, że ktoś się do mnie zbliża. Wkońcu mam fobie. Po prostu wiem takie rzeczy. Ktoś przywiązał mi ręce, a w mojej głowie pojawiły się tak długo odpychane wspomnienia.
   
*RETROSPEKCJA*
Piętnastoletnia Bella budzi się w zamkniętym pomieszczeniu. Jest w nim dziwnie jasno. Nie wie gdzie jest. Wokół niej są ludzie. Nie wszyscy żywi. Przerażona, próbuje rozwiązać sobie bezskutecznie więzy na nadgarstkach. Zobaczyła, że podchodzi do niej Mike Newton- jej kolega z klasy.
-No i co? Ładnie z nami zadzierać kurwo?
- Gdzie ja jestem?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
-Czego ode mnie chcecie?
-Hm...Jess czego my chcemy, od naszej słodkiej, małej Belli.
-Oj...Po prostu zobaczysz przedstawienie i zagrasz w nim główną role.- po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. Kiedy Jessica podeszła do niej i pokazała zdjęcie. Na nim widniał wizerunek jej zmarłego brata leżącego na ziemi z rozwaloną głową. Poczuła uderzenie i metaliczny posmak w ustach. Ktoś ją uderzył, a ona nie potrafiła już zrozumieć co. Każdego dnia przez prawie miesiąc ci sami ludzie ją katowali. Wykańczali nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kiedy nacinali jej skórę czuła chwilową ulgę. Kiedy dawali narkotyki, przynajmniej zapominała gdzie jest. A była w swoim prywatnym piekle, z którego nie wyszła nadal. Kiedy uciekła...Nie miała siły, ale dobrze udawała. Wystarczyło kilka tabletek lub gram czegokolwiek, by nikt się nie zorientował. Do czasu...Teraz to nawet to jej nie wychodzi...A wszystko przez ludzi, którzy przez pewien czas byli przyjaciółmi. Co się stało z tymi bezbronnymi dziećmi? Umarły, a na ich mejsca pojawiły się okrutne potwory. Zmieniła ich chęć bycia kimś w towarzystwie. Pokazania, jacy są groźni. Nie pomyśleli, że przez to kogoś zniszczą.

       *KONIEC RETROSPEKCJI*
Nienawidze ich. Nienawidze siebie. Nienawidze Boga, bo kiedy był potrzebny to wystawił mi śeodkowego palca i kazał apadać. Słyszałam głos Eleny. Faajnie. Nawet w ostatniej chwili mojego życia o niej myśle. Wreszcie przestane im przeszkadzać. Zapomną i będzie im lepiej. A przecież tego właśnie chciałam. Szczęścia Eleny, bo ja nie miałam okazji tego zaznać. Nie miałam nigdy chłopaka, szczęśliwej rodziny i wspaniałego świata. Do biednych nie należeliśmy, ale wolałabym mieszkać pod mostem niż być taka do niczego. Umrę w samotności. Tak jak to sobie wymarzyłam. Co prawda miało to wyglądać inaczej, ale trudno. Grunt, że to koniec. Mój koniec.
Płakałam całą noc.
Czujesz mój ból?
Nie. 
Ciebie tu nie ma.
Jesteś wytworem wyobraźni.
Jestem sama.
Jeszcze żyje.
Ostatni oddech...
I koniec.
Ty nie zauważysz, że mnie nie ma.
Bo jestem.
Niedostrzegalna.
Ale kiedyś się spodkamy.
*Perspektywa Stefana*
Kiedy tylko dojechaliśmy do Forks wargnęliśmy do domu Belli. Elena całą drogę płakała i dzwoniła do niej, ale nie odbierała. Czułem, że coś jest nie tak. Nie wiem jak. Kiedy Elena zgięła się w pół i powiedziała, żw czuje jakny ktoś jej coś wbijał w brzuch popatrzyłem na nią jak na wariatkę, ale potem przypomniało mi się, że jak Bella miała atak, to ona też czuła ból. Może są jakoś powiązane? Nie wiem. Nie chciałem tego mówić,,, ale ja też martwiłem się o Issie. Za dużo przeszła. Nie mam pojęcia co, ale może chodzi o śmierć jej brata? Weszliśmy do jej domu. Panowała w nim grobowa cisza. Pokazałem Elenie, by została, a sam wbiegłem na górę. Kiedy weszłem do pokoju. Na pierwszy rzut oka nic. Jednak kiedy przybliżyłem się zobaczyłem coś co mnie przeraziło. Na białej podłodze leżała Bella. Wokół niej waliły się puste opakowania po lekach. Po rękach płynęła jej krew, a w brzuchu miała wbity nóż. Na początku nie mogłem się ruszyć. Dopiero po jakimś czasie krzyknąłem do Eleny, by zadzwoniła do Carlisle'a. Przybiegła na górę, nim zdążyłem uklęknąć przed Bellą. Sprawdziłem puls. Kurwa! Na szczęście jeszcze wyczuwalny.  Elena zaczęła krzyczeć. Podeszła do Bells i zaczęła ją głaskać po głowie, nie zważając na krew plamiącą jej ubranie. Kiedy Carlisle przyjechał zadzwoniłem również po Jaspera, a ten idiota stwierdził,że nie ma czasu. Zwyzywałem go i stwierdziłem, żhe skoro jest taki kurwa zajęty to ze mną gada, a ten, że Allie mu pozwoliła. Bellę zabrali do szpitala i najpierw
 miała mieć płukanie żełądka. Oby tylko przeżyła. Nie wiem kiedy...Ale się z nią zaprzyjaźniłem. Jest dla mnie taką przybraną siostrą. Jedną straciłem,. Muszę ją jakoś wyratować i wyciągnąć z tego piekła. Mam pomysł...Ale nie wiem czy wypali.
*Perspektywa Edwarda*
O fuck! Co ja narobiłem! Co ze mnie za skurwielski palant! Jaki pusty imbecyl ze mnie. Widziałem, w jakim jest stanie, a mimo to pozwoliłem jej zostać samej. Jestem na studiach psychologicznch, a zamiast je pomóc to ją dobiłem. Z drugiej strony nie spodziewałem się, że ona jest w aż tak okropnym stanie psychicznym jeszcze na nawrzeszczałem. Nie spodziewałem się,że ona będzie próbowała się zabić. Teraz czekam przed salą operacacyjną, bo tatuś powiedział, że jak ona nie przeżyje to umrę śmiercią męczeńską. W sumie to na to zasługuje. Najprawdopodobniej ma uszkodzony żełądek, ale coś mi się nie zgadza.Po takiej dawce leków człowiek zasypia od razu, a rany cięte były robione później. Czy ktoś mógł być tak okropny i jej to zrobić? Mie wiem. Najprawdopodobniej tym razem trafi do szpitala psychiatrycznego, ale wątpie by jej to pomogło. Elena mnie szczeliła w morde, a ten Stefan myślałem, że mnie zabije. Nic nie poradzę. Czasu nie cofnę. Nigdy nie zachowałem się tak okropnie w stosunku do jakiegokolwiek człowieka, a ona...Nie wiem czemu, powiedziałem jej żeby dała spokój Elenie. Mam nadzieje, że mimo wszystko nic jej się nie stanie. Cierpienie. To widziałem w jej oczach. Musiała przeżyć coś przed czym się tak wzbrania. Co tak doszczętnie ukrywa. A ja postaram siw wszystko naprawić i jej pomóc. Choć jeszcze nie wiem jak. Drzwi od sali
się otworzyły. Elena od razu przybiegla, a w drzwiach ukazał się mój ojciec.
-Edwardzie będziesz nam potrzebny na sali.
-Co? Ja?
- Ty. Ona ma fobię i nie wiemy jak zareaguje na dotyk.
-No okay.
- Usiądziesz obok niej i będziesz ją trzymał za rękę, by w razie ataku się nie wyrywała.
-Dobrze. Przusunęłem krzesełko do dziewczyny, a kiedy miałem zlapać ją za rękę zauważyłem nacięcia. Większość nie pochodziła z dzisiaj. Nachodziły one wręcz jedno na drugie i były chaotycznie ułożone. Czyli cięła się. Coś musi być nie tak. Nie podoba mi się to. Zlapałem ją i miałem nadzieję, że nikt nie zauważył. Widać, że Bella to ukrywa. Długie bluzy zakrywające całe ręce. Po jakimś czasie dziewczyna zaczęła się wyrywać i płakać. Sięgłem po tabletki z półki i się zawachałem. W końcu
ona będzie miała płukanie. Czy to jej może zaszkodzić? I wogóle gdzie jest jej brat? Bo pomimo, że Stefano mówi, że ona jest dla niego jak siostra to nią przecież nie jest. I gdzie są jej rodzice? Zobaczyłem, że nadal cała drży i pokazałem tacie, że przytrzymam jej głowę. Wtedy ona zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Usłyszałem głos mojego ojca:
- Przerywamy operację.- następnie zwrócił się do mnie. - Ona za chwilę się obudzi. Porozmawiaj z nią.
-Jak to się obudzi?
-Dam jej leki wzmacniające i pobudzające.
-Ok. -Wyszedł z sali. Po pewnym czasie tak jak mówił Bella obudziła się. Widziałem, że każdy ruch sprawiał jej ból.- Nie ruszaj się. - Kiedy odwróciła wzrok ode mnie podeszłem do niej.- Naprawdę przepraszam za to co powiedziałem.
- Nic nie szkodzi. To była moja wina.- jej głos był słaby.
- Co jest twoją winą?- zapytałem zdezorientowany jak najspokojniejszym tonem.
-Wszystko.
- Słuchaj Bello. Nic nie jest twoją winą. Zapewne nigdy nie było. Dlaczego się tniesz? Tylko nie denerwuj się. Jak będziesz współpracować to posaram się byś nie trafiła do szpitala psychiatrycznego.
-No nie! Znowu chcą mnie tam wsadzić? Alice mi tym groziła, ale nie spodziewałam się, że zrobi to naprawdę.- potem zatkała buzię jakby powiedziała za dużo.
- To dziewczyna Jaspera? Groziła ci?
-Nie.- nagle zaczęła płakać.
- Klamiesz. Ta suka ci grozi! To przez to się krzywdzisz?
-Jedyną suką jestem ja, więc nie wyzywaj jej. A ja się nie krzywdze.- wyszedłem i trzasłem drzwiami. Co jest kurwa z nią nie tak? Czemu tak o sobie mówi? Czemu ta dziewczyna jej grozi?
Krew płynie po dłoni, 
A łza po policzku.
Czekając na śmierć milczę.
Dla ciebie moje działania nie mają sensu, 
Lecz właśnie takie jest moje życie.
Umieram z każdym słowem...
Nie zrozumiesz...
Chcę odejść i już nigdy nie wrócić.
*********************************************************************
Issie: Eh...Jak na mnie rozdział szybko wstawiony i w porównaniu z innymi długi. Co do niego...Nie jestem zbytnio zadowolona.. poza tym te wierszyki są okropne i wiem o tym.  Teraz czekamy na o wiele lepszy rozdział Selinki, a hejty wybaczam:-)  buziaki, Issie

Selinka: TY CHYBA SOBIE ZE MNIE ŻARTY ROBISZ ISSIE ! Genialny rozdział jak zawsze ! Wierszyki są cudowne i uwielbiam je ! Mój rozdział nigdy nie był lepszy od twojego i nie będzie siostrzyczko ! To musicie trochę teraz poczekać do mojego rozdziału. Prawdopodobnie napisze go w weekend albo piątek........to ok . Jeśli ktoś będzie ją hejtował to nie ręczę za siebie ! Więc uważać !
Buziaki Selinka :*

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział dziesiąty

Szalony obłęd, 
upadła ludzkość.
Pragnę jedynie spokoju.
Słyszysz mnie ? 
Namieszałeś mi w głowie, aż uderzyłam w ścianę
Próbuje walczyć z samotnymi nocami
Jesteśmy przekreśleni
Wynoszę się stąd
Czuję, że dobrze zrobię 
Zabierz mnie na inną stronę 
Uważam, że cały świat jest uzależniony od dramatu.
Ludzie zabijają, ludzie umierają
Dzieci cierpią, słyszysz ich płacz
Gdzie jest miłość ? 
Właśnie znaleźliśmy naszą drogę do odnalezienia siebie nawzajem......... 

Perspektywa Eleny 

Nie mogę uwierzyć, że przez tą szkołę musiałam wyjechać z powrotem do NY  ! Jeszcze Bella kiedy wyjeżdżałam się nie obudziła więc musiałam nawet bez pożegnania wyjechać. Ciekawe co z moją siostrzyczką........zaczęłam bazgrać po zeszycie na sztuce kiedy niespodziewanie dostałam w tył głowy czymś . Odwróciłam się i zobaczyłam cwany uśmieszek Stefana .
- O co chodzi ? - spytałam szeptem, by nauczycielka nie zauważyła, że gadam. Nienawidzi tego.
- Skup się na lekcji to szybciej Ci minie . - powiedział cicho
- Nie ma szans. Jeszcze nigdy aż tak mi się nie dłużyły lekcje . Możemy jechać dziś wieczorem ? - spytałam patrząc kątem oka na nauczycielkę czy nie patrzy w naszą stronę
- Tak jak najbardziej . - powiedział kiedy usłyszałam wielki huk po całej klasie. Nauczycielka walnęła dziennikiem w moją ławkę.
- Cisza ! Pogadacie sobie na przerwie ! Nie umiecie zrozumieć wspaniałej sztuki....- przewróciłam oczami - Nie rób min ! - krzyknęła na mnie
- Nie robię ! - wkurzyłam się. Mam większe zmartwienia niż ona.
- Może pani przestać się na nią wydzierać ?! -obronił mnie mój ukochany
- Oby dwoje się dobraliście ! Może i macie talent, ale zrozumieć już tej wspaniałej lekcji nie potraficie ! - prychnęliśmy równocześnie
- Właśnie pani traci tę '' wspaniałą '' lekcję - zakreśliłam cudzysłów w powietrzu i pokazałam na zegarek kiedy zadzwonił dzwonek
- Jeszcze raz się to powtórzy, a wezwę dyrektora.- odeszła do swojego biurka, a ja szybko schowałam książki i piórnik do torby. Stefan do mnie podszedł obejmując ramieniem w pasie i pocałował we włosy. Wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy się do mojej szafki .
- Ta kobieta ma coś już nie tak z głową . - powiedziałam otwierając szafkę - Od kiedy tylko doszłam do tej szkoły ma do mnie pretensje i nie wiem za co ! - wrzuciłam niepotrzebne książki do szafki
- Nie przejmuj się nią . - pogłaskał mnie po plecach Stefan
- Wiem..mam teraz większe zmartwienia. Nie można zerwać się z ostatnich lekcji ?
- Niestety nie......musimy odbębnić jeszcze te pare godzin, bo inaczej nie puszczą nas.....- wyjęłam telefon i spojrzałam czy nie ma jakiś wiadomości od Belli . Nic. Wybrałam jej numer i przyłożyłam telefon do ucha.- Do kogo dzwonisz ? - spytał Stefan
- Do Belli . - powiedziałam jedynie, a ten przytaknął przytulając mnie do siebie. Uczniowie już przywykli do tego, że jesteśmy parą więc nie gapili się tak jak kiedyś. Złapała mnie poczta głosowa więc się rozłączyłam- Bella chyba powinna już wstać nie uważasz ?- spytałam patrząc na niego
- Z pewnością. - odparł całując mnie w czoło kiedy rozdzwonił się dzwonek na lekcje .Jęknęłam niezadowolona . - No chodź odprowadzę Cię do klasy. - uśmiechnął się łobuzersko, a ja mogłam mu jedynie odpowiedzieć lekkim uśmiechem i podprowadził mnie pod sale do śpiewu.
- To pa....- powiedziałam dając mu buziaka
- Chwila, chwila. - przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował, a ja z uśmiechem się od niego oderwałam
- Spóźnie się ......
- Będę po lekcji po ciebie . - pocałował mnie w policzek i zaczął biec z plecakiem w stronę swojej klasy

Przestrzeń między nami 
Zaczyna się czuć jakby to był inny świat
Jakbym zaczęła wariować
I mówisz, że to tonie w Twoim sercu
Mówisz mi, że nie ma tam nikogo,
kto mógłby wysuszyć tą powódź 
Och, ale to jest po prostu zwariowane 
Bo kochanie mówiłam Ci, że jestem tu dla dobra 

Weszłam do klasy i od razu usiadłam na swoim miejscu. Wyjęłam śpiewnik z nutami, kiedy do sali weszła psorka .
- Dobrze dzieciaczki ! Dziś chce byście zaprezentowali swoje umiejętności gry na pianinie. - ucieszyłam się choć i zmartwiłam . Nie grałam bardzo długo . W tej szkole były tylko jedne zajęcia związane z grą na fortepianie czy pianinie . Jednak nie miałam czasu na nie chodzić mimo chęci . Edward jako pierwszy uczył mnie gry na pianinie na naszym pianinie w Forks. Pamiętam to do tej pory. Ja mała ośmiolatka, a on dwunastolatek . Tak ! Już wtedy umiał grać i uczył i mnie chwaląc się tym, aż i mi świetnie nie wychodziło.
-  Może najpierw.......- spojrzała w dziennik i paznokciem przejechała po liście uczniów - Cullen ! - krzyknęła z uśmiechem i wskazała na pianino. Wolnym krokiem wstałam ze swojego krzesełka i westchnęłam pod nosem . Usiadłam przed fortepianem i dotknęłam lekko śnieżnobiałych klawiszy. Trochę niepewnie zaczęłam melodie lecz szybko wczułam się w muzykę i zaczęłam śpiewać.





Kiedy skończyłam nie zawracając sobie głowy brawami usiadłam na wcześniejszym krzesełku .
- To było wspaniałe Eleno ! - zachwycała się psorka
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się lekko i schowałam kosmyk za ucho .
- Oczywiście dostajesz szóstkę i widzimy się na próbach w każdą środę po lekcjach . - przytaknęłam jej - Teraz .........Collins ! - Lily usiadłam i zaczęła grać. Wszyscy patrzeli tylko na nią więc dyskretnie wyjęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz.Nic . Kompletnie nic. Co jest z Bella ? Może jest gorzej i dlatego nikt mnie nie informuje ?! Wiem !
- Przepraszam . - powiedziałam do nauczycielki kiedy zaczęła swój monolog do Lily
- Tak, Eleno ? - spytała
- Jakoś źle się czuje . Czy mogłabym pójść do pielęgniarki ? - spytałam udając, że czuje się słabo .
- Tak, oczywiście. Dasz sobie sama radę  ? - spytała troskliwie . Yeah ! Dobra ze mnie aktorka !
- Tak, tak . - wyszłam wolnym krokiem z sali. Kiedy byłam już około 200 metrów od sali zaczęłam biec w stronę sali Stefana . W drzwiach było okno więc mogłam go zobaczyć . Trochę za szybko podleciałam zwracając na siebie uwagę wszystkich jednak przykucnęłam. Po odczekaniu paru minut wychyliłam nieco głowę do góry. Spojrzał w moją stronę . Pokazałam gestem dłoni by przyszedł do mnie . Powiedział coś do nauczyciela i wyszedł z klasy z plecakiem. Pociągnęłam go za rękę i poszliśmy w kąt korytarza.
- O co chodzi skarbie ? - spytał trzymając mnie za rękę
- Nie wytrzymuje już usiedzieć w miejscu tu ! Powiedziałam, że źle się czuję to może pojedziemy już co ? Proszeee
- Będziemy mieć kłopoty. -próbował się nie zaśmiał
- Po to są zasady by je łamać . - uśmiechnęłam się chytrze i wylecieliśmy szybko ze szkoły wchodząc do jego samochodu .
- Ponoć to zawsze facet w związku sprowadza na złą drogę. - pokręcił głową ze śmiechem kiedy wyjechał z parkingu i docisnął gazu
- Ponoć faceci lubią niegrzeczne dziewczyny . - powiedziałam chytrze
- Dobra wyskakujemy . - pobiegliśmy szybko do mojego mieszkania gdzie mieliśmy już swoje walizki i Stefan wziął je na dół. Oby tylko szybko być w Forks przy Belli .

Spójrz na siebie. 
Jesteś młodą osobą. 
Przestraszoną. 
Czego się boisz? 
Przestań się przejmować.
 Przestań hamować słowa.
 Przestań myśleć, co sądzą inni.
 Noś to, na co masz ochotę. 
Słuchaj takiej muzyki jaką lubisz. 
Puść ją głośno i tańcz do upadłego. 
Wyjdź i pójdź tam gdzie chcesz nie myśląc o jutrze.
 Nie czekaj na piątek. 
Żyj teraz.
 Zrób to teraz.
 Podejmij ryzyko.
 Powiedz swe sekrety. 
Kiedy zrozumiesz, że to Twoje życie? 
Spełnij marzenia. 

Perspektywa Angeline

Ustałam przed jej domem i rozglądnęłam się dookoła . Nikogo nie było . Cicho weszłam do środka. Spojrzałam do salonu . Kurwa Swan leżała nieprzytomna na dywanie, a dookoła jej walały się jakieś puste pudełka po tabletkach . Myśli, że taka śmierć jej się uda ? Niedoczekanie ! To ma ją boleć ! Wyjęłam nóż z torby i zrobiłam pare głębokich cięć na jej wzdłuż rąk . Krew lała się już strumieniami . Ma za swoje. Uśmiechnęłam się chytrze i wbiłam nóż w jej brzuch kiedy usłyszałam parkowanie jakiegoś samochodu na podjeździe. Ona nie może przeżyć ! Nie mogą mnie złapać. Znalazłam drugie drzwi więc szybko przez nie wybiegłam i pobiegłam do lasu chowając się za drzewami . Nie zasługuje ona by żyć. Oby tego nie przeżyła.


------------------------
Selinka : Przepraszam ! Rozdział miał się pojawić wcześniej, a do tego nie jest taki jaki bym chciała......niezbyt mi się podoba. Jedynie te moje wierszyki (?)czy jak to tak, bo nie wiem jak to nazwać. Miał być dłuższy, ale przez złe samopoczucie, masę pracy domowej i inne pierdoły ledwo się wyrabiam na 14 blogów . Ok to czekam na komy jakie by nie były. W zakładkach znajduje się strona Zwiastun . Kto nie widział ten niech obejrzy i mi go skomentuje, bo sama go robiłam . Najważniejsze dla mnie, że podoba się mojej siostrzyczce, ale i tak chciałabym byście skomentowali . To czekam na komy.
Buziaki Selinka :*

Issie : Ty wariatko! Rozdziałek genialny. Ja też chcę tak uumieć, ale życie jest brutalne...Eh...będą same pozytywne opinie pewnie, bynajmniej ja jestem zachwycona.....Czekamy na komy...I teraz tylko moje bazgroły....Nwm ile mi to zajmie, bo mam skłonności do przedłużania. Buziaki, Issie



wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział dziewiąty


,,Czemu patrzę w ten obraz pustym wzrokiem?
Może nie mam sił.
Chowam się, bo się boję.
spadam na dno zbyt szybko.
Nie pomożesz mi.
Miałeś jedną szanse.
Przegrałeś.
Umieram kolejny raz.
Nadal nie ostatni
Zbyt szybko.
Nadal powoli''



 *Perspektywa Belli*
Widzę ludzi. Podbiegają do mnie zbyt szybko, by ich zatrzymać,  Zaczynają mnie dusić. Ich dlonie są zimne jak z lodu. Nie ma w nich nic dobrego. Ich oczy łakną mojego bólu. Mimo to, wiem, że muszę walczyć. Nie mam wyboru. Boję się. Modlę, żeby ktoś mnie zabił, albo choć uspał zanim to się nie skończy. To nie jest rzeczywistość. Wiem o tym. W rzeczywistości za chwilę się obudzę. Znów będę słuchała kłamstw i tych nielicznych szczerych słów. Powoli delikatna mgła pozwala mi się nie przyglądać temu wszystkiemu.
- Siostrzyczko, zobaczysz będzie dobrze.- ktoś szeptał do mnie uspokajająco. Nie mogłam sobie przypomnieć kto to. Wiedziałam tylko, że ktoś dla mnie ważny.  Czuje delikatny dotyk na głowie. Spokojny i niepewny. Nagle czuje ból w ramieniu. Wszystko jest puste, pozbawione sensu. To minie. Wiem, że to tylko chwilowe. Czuję się słaba i senna. Pierwszy raz od dłuższego czasu, pomimo snu nie mam koszmarów.  Nie czuje strachu. Nie wiem ile spałam, ale kiedy wstałam obok mnie stał chłopak o miedzianych włosach i oczach o nienaturalnym kolorze. Patrzył na mnie niecierpliwie. Nie obchodziło mnie to. Musiałam zadać tylko jedno pytanie.
-Gdzie jest Elena?
- Nie zapytasz się o moje imię ani nic? Nazywam się Edward i jestem jej  bratem.
- No skończ o sobie! Gdzie ona jest!?- mój głos pomimo chrypki był pełen złości.
-Spokojnie. Nie denerwuj się. Elena wyjechała do szkoły. Nie miała wyboru.
-Ile właściwie spałam?
-Spałaś?! Dziewczyno, ty zwariowałaś? Wiesz do czego mogło to doprowadzić?
- Odpierdol się! Nawet mnie nie znasz....
- Ale swoją siostrę owszem. Zabraniam ci się do niej zbliżać! Ranisz nią i niszczysz! Nie dziwię się, że jesteś sama!
-Tak? Spoko. Od dzisiaj dla mnie nie istniejecie.- Te słowa wyszeptałam i wybiegłam z tego domu. Na szczęście nie mieszkałam daleko, więc po kilku minutach dobiegłam do domu.Nie mam siły. Może mnie zranił, ale ma racje...Muszę zapomnieć o Elenie. Zaczęłam zrzucać wszystko z szafek. I wtedy zobaczyłam ją....Wiem, dziwne. Ekscytuje się widokiem żyletki. Chore. Nie wezmę jej do ręki. Nie zrobię tego znowu. Zamknęłam drzwi na patent, usiadłam na łóżku i przypomniał mi się pierwszy raz kiedy to robiłam...Czułam się wtedy taka samotna. Elena wyjechała, a nikogo innego nie miałam. Byłam sama w domu. Płakałam. Nie wytrzymywałam już. W szkole usłyszałam parę bardzo nie miłych rzecz na swój temat, a i bez tego wiedziałam, że jestem do niczego. Nadal to wiem. Moje życie jest i było bez sensu. Nie wiem jak kiedyś będzie. Nie umiem sobie poradzić. Wszyscy mają mnie gdzieś. Po co mam się męczyć? Przecież jak umrę byłoby wszystkim łatwiej. Mnie też. Ale może jeszcze spróbuje? Na razie jestem śpiąca. Nie mogę ustać ani utrzymać głowy w powietrzu. A potem jest już ciemno, czyli dobrze.
*Perspektywa Angeline*
Zabić ją...Nie mam wyboru. Muszę to zrobić. Zasłużyła. Zabrała mi przyjaciół. Nie zasługuje na życie.  Jest nikim. Isabella Swan musi umrzeć. Zabrała mi chłopaka. Przez nią Michael się zabił. To jej wina. Jej i niby wielkich problemów. Tak już...Oczywiście. Biedne dziecko ma depresje. Oh....Jakie to smutne. Ta idiotka jeszcze się dowie, że z Angeline Evans się nie zadziera. W szkole dzięki mnie ma...doskonałą opinię. No co? Taka właśnie jest ta słodziuteńka Bells. Dzwoneczek. No tak na nią zawsze mówił. Ale ona miała wszystko zaplanowane. Była tak samo wielką suką jak teraz...Nie zmieni się. Kurwa zostanie kurwą. Małą, użalającą się nad sobą idiotką.
********:******************************************************************
Issie: No wiem! Masakra...Piszę na spontana, więc samo mi się wymyśla. Niestety kiepsko, ale darujcie....Pisałam przy piosence Avril Lavigne- Nobady's home i wyszło takie byle co.  Na szczęście nn należy do Selly, która jakoś ratuje tego bloga, a więc czekamy. A! I mam pytanko. Czy komuś przeszkadzają przekleństwa? Bo nwm. Chcę narazie atmosfery dodać do bloga, ale mogę przestać. Buziaki:-)
Selinka: Rozdział jest genialny jak zawsze więc się nie czepiaj siostrzyczko ! Na szczęście nn należy do mnie........pffff.......lepszego nie zrobię ! To czekamy na komy.
Buziaki Selinka :*

poniedziałek, 17 lutego 2014

Zwiastun

Oto zwiastun naszego opowiadania zrobiony przeze  mnie ( Selinka ) . Mi on bardzo się podoba. Issie też więc jeśli ktoś nie zobaczył go jeszcze i w stronach nie skojarzył się, że jedna z zakładek to właśnie mój zwiastun to chciałybyśmy byście obejrzeli go i skomentowali chociażby w tym poście w komentarzach . Jestem w tym od niedawna ( Selinka ) i chciałabym znać wasżą opinię na ten temat . 
Czekamy na komy .
Buziaki Selinka i Issie :*


Obejrzyj i skomentuj !

środa, 12 lutego 2014

Rozdział ósmy


Nie pozwól innym, by cię zniszczyli bądź zmienili
Wiesz, że musisz 
Pozostań silna
Ja widzę prawdziwą ciebie, zranioną, próbującą przełamać ból
Ale po prostu wiedz
Dziewczyna, którą znam, ona przybrałaby 
Fałszywy uśmiech przed kamerami 
Zabiłaby swą duszę 
Starając się ukryć niedoskonałości
Ona nie wie 
Uroda jest w twojej głębi 
Różnej mierze, grubej czy cienkiej 
Miałaś swoją szansę, dostaniesz ją ponownie 
Bo to jest czas na twoją drugą szansę 
Nie martw się tym, co myślą o tobie inni 
Podnieś głowę wysoko, jesteś piękna ! 


Perspektywa Eleny

Tego było już dla mnie za dużo . Zmarła siostra, to co się dzieje z Bells, Jasper i jego cholerne zachowanie. Jednak musiałam być silna. Jak nie dla siebie to chociaż dla Belli. Przynajmniej dla niej . Siedziałam przez cały dzień na krzesełku obok jej łóżka na którym spała . Tata wstrzyknął jej jeszcze jakiś środek przeciwbólowy i nasenny by spokojnie spała przynajmniej przez dłuższy czas i oderwała się od tego wszystkiego . Powoli i mi zamykały się powieki . Oparłam głowę o rękę  i przymknęłam oczy . Nie zasnę . Nie mogę spać. Muszę być przy Bells . Nawet się nie zorientowałam, a poczułam dłoń na swoim ramieniu . 
- Boże. .. - złapałam sie teatralnie za serce i odwróciłam się w stronę winowajcy . Stefan . Uśmiechał się zawadziacko w moją stronę, a ja przetarłam oczy dłonią. - Co jest ? 
- Nic. Choć się połóż. Idziemy spać . - oznajmił 
- Nie jestem śpiąca. - ziewnąłam . Fuck ! I się zdraziłam ! 
- Właśnie widzę . -powiedział z ironią
- Muszę być przy Belli . - powiedziałam mocno i spojrzałam na nią. Objęłam swoje nogi ramionami, a głowę położyłam na kolana . Było to trochę niewygodne ponieważ fotel w tym pokoju nie zaliczał się do największych ani najmiększych . 
- Jeśli nie będziesz spać to faktycznie będziesz przy niej ! Na łóżku obok nieprzytomna ! No ruchy ! - wziął mnie niespodziewanie na ręce, a ja cicho pisnęłam 
- Tylko mnie upuścisz, a nie spłodzisz w przyszłości dzieci ! - zaczęłam walić go po plecach - Puść mnie ! 
- A pójdziesz sama do łóżka ? - szedł przez korytarz 
- Nie. - powiedziałam szczerze
- A widzisz. - jedną ręką trzymał mnie za nogi bym nie spadła, a drugą otworzył drzwi od mojego pokoju. Położył mnie ostrożnie na łóżku, a ja wściekła wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i wycelowałam mu w głowę . 
- Yeah ! - powiedziałam podnoszą cdo góry ręce na znak zwycięstwa, a ten popatrzał na mnie z byka . - Idę spać . - wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy, a ten położył się obok mnie i pocałował mnie w szyje.
- Nie idziesz się kąpać ? - spytał, a ja spojrzałam na niego przez ramię. 
- Idź sam jak chcesz . Jestem zbyt zmęczona. - wtuliłam się w niego - Chcę spać - powiedziałam cichutko, a ten zaśmiał się całując mnie w czoło i objął czule. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam . Może jutro będzie choć troszkę lepiej ? Mam nadzieję ..........zbyt kocham moją siostrzyczkę by się poddać. Mam nadzieję, że ona tego nie zrobi. 

Moje serce jest przeciążone i niedługo tego nie wytrzyma
Staram się je uspokoić, ale jest bardzo rozgrzane
Nie chcę, żeby to się powtórzyło i cały czas mówię sobie żebym nie przestała oddychać
Ale jestem w szoku 
Trzymaj mnie jak trzęsienie ziemi 
Poczuj moje niebo i moje roztrzęsione nerwy 


Perspektywa Edwarda 
Właśnie pakowałem moją walizkę na wyjazd. Tak dawno nie byłem w domu . Owszem w Londynie także miałem swój dom, ale to nie to samo co w Forks . Nie byłem już tam pare lat . Eleny i rodziców także tyle samo nie widziałem . Gadamy CZASAMI przez telefon czy kamerkę, ale to nie jest to samo. Kiedy chce się od tego wszystkiego oderwać wracam myślami do czasów dzieciństwa kiedy to z Ell tworzyliśmy coraz to nowe plany i zabawy . Teraz jestem już dorosłym mężczyzną, a Elena .........no.......kobietą ! Nie widziałem jej już tyle czasu . Straciliśmy ten kontakt, który był sprzed lat . Kiedyś mówiliśmy sobie każdy sekret. Te kilometry wszystko to zepsuły. Ponoć nic nie wie, że przyjeżdżam . Rozmawiałem z rodzicami by utrzymali to w tajemnicy. Chce zobaczyć jak moja mała siostrzyczka się zmieniła. Wiem, że chodzi z Stefanem, który jest w moim wieku. Mam tylko nadzieje, że jest przy nim szczęśliwa. Wiem, że ma przyjaciółkę w Forks.......chodzi i ogólnie mieszka w NY . Chciałbym wiedzieć wszystko co się działo w domu kiedy mnie nie było . Znam jakieś suche fakty, ale chciałbym być już w Forks . Uwielbiam Londyn i życie studenckie jednak bardzo chciałbym wrócić tam skąd pochodzę . Spojrzałem na godzinę .15.00 . Ok czas się zbierać . Zabrałem swoją walizkę i założyłem na ramię plecak i wyszedłem z mieszkania zamykając drzwi . Po kilkunastu minutach byłem na lotnisku . Pora na powrót Cullen ..........


Perspektywa Eleny 
Obudziłam się nie wiem o której . Usiadłam na łóżku i przytrzymałam dłoń na głowie przez nieustające zawroty. Co jest ? Dziwnie się czułam .........Jakby ktoś tu jeszcze był oprócz mnie i Stefana. Rozejrzałam się spanikowana po pokoju. Nic. Boże przeżywam . Opadłam na poduszki głośno oddychając. Spojrzałam na okno . Było ciemno, ale czułam się rozbudzona i wyspana. Dziwnee....ja tak nigdy nie mam . Która to może być godzina ? Ok nie wstaje nigdy za wcześnie, ale nie wiem o której jest tak ciemno ! Wzięłam z szafki nocnej swój telefon i spojrzałam na godzinę. 1: 30 . Co ? Jak to ? I czuję się taka wyspana ?! Co jest do cholery ?! Nagle poczułam niemiłosierny ból jakby ktoś walnął mnie w szczękę. Bolała mnie cała szczęka razem z głową. Przyłożyłam zimną dłoń do czoła i na początku syknęłam na to doznanie lecz poczułam minimalną ulgę. Nagle usłyszałam krzyk Belli . Zciągnęłam szybko kołdrę zrywając się z łóżka przez co obudziłam Stefana . Wybiegłam z pokoju po drodze biorąc moją szarą bluzę i zakładając ją na siebie . Wbiegłam do pokoju w którym była Bella i aż znieruchomiałam . Przyłożyłam sobie dłoń do ust z których wydobywał się głośny szloch . Podeszłam bliżej do Belli . Z jej rąk ściekała stróżkami krew, a ta wiła się w agonii z bólu. Sama go czułam . Minimalny jednak także. 
- Tato !!!!!! - wydarłam się na cały dom 
- Bells spokojnie ! To tylko ja Elena ! Siostrzyczko wszystko będzie dobrze ! - zaczęłam głaskać ją po włosach, a z moich oczu nie przestawały lecieć łzy. Stef wbiegł do pokoju i łapiąc Belle za nadgarstki przygwoździł do łóżka. Tata przyszedł chwilę później i bez słowa wyjął z szafki jakąś strzykawkę i wbił w jej przedramię. - Co to ? - spytałam roztrzęsiona od płaczu 
- Leki uspakające. - Bella po chwili jakby zapadła w głębszy sen i już nie krzyczała jednak widać było jak jej twarz zmienia się pod wpływem grymasów bólu. Starłam łzy z policzków lecz to nic nie dało . Nie przestawały lecieć . Tata zaczął jej zszywać rany na rękach i założył jej wenflon podłączając kroplówkę. Spojrzałam na twarz Belli i wybuchłam głośnym płaczem . Opadłam na podłogę, a twarz schowałam w dłoniach szlochając. Stefan szybko zagarnął mnie w swoje ramiona i zaczęłam płakać w jego ramię . 
- Wszystko będzie dobrze . - pocieszał mnie co chwila całując w czoło 
- Nic nie będzie dobrze. - szepnęłam zakrztuszając się wręcz tym płaczem 
- Musi być.......- powiedział oplatając mnie szczelniej ramionami i sadzając się ze mną na kolanach na fotelu 
-Córeczko nie zamartwiaj się tym tak . - powiedział nagle tata zza moich pleców, a ja odwróciłam się w jego stronę 
- Kocham moją siostrzyczkę i nie poradzę nic na to, że się martwię . - przetarłam oczy dłonią 
- Chodź - powiedział tata rozkładając ramiona, a ja posłusznie się w niego wtuliłam . Czułam się znów jak mała dziewczynka, która zrobiła sobie kolejnego siniaka i szła do taty z płaczem . - Pomożesz Bells prawda ? Ona z tego wyjdzie ? 
-Oczywiście. Pomogę jak tylko będę mógł córeczko . - powiedział tata całując mnie w skroń na co lekko syknęłam - Coś cię boli skarbie ?- spytał przyglądając mi się 
- Głowa. Mogłabym coś przeciwbólowego ? - wyjął z szafki jedną tabletkę i mi ją dał oraz butelkę wody. Połknęłam i popiłam . Oby było lepiej . Nie ze mną ! Mam gdzieś czy ze mną będzie dobrze ! Chce by tylko wszystko dobrze było z moją siostrzyczką ............


...................................................................................

Selinka : I jak się podoba ? Przyznam, że jestem zadowolona nawet z tego rozdziału. Nie tak jak z mojego poprzedniego, który wyszedł według mnie katastrofą ! Jutro mam klasówkę z biologi i się nie uczyłam, ale będzie spoko. Jak dla mnie najważniejsze jest robienie tego czego kocham ....czyli w tym także mam pisanie rozdziałów ! Mi się podoba rozdział co jest dziwne.......bo mi się nigdy nie podobają moje prace......ale ok.......nie wiem jak wam . Jeśli będą hejty to je przyjmę. Spoko. Wiem, że nie pisze genialnie czy dobrze......ale pisze, bo to kocham . To teraz o wiele lepszy rozdział mojej siostrzyczki Issie ! <3 
Dziękujemy za wszystkie komentarze ! 
Buziaki Selinka :*

Issie : Taa...lepszego nie zrobię,bo nie potrafię. W szkole nie uczą...Hejterzy strzeżcie się! Nie jestem taka milutka od jakiegoś czasu...No, ale nie gryzę. A Selly oberwie od nas wszystkich za fragment cytuje:,,Nie pisze genialnie czy dobrze'' Buahahaha....Siostra? Czy Issie ma strzelić focha?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział siódmy

                     Rozdział siódmy
,, Świat pęka na miliony kawałków jak rozbite szkoło,
A ja nadal stoję sama.
Nie ma mnie dla nikogo.
Mimo, że niby tu stoję.
Nie wiem, czemu strach przejmuje nade mną kontrolę.
Jestem zbyt słaba.
Żyję krótkimi momentami szczęścia,
A umieram latami cierpienia''
*Perspektywa Belli*
Kiedy tylko Stefono i Elena wyszli poryczałam się. Po prostu. A potem znów nie wiedziałam po co jeszcze żyję. On się na mnie patrzył jakoś dziwnie, a ona gadała ciągle o nim. Masakra. Zaczęłam się miarowo kołysać w przód i tył. Nie wytrzymam kolejnego razu. Usłyszałam pukanie? W drzwiach stanął...Stefano? No kurde co on tu robi!? Spojrzał na mnie i podszedł do mnie.
-Yyy...Część Mir....znaczy Bella.-nie odpowiedziałam, więc zapytał- A ty umiesz mówić?
- Nie! Nie umiem gadać!
-Ale właśnie to robisz.
- O co ci chodzi?
-Nic. chciałem pogadać.
-A Elena?
-Ona się nie może dowiedzieć.-yyy...wybacz, ale chłopie nie rozumiem cię. Jesteś dziwny. No może nie tak walnięty jak ja, ale jednak.- Czemu płaczesz?- zapytał z takim błyskiem w oku. nie odpowiadaj. On nie chce tego słuchać. Jest taki jak wszyscy. Podły i zakłamany.- Odpowiedz. No okay. To najpierw ja pogadam. Jesteś zajebiście podobna do mojej młodszej siostry. Nie żyje. Nie możesz skończyć tak jak ona. Nie wiem co kłębi się w twojej głowie, ale z pewnością nic fajnego. Nie znam cię nawet, ale nie popełniaj jej błędów. Drugi raz nie będziesz żyła.- hahaha. Zaczęłam się śmiać.
-Ja nie myślę o śmierci człowieku. A życie? Przemija. Dzisiaj jestem jutro mnie nie ma.
- No, a mi się wydaje, że kłamiesz.
- Poczekaj. Zaraz wrócę.- tylko najpierw zjem kilka tabletek, bo ta rozmowa z tobą mnie wykańca, ale o tym to on nie musi wiedzieć. Poszłam do kuchni. No co? Muszę gdzieś chować to.  A za szafką nikt tego nie znajdzie. Wyjęłam niewielkie pudełeczko. Wzięłam kilka tabletek z opakowania i popiła je wodą. I wtedy zobaczyłam jego. Podszedł do mnie i wyrwał mi lekarstwa.
- No. Wcale nie chcesz się zabić. Słuchaj. Nie chcę cię zranić czy skrzywdzić. Jestem facetem Eleny. Przepraszam, że wcześniej źle cię oceniłem. Wiem, że o tym nie wiesz, ale wydawałaś mi się dziwna. Byłem chyba też trochę zazdrosny o El, bo zawsze schodziła tylko na twój temat.
- Nie szkodzi. Da się przyzwyczaić.- spojrzał mi w oczy szukając czegoś. Błagam. Niech on wyjdzie. Byle szybko. Nie wytrzymam.Nie dobrze mi. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. No pięknie. Teraz niech jeszcze pójdzie do Cullenów i opowie.
- Boże, Bello. Często tak masz?- dotknął mojego ramienia. Odskoczyłam od niego jak oparzona. Nagle świat zaczął wirować.
*Perspektywa  Stefano*
Najpierw wymiotowała, potem zemdlała...Dziwne. I co ja mam teraz zrobić? Do jasnej cholery! Jestem artystą, a nie lekarzem. A może zjadła te cholerne tabletki? Teraz kiedy leży bezwładnie na ziemi widzę jak niezdrowo wygląda. Jest nienaturalnie blada, ma
sińce pod oczami jakby zarywała kilka nocy z rzędu. Postanowiłem ją zabrać do Carlisle'a. Wziąłem dziewczynę na ręce i wsadziłem do mojego auta. Całą drogę modliłem się żeby tylko przeżyła. Za bardzo przypomina mi moją małą Mirandę. Żałuję, że wtedy nie umiałem jej pomóc. To wszystko przez Jamesa. Gdyby nie on moja mała siostra by żyła. Dojechaliśmy pod dom Cullenów. Od razu naskoczyła na mnie moja dziewczyna:
- Stefanie Salvadore! Tłumacz mi się natychmiast! Gdzie byłeś? Wiesz jak...?
- Nie teraz!- przerwałem jej.- Bella...
- Czego ty znowu od niej chcesz?
- Daj dokończyć i zobacz do samochodu...
* Perspektywa Belli*
Płynę, a wokół mnie wszystko wiruje. Czuję się jak byłam młodsza i bawiłam się na karuzeli. Jest podobnie. Z tym, że tym razem nie jeżdżę na kolorowych delfinach. Widzę ludzi, a wśród nich...JEGO. Przecież nie żyje. Dlatego wiem, że za chwilę wstanę i znów go nie bedzie. Nie zobaczę jego zielonych oczu ani tego zadziornego uśmieszku. Nie spotkam się z nim wieczorem i nie będę szukać z nim na niebie spadających gwiazd. Go nie ma. Nie istnieje i nigdy nie istniał. Nagle widzę ludzi. Zaczynają nas dusić kiedy wymyślamy razem jakiś kolejny dziwny wiersz. Jak to było?
Kiedy płaczesz niebo płacze z tobą  milionami gwiazd.
Nie zapomnij nigdy jaki piękny jest ten świat.
Mimo, że tyle na nim cierpienia i zła,
Każdy tu swoje miejsce ma.
I choć go nie odnalazłaś jeszcze,
Pozwól mu odnaleźć siebie.
A kiedy już mnie nie będzie.
Popatrz w gwiazdy i powiedz:
To dla ciebie.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że on wie, że...Po prostu kłamał. Nie wierzył w to. Miał problemy. A mnie karmił tymi bzdurami, ale i tak w nie nie wierzyłam. Siedziałam z nim i wiedziałam, że to bzdury. Nie chciałam mu tego mówić. Właśnie za to nienawidzę Jaspera. Zapomniał o nim. Zapomniał o rodzicach.
* Perspektywa Jaspera*
Śniła mi się moja siostra z naszym zmarłym bratem. Idiota. Wyskoczył z dziewiątego piętra. Nie to, że mi go nie brakuje. Po prostu nie lubię o nim myśleć. To co zrobił było okropne, a przy tym naraził Bellę. Widziała to. Była przy tym. Zafundował jej uraz do końca życia. Wcześniej nie wpadłem na to, że to może być powód jej dziwnego zachowania. Usłyszałem dzwonek komórki. Elena? Czego ona chce ode mnie o drugiej w nocy? Odebrałem. Usłyszałem jej spanikowany głos:
- Jasper, przyjedź tutaj natychmiast!
- ale o co chodzi?
- O Issie! Szybko. Nie jest dobrze.- o nie. Znowu coś się stało z Bellą? Dobiegłem szybko do mojego Ashtona Martina i z piskiem opon odjechałem. Jechałem jak w transie. Może nie potrafię jej zrozumieć, ale to moja siostra. Kiedy tylko dojechałem, nie bawiłem się w grzeczności i wszedłem.
- Boże Carlisle co z nią?- zapytałem. I wtedy przyszła Elena.
- Ty jebany egoistyczny gnojku! Co ty sobie myślisz?
-Ale o co ci chodzi?
- O co? Fajnie się opiekujesz siostrą, wiesz?
- No przecież się nią zajmuję.- i wtedy wtrącił się Carlisle.
- Jasper, ty chyba żartujesz. Ona od paru dni nic nie jadła. Głodzi się, wymiotuje, łyka podejrzane leki...Zostaje u nas. Tym bardziej, że fobia społeczna na pewno jej nie pomaga. Zawiodłem się na tobie synu. Zamiast jej pomagać to wolisz ją zostawać samej sobie i zajmować się swoją dziewczyną.
-Moment. Jaka fobia?
- Nie powiedziała ci?
- O czym? Nic tu nie rozumiem.
- Najwyraźniej ci nie ufa, a ja nie mam prawa cię informować.
- A co z nią?
-Nie jest dobrze. Musi przytyć dużo. Jak nie to bedzie źle.
- Wiem. Zauważyłem, że za dużo straciła na wadze. Ale przecież jej nie zmuszę.
- A ja owszem. Zajmę się nią Jasper. - zauważyłem, że moja siostra powoli się budzi. Płakała i krzyczała żeby ktoś przestał. Nie wiem o co chodzi. Chciałem do niej podejść, ale uprzedził mnie Stefano.
- Zobaczysz mała. Wyjdziemy z tego. Jest nas trójka.- moja siostra otworzyła oczy i zapytała zdezorientowana:
- Który dzisiaj?
- Jedenasty maja.- spojrzała na mnie i z żalem zapytała- nie pamiętasz tej daty, prawda?
- Nie.- ona się nagle popłakała.- jesteś okropnym skurwielem! Nie w stosunku do mnie, ale swojego brata idioto!- dopiero teraz dotarło do mnie o co chodzi Małej. Rocznica. Śmierć.
- Trzecia rocznica śmierci Jacoba...
-Ty...egoisto! Nawet nie wiesz kiedy twój brat umarł! Czwarta!- popłakała się jeszcze bardziej. Podszedłem do niej i ją przytuliłem,a ona...zemdlała w moich ramionach.
- To dobrze. Musi odpocząć. Najlepiej niech prześpi dzisiejszy dzień. Wszyscy wiemy jak kiepsko zniosła jego śmierć. Zawsze się lepiej dogadywała z tobą, ale go też kochała.
- Nie wiem. Jeszcze dziś o nim myślałem, ale zapomniałem o tym dniu...
- Wiem, że to nie było celowe. Nie chciałeś jej tak mocno zranić.
- Nigdy celowo bym tego nie zrobił...- ale wtedy wtrąciła się Elena.
- Aha. czyli uważasz, że to jak ją wyzywasz z Alice to dowód miłości?
- Słuchaj, Jasper. Moja siostra była bardzo podobna do Belli. Nie żyje. Wiesz dlaczego? Bo miałem ją gdzieś. Nie zauważałem jak bardzo cierpi. Wolałem imprezy i swoją byłą Victorię, a ona ćpała i...robiła inne rzeczy. Pewnego dnia nie dała rady i się powiesiła. Dlatego ja będę przy twojej siostrze z Eleną. Choć domyślam się,że  to ciebie najbardziej potrzebuje. Łyka takie leki.- pokazał mi opakowanie.
- Nie wierzę. Ona nie łyka żadnych leków, nie głodzi się jest szczęśliwa.
- Tak, oczywiście. A to, że ktoś ją bije to też normalne?
- Co?
- Jasper, ostatnio jak była u nas miała odciśniętą rękę na policzku. Poza tym podbite oko i rozwaloną wargę. Ma może chłopaka?
- Nie. Chyba nie.
- A kto by mógł ją pobić?
-Nie mam pojęcia.
- Wydaje mi się, że bierze narkotyki.- wszyscy spojrzeliśmy na Elenę.
-Bella?
-A kto? Za każdym razem jak tu przyjeżdżam jest wesoła i wogóle, a jak nie to gorzej. A ty Jasper idź na cmentarz i pokaż jej, że ci na nim zależy.
- Nie no dobra. Wezmę Alice i...
- Bez niej!
- Czemu?
-Bo to wasza sprawa nie jej.
Nie potrzebuję tysiąca udawanych przyjaciół. Wystarczą mi ci nieliczni prawdziwi.
*****************************************************************
Issie: Eh...Nockę zarwałam i napisałam rozdział. Jest baaardzo słaby to wiem i się przyznaję. Ja i moja walnięta główka najlepiej pracujemy w nocy, a w dzień się lenim, więc...O! Jak wam się szablon podoba? Bo mi bardzo. Dlatego dziękujemy Lady Tanii za zrobienie:-)  A mnie hejtować można także luz. Nom i te wiersze okropne, ale specjalizuje się w mroku, wiec wybaczcie. Okay. To pa, branoc, do napisania czy co kto woli:-) pisałam rozdział przy piosence HU- death bite:-)  Buziaki:-(  Issie
Selinka :  Fantastyczny rozdział ! Wiesz co ! Mi się bardzo podoba ! Czytałam go przed szkołą ! Jest 8 :00 i go czytam ! Genialny ! Jak wszystko co piszesz ! Teraz znów pora na moje ścierwo........
Tylko spróbujecie ją hejtować to dostaniecie ! Nie chcecie poznać gniewu drugiej wiedźmy wampirzycy .....nie radzę !
Buziaki Selinka :*

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział szósty


Było sporo momentów, które nie trwały wiecznie 
Teraz jestem na krawędzi próbując poskładać to w całość 

Kiedy byłam mała, wyglądałam tak cudownie 
Ale teraz dorosłam

Więc moja znakomitość jest jak błogosławieństwo
Mam sporo marzeń, które przemieniają się w wizje
To prawda, że widziałam świat, wpływał na wszystkie moje decyzje 

Ale to nie była moja wina

To nie było w mojej intencjach
Być jedyną która mówi
Być jedyną która słucha

Perspektywa Eleny 

Kiedy tylko dojechaliśmy do domu ani trochę nie byłam zmęczona. Poszłam od razu do kuchni gdzie akurat była moja mama i bez słowa się do niej przytuliłam . Szybko oddała uścisk trochę zszokowana. 
- Zmęczona ? - spytała głaszcząc mnie po włosach jak kiedy miałam parę lat 
- Nie. Ale kawę jakbyś mogła zrobić . - usiadłam na stołku barowym przy blacie 
- I jak u Belli ? - spytała stawiając kubek kawy przede mną
- Nijak . Mamo niech tata Ci to streści...ja.......nie mam już siły. - upiłam sporego łyka ze łzami w oczach. Tata wszedł do kuchni i usiadł obok mnie - Dzwonił Edward ? 
- Nie . Nie dzwonił . - westchnęłam i spojrzałam po ich twarzach . Coś tu nie gra ! - Na pewno ?  - spytałam podejrzliwe 
- Nie dzwonił córeczko. - odparł tata głaszcząc mnie po włosach . Robił tak tylko wtedy, gdy coś przede mną zatajał . 
- Przyjedzie tak ? - spytałam podekscytowana. Nie widziałam go już parę lat na oczy ! Tylko skype i telefon ! 
- Nie. Niestety nie. - powiedziała mama kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi - Spodziewacie się kogoś ? - spytałam  
- Nie. - tata zmarszczył brwi i wstał ze stołka i poszedł otworzyć drzwi. Wypiłam kawę do dna i odstawiłam pusty kubek do zlewu . 
- Pomóc Ci w czymś ma ......mo - zobaczyłam Stefana w drzwiach. Szybko do mnie podbiegł i przytulił z całej siły do siebie . 
- Co ty tu robisz ?- spytałam zszokowana 
- Zniknęłaś tak nagle i nie odbierałaś telefonu, w domu cię nie było więc tylko jedna możliwość.  Forks . Dzień Dobry Esme - uściskał moją mamę z  uśmiechem 
- Dzień Dobry Stefanie. Miło Cię widzieć . Jesteś głodny, albo.....
- Mamo ! - zaśmiałam się  i powoli wyciągałam telefon z torebki mówiąc do Stefana- Musiałam przyjechać do Bells i nie myślałam nawet o tym czy byś .....- 50 nieodebranych połączeń - dzwonił . Przepraszam - pocałowałam go w policzek 
- Takie to było ważne, że nie odezwałaś się ani słowem ?! - spojrzał na mnie z naganą
- Najważniejsze. Poznam Cię z Bellą ! Choć zaniesiesz ten swój plecak na górę do mojego pokoju . -wzięłam go za rękę i poszliśmy schodami do mojego pokoju . Odstawił plecak jednak zaczął czegoś w nim szukać więc przyjrzałam się swojemu pokojowi. Jak zwykle czysty i jasny. Moja mama zawsze się postara by wszystko wyglądało perfekcyjnie. 

Część mnie, której nigdy nie odzyskam 
Mała dziewczynka dorosła zbyt szybko
To wszystko trwało tylko raz, już nigdy nie będę taka sama
Teraz odzyskuje swoje życie
Nie ma już niczego, co mógłbyś powiedzieć
Bo w każdym razie i tak nie miałeś zamiaru wziąć na siebie winy. 

Spojrzałam na ścianę gdzie wisiały moje zdjęcia z Bells oraz zdjęcia z Edwardem . Przedstawiały, a to szczerbatą mnie szczerzącą się obok Edwarda, który obejmował mnie............moje zdjęcie  z Bells  z dyplomami , na naszej łące, ulubionym placu zabaw, jak robiłyśmy głupie miny i dziubki do fotografii ........oraz moje ulubione zdjęcie moje i Edwarda i właściwie ostatnie wspólne. Miałam wtedy 14 lat, a on osiemnaście . Było to zaraz po naszym zabraniu samochodu rodzicom . Edward chciał wypróbować mimo, że jeszcze nie przystąpił nawet na prawo jazdy. Zdjęcie przedstawiało Edwarda, który z łobuzerskim uśmiechem przytulał się do moich pleców kładąc brodę na moim ramieniu i mnie robiącą krzywą lecz szczęśliwą minkę wypinając język . Miałam tu mnóstwo zdjęć także z rodzicami, Stefanem, Jasperem, Emmettem, Rose.........nagle z zamyślenia wywarł mnie ciepły oddech na szyi . Odwróciłam się w stronę Stefana z uśmiechem, a ten pocałował mnie krótko w usta. 
- Idziemy ? - spytałam kiedy splótł nasze palce ze sobą. 
- Idziemy.  - potwierdził  i zeszliśmy na dół gdzie rodzice siedzieli objęci przed telewizorem 
- Wychodzicie ? - spytał tata odwracając się w naszą stronę 
- Tak . Wiesz może czy Bells jest już w domu czy w szpitalu dalej ? 
- W domu już . - wzięłam kluczyki i poszliśmy do garażu. Odpaliłam samochód i po paru minutach byliśmy pod domem Belli i Jaspera. Bez pukania .....czyli jak zawsze weszłam do środka . 
- Bella ! - zawołałam 
- W pokoju ! - odkrzyknęła i szybko pociągnęłam Stefana na górę 
- Mam dla Ciebie gościa. Chciałam, żebyście się w końcu poznali . Bello to jest Stefan mój chłopak. Stefanie to Bella . - moja siostrzyczka skinęła głową w jego stronę, a on patrzał na nią jak na widmo . 

Uprzejma ?

Do przesady.......
Atrakcyjna ?
Rzecz gustu........
Mądra ?
No ba.........
Słodka ?
Jak miód.........
Gadatliwa ?
Strasznie........
Łatwa ?
Nie !......
Inteligentna ?
Od urodzenia........
Przyjazna ?
Jeśli ktoś zasługuje.........
Wrażliwa ?
Stanowczo za ...........


Perspektywa Stefana 

Nie mogę uwierzyć........te same oczy......twarz.....Ta sama sylwetka tylko inny kolor włosów. Wygląda zupełnie jak Miranda, ale........ona przecież nie żyje idioto ! Elena patrzała na mnie marszcząc brwi więc szybko wydostałem się z tego zamyślenia. 
- Miło mi Cię poznać . Wiele o tobie słyszałem. 
- I nawzajem . - powiedziała chłodno, a Elena na nią spojrzała i westchnęła. 

Perspektywa Eleny 
Przez całą nasza wizytę u Belli widziałam, że Stefan tajemniczo się jej przyglądał . Ona sama chyba to zauważyła i co sekundę piorunowała go wzrokiem. 
- To my już pójdziemy. Stefan możesz zejść na dół na chwilkę ? - spytałam, a ten przytaknął i pomachał Belli wychodząc - I jak ? 
- Co '' jak '' ? - spytała zdezorientowana
- No jak ci się podoba. Przecież Ci już o nim opowiadałam to jak ? - wzruszyła ramionami
- To twój chłopak . Twoja sprawa . - powiedziała uśmiechając się lekko 
- A wiesz, że może Edward przyjedzie ?! - spytałam podekscytowana na co pomachała głową na nie 
- Ten twój brat ? Nie wiem. To chyba Esme lub Carlisle powinni Ci powiedzieć. 
- Kiedy siedzą cicho i to mnie wnerwia ! 
- Tak z tobą nie można zadzierać . 
- Grr...- zawarczałam zabawnie - Ok . To ja się zbieram . Wpadnę jeszcze jutro . - lekko ją przytuliłam i pocałowałam w policzek jednak widziałam, że nie czuje się zbyt komfortowo więc się odsunęłam. - Trzymaj się . To do jutra siostrzyczko. Pa ! - krzyknęłam wychodząc z jej pokoju 
- Pa !  
Wróciliśmy do domu gdzie od razu usiedliśmy w salonie. 
- Jak się trzymasz skarbie ? - spytała mama 
- Dobrze. A o co chodzi ? - spytałam zdezorientowana
- No dowiedziałam się o Belli .........
- Nie no chyba już jest lepiej . Teraz jest ok . - odparłam jak najbardziej szczerze - Ze mną jest ok ..........


.....................................................

Selinka : I jak się podoba ? Według mnie beznadzieja.......Rozdział jest ......bleee i w dodatku krótki ! ....Napisałam go, ale według mnie jest słaby. Nigdy nie twierdze, że pisze jakoś super, ale to jest okropne ! Nie wyszedł mi ten rozdział kompletnie ! No cóż.......posypią się hejty . Czekam na komy jakie by nie były. Teraz pojawi się już o wiele lepszy rozdział, bo w wykonaniu mojej siostrzyczko Issie. 
Buziaki Selinka :*


Issie : Taa już....Napewno lepszy! Yhm....Wybacz siostrzyczko, ale jak ktoś cię będzie hejtował, to lepiej żebym go nie spotkała,...Bo jak wiesz jestem mega nerwowa. A ja niestety nie napiszę lepszego, bo nie potrafię, ale posty na tego bloga pisze mi się dziwnie łatwo.....Buziaki Issie.
PS. Spróbujcie ją kiedykolwiek hejtować to poznacie gniew wiedźmy wampirzycy ;) Buahahaha