czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział dwudziesty szósty.


Miałam nie być głupia. 
Miałam być silna, ale pojawiłeś się ty. 
 Pamiętam wszystkie szalone pomysły, 
które mówiłeś, które robiłeś.
Wszystkie są w mojej głowie.  
Rano między nami było dobrze,
teraz mam wrażenie, że śnię.
Próbujesz powiedzieć mi co się stało,
ale ja nie słyszę, kiedy krzyczysz.

Perspektywa Eleny 

Wszyscy zgodnie mówili, że Bella powinna jechać na odwyk na leczenie z samookaleczenia się oraz wszystkich problemów związanych z żywieniem jakie miała. Mnie też to zlecali bym pojechała na tą moją próbę samobójczą. Wkurzona puściłam rękę Belli i wstałam krzycząc :
-Czemu chcecie mi wmówić, że miałam próbę samobójczą ?!
-Na pewno nie miała. - poparła mnie Bella stając obok mnie.
-Skąd wiecie ? Elena ty zapomniałaś przecież. - powiedział spokojnie Carlisle
-Ale większość rzeczy już pamiętam ! - podniosłam głos, a Bella zadrżała. - Przepraszam. - wzięłam ją za rękę i ścisnęłam lekko.
-Jedziecie.
-Nie. - powiedziałyśmy równocześnie wkurzone
-Nie obchodzi nas wasze zdanie. - powiedziała mama - Obie moje dwie małe córeczki prawie już straciłam. Nie chce was stracić. - powiedziała do nas z czułością, a my spojrzałyśmy w dół równocześnie
-One serio zachowują się jak bliźniaczki. - usłyszałam śmiech Jaspera. Wkurzone wzięłyśmy poduszki z kanapy i  w niego rzuciłyśmy. - A nie mówię !
-Nigdzie nie jedziemy.....

Tym sposobem utknęłyśmy zamknięte w samochodzie. Nasi braciszkowie związali nam ręce jakimś materiałem i zamknęli drzwi na klucz idąc w stronę domu po nasze walizki. Po chwili włożyli je do bagażnika, a Jasper wyjechał z podjazdu. Edward mi jako pierwszej rozwiązał moje ręce. Od razu wymierzyłam mu plaskacza w ten głupi, pusty łeb.
-Ałć ! - zawył łapiąc się za głowę i odwracając w moją stronę - Za co ?!
-Za to, że nie powiedziałeś mi o tym, że zakochałeś się w Belli. - jej głowa była niemal na kolanach tak odwracała swój wzrok od mojego.
-Nie ma o czym gadać. - patrzał przez przednią szybę.
-Tak myślisz ?! - rozwiązałam nadgarstki Belli próbując się nie skrzywić, kiedy widziałam rany na jej dłoniach. Było to okropne, że wcześniej ich nie widziałam. Że dopuściłam do czegoś takiego. Resztę drogi, każde z nas przemilczało. Dojeżdżając na miejsce nie chciałam wyjść z samochodu. Widząc wielki brązowy budynek z ładnie przyozdobionym ogródkiem, ktoś mógłby powiedzieć, że to normalny, szczęśliwy budynek.
-To jest psychiatryk ?  - zdziwiłam się.
-Klinika odwykowa. - powiedział Jasper i otworzył drzwi po mojej stronie bym wysiadała.
-Razem  ? - odwróciłam się w stronę Issie
-Razem. - powiedziała przytakując. Złapałam ją za rękę i wyszłyśmy przeciwnymi drzwiami robiąc na złość Jasperowi.
-Gotowa wejść ? - spytałam, chłopacy stali za nami i obserwowali tylko nasze ruchy niosąc walizki.
-Nie. - usłyszałam cichą odpowiedź. Weszłyśmy do przytulnego, jasnego pomieszczenia. Kobieta z recepcji spojrzała na nas mrużąc delikatnie oczy.
-Elena Cullen. - lekko się uśmiechnęłam
-Isabella Marie Swan. - szepnęła cicho
-Za sekundę zaprowadzą was do waszych pokoi.
-Dziękuje. - powiedziałam siadając z Bellą nerwowo na kanapie w małym saloniku.
-Cześć . Pokaże wam wasze pokoje. - powitała się szatynka wchodząc do saloniku. Wzięłyśmy walizki od naszych braci nie zaszczycając ich nawet spojrzeniami i poszłyśmy za dziewczyną.
- Będziemy mogły mieć ten sam pokój? - zapytałam.
- Nie, jest zasada, że nie ma tu żadnych relacji, czy przyjaciół w tym samym pokoju, przykro mi, ale wy będziecie się widzieć cały czas. - uśmiechnęła się.
- Jak się nazywasz? - zapytałam
- Jestem Amy Coll, jestem waszym doradcą dziewczyny. - dodała. - Więc, miło Was poznać.
- Tak. Więc, to jest twój pokój panno Cullen, twoja współlokatorka jest na sesji, a nazywa się Vanessa . - Amy uśmiechnęła się. - Pokój 34. Pamiętaj.
- Do zobaczenia później - przytuliłam ją mocno, potem obserwowałam Amy.
- A to jest Twój pokój. Twoja współlokatorka też jest na sesji, nazywa się Emma.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się lekko
- Światło gasimy o 21:00 i potrzebujemy twojego telefonu i żyletki. - Amy otworzyła swoją dłoń, a ja przewróciłam oczami.
-Ja żadnej nie mam. - odparłam.
-Sprawdzimy. - powiedziała.Bella ani drgnęła. Szybko wyjęłam z jej kieszeni żyletkę, którą widziałam już przez materiał jej spodni. Oddałam ją szepcząc Belli uspokajające słowa. Nie chciałam by się wkurzyła, albo znów źle się poczuła. Chciałam dla niej jak najlepiej. Oddałam jej mój telefon i rozdzieliłyśmy się z trudem. Weszłam do mojego pokoju i rozpakowałam się.  Był to niewielki pokoik. Znajdowały się w nim dwa łóżka, dwie szafy i szafeczki. Kolorowe obrazki świeciły w świetle słońca wisząc na ścianach. Po chwili do pokoju weszła moja współlokatorka.
-O hej, jestem Vanessa.  ! - krzyknęła z uśmiechem
-Hej, jestem Elena Cullen. - uśmiechnęłam się.
-Co cię tu sprowadza ? usiadła na swoim łóżku.
-Szczerze to sama nie wiem.....wmawiają mi próbę samobójczą, mam problemy z odzyskaniem pamięci....i chce wspierać przyjaciółkę.....siostrę. - poprawiłam się szybko z uśmiechem kończąc.
-Jestem uzależniona od współżycia....no wiesz. - powiedziała tak jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Oh świetnie.
- Oh, więc ja sąd......-  byłam gotowa powiedzieć, ale ona mnie pocałowała, odsunęłam się.
- Nie jestem lesbijką. - zadeklarowałam.
- Dobrze, chciałam się upewnić, że nie mam współlokatorki lesbijki. - uśmiechnęła się, ja westchnęłam, trochę niewygodnie.
- Okej… super. - fałszywie się uśmiechnęłam.

********

- Ona pocałowała Cię ?!  - Bella wzięła głowę do tyłu, śmiejąc się. 
-Bells to nie jest śmieszne ! Cieszę się, że jesteś wesoła, ale nie moim kosztem no ! - wkurzyłam się 
-Pierwszy dzień tutaj, a ty już zostałaś pocałowana .......przez dziewczynę !!!! - ona nadal się śmiała. Cieszyłam się, że jest radosna i się śmieje, ale miałam dość tego tematu. ]
- Naprawdę dojrzale, Issie. Teraz spójrz na mnie. - zadeklarowałam. -  Lubię moją współlokatorkę, ale nie chcę być budzona pocałunkiem od dziewczyny. - ona zachichotała. - Ona nie jest lesbijką! Ona chciała się upewnić, że nią nie jestem. - westchnęłam.
- Tutaj jest twoje jedzenie, panno Swan. - facet przyniósł talerz Belli z jedzeniem w jej kierunku. Westchnęła i bawiła się widelcem.
- Dziękuję. - powiedziała z ironią. Humorek przysnął jak za dotknięciem różdżki.
- A tu jest twój talerz, panno Cullen - facet postawił mój talerz.
-Jak tego nie zjesz to ja w Ciebie to wepchnę....- powiedziałam całkiem poważnie.
- Nie możesz zmusić mnie do jedzenia. - skrzyżowała ręce,  podniosłam brwi.
- Właśnie, że mogę, jeżeli chcesz wyzdrowieć, musisz to jeść. - spojrzała się na mnie.
-Nie. - nawinęłam na jej widelec spaghetti i wzięłam jej podbródek. Zaciskała mocno zęby, a ja próbowałam wepchnąć jej jedzenie do buzi.
-Oj Bells.....- jęknęłam i zacisnęłam palce na jej nosie, tak by nie mogła oddychać. Pęknie. Widziałam jak sama walczy ze sobą. - Belluśśśś........- otworzyła usta głośno oddychając, a ja włożyłam do nich jedzenie. - No i pięknie.
-Cicho siedź. - syknęła wypluwając to na serwetkę.
-Tam jest terapeuta. On albo ja. Kogo wolisz ? - spytałam
-Ciebie.
-No to jedz. - powiedziałam. Z trudem i odrazą, ale jadła. To było dla mnie ważne. Ja zjadłam całość  choć zbierało mi się ostro na wymioty. Czułam te dziwne wibracje na całym ciele. Spojrzałyśmy równocześnie na siebie i wyleciałyśmy szybko ze stołówki w kierunku toalet. Popychając się wylądowałyśmy w oddzielnych kabinach wymiotując wszystko to co zjadłyśmy. Czułam się tak okropnie. Całe moje ciało jakby bolało mnie. Żołądek co chwila ściskał się do niewymiarowych  rozmiarów jakby miał mi w końcu wybuchnąć. Po chwili przestałam, a coś albo raczej ktoś wyciągnął mnie i Bellę z łazienek. Nie wiem co było potem. Zemdlałam ? Co się dzieje ? Mam kłopoty  ?



Selinka : Ja swojego rozdziału lepiej komentować nie będę. Wyszłam z wprawy. Jakoś nie chce mi się ostatnio pisać, ale cóż. Mam nadzieję, że wam się podoba.. Dodałam trochę jakby humorku do rozdziału. Ja wyjeżdżam na dwie kolonie. Chyba nawet do końca wakacji, więc nie wiem jak z rozdziałami. Nie wiem czy tam uda mi się coś napisać.
Czekamy na komy.
Buziaki

Issie:Mnie sie podobaja wszystkie rozdziały Selinki. Raczej nie wiemy kiedy będzie nn, bo najprawdopodobnie do końca wakacji będziemy nieobecne, ale może się uda jakoś coś rąbnąć. Dziękujemy za komy. Issie:*
Selinka :*