poniedziałek, 27 stycznia 2014

rozdział piąty

      ROZDZIAŁ PIĄTY
,,Umarłam czy żyję?
Nie wiem sama.
Życie nas rani.
Już się o tym przekonałam.
Jestem tylko sobą-
Nikim więcej, nikim mniej.
Poznałam smak słonych łez.
Zmieszałam je z własną krwią.
W ten sposób przeżyłam-
Stałam się inną sobą''
*Perspektywa Belli*
Spałam, a może po prostu  umarłam. Myślałam, że będzie łatwiej, że w końcu przestanę czuć. Zapomnę o przeszłości. A tutaj  nic się nie zmieniło. Nadal jest mi źle. Za biało tu. Nie znoszę jasności... może zaraz jeszcze aniołki wyskoczą i zaczną mi grać na lutni? nie no dobra. To może wstanę, potnę się i będzie okay. Byle do soboty...No w końcu Elena ma przyjechać. Otworzyłam oczy. Nie no tutaj też? Nir może być czarno lub chociaż granatowo? Zauważyłam, że z mojej dłoni powoli sączy się krew. No niech się jeszcze ktoś skapuje! Zauważyłam, że drzwi się otwierają. W progu stanęła....Elena??? Skąd ona się tutaj wzięła. Widziałam, że płakała. Przeze mnie. Czy ja zawsze muszę tylko ranić?
-Bell, co się stało? Proszę powiedz mi...- jej głos brzmiał inaczej niż zwykle. Był taki smutny i jakby...zrezygnowany? A ja ją znów będę musiała okłamywać...
- Nic...wszystko w porządku siostrzyczko.- spojrzała na mnie.
- Is. Dobrze wiem, że kłamiesz. Znam cię i widzę, że nic nie jest okay. Udajesz. A to jest nie fair. Kłamiesz mnie. Odsuwasz się nawet ode mnie. Jakbyś się czegoś bała! A ja tego nie chcę! Nie chcę cię stracić! Jesteś dla mnie ważna!
- i to jest twój błąd!- odwarknęłam jej.
- Słucham?!
- Po co się ze mną zadajesz? Jestem nikim! Nie rozumiem cię! Po co to mnie wybrałaś na swoją przyjaciółkę?!
- Is! Zabraniam ci tak mówić! Dla mnie jesteś wszystkim! Najwspanialszą osobą na świecie, więc nie pierdol mi takich bzdur!- Oj. Elena klnie...jest wkurzona.
- Mówię prawdę!
- Nie mam pojęcia co się stało! Zmieniłaś się!
- No...Stałam się bardziej do dupy...Masz rację.
- Nie gadaj bzdur! Masz niską samoocenę.- otworzyła szeroko oczy.- Ty brałaś przed moim przyjazdem! Żebym nie skojarzyła, że coś jest nie tak!
- Boże...no bez przesady...
- Znowu kłamiesz! Nie ufasz już mi?- wyglądała na zawiedzioną. Ygh...Jak ja nie lubię jak ona jest smutba.
-El, oczywiście, że ufam, ale nie mam co ci mówić. Wszystko jest okay. Po prostu gorzej się poczułam. To normalne.
- Co to był za atak?
- Że what?!
- Co to było? Tata mi nie chce nic powiedzieć, a ja się o ciebie martwię.- mówiąc to zaczęła płakać. Chciała się do mnie przytulić, ale przypomniałam sobie o bliznach. Jak się dowiedzą zaczną się pytania. Potem mnie znienawidzą. A na końcu będę miała dość i będę chciała się zabić. Znów. Moje życie jest wesołe. Nie ma co.- Issie? Co się dzieje? Czemu siniejesz? Dobrze się czujesz?
- W porządku.- nie mogłam złapać powietrza i było mi cholernie gorąco. Tiaa...Każdy dostaje to na co zasłużył. Ja w takim razie byłam okropna w poprzednim wcieleniu. Trochę smutne, ale można się przyzwyczaić. Zrobiło mi się nie dobrze. Znowu.
- Jasper, tato! Chodźcie tu! Z Bellą coś jest nie tak!- od razu przybiegli. Mój braciszek oczywiście w towarzystwie Alice. Oj, nie wie co ona mi zrobiła. I dobrze. Ode mnie się nie dowie.
- No więc Bello? Co ci jest? Jesteś cała sina. Niewydolność oddechowa, a przecież mówiłem, że po atakach fobii nie wolno ci się denerwować.
- Jakiej fobii! Co to jest tato!? To jest moja siostra! Powiedz.
- Nie mogę. To Bella musi ci powiedzieć. A teraz wyjdźcie. Muszę porozmawiać z pacjentką.
-Ale tato...
-Wyjdźcie. Nie mogę robić wyjątków dla rodziny.- Kiedy wyszli, Carlisle zapytał mnie:
- No więc Bello, co się stało?- spojrzał no moją twarz i zapytał- Kto ci to zrobił?
- Nikt. Spadłam ma schodach i....
- Kłamiesz. Dzieciaku, znam cię od małego. Mnie nie oszukasz. Pamiętasz, jak byłaś młodsza i spadłaś z huśtawki? Co ci wtedy powiedziałem jak się rozpłakałaś?
- Powiedziałeś, że zawsze mogę liczyć na ciebie.
- To nadal obowiązuje.
- Ale jest okay wujku. Nie martw się.
- Wiesz, że powinnaś zacząć sesje z psychologiem? Fobia społeczna jest poważna. Miewałaś myśli samobójcze?- Kolejne kłamstwo w moim wykonaniu.
- Nie. Niby czemu? Mam...wspaniałe życie.
- Szczerze? Niezbyt ci wierzę. Jesteś zbyt skryta. Nawet od Eleny się zaczęłaś odcinać. A to mnie niepokoi. Jesteś dla mnie jak córka. Martwię się o ciebie. Nawet nas nie odwiedzasz. Za tydzień poznasz Edwarda. Tylko nas odwiedź. Ja z Esme samotni jesteśmy.
- Okay. Odwiedzę was. A kiedy wyjdę stąd?
- Jak wydobrzejesz. Czemu tak mało jesz? Masz sporą niedowagę.-hahaha. Ja i niedowaga? Mam darmowy kabaret.
- Muszę schudnąć.
- Isabello, nie rozśmieszaj mnie.
- No ja tylko fakty widzę.
- Znajdę ci jakiegoś dobrego psychologa. może Liam?
- Nie będę gadać z żadnym psychologiem!
- No to będziesz z moim synem. Studiuje psychologię.
- Nie chcę!
- Nie poradzisz sobie sama.
- Nic mi ne jest.
- Jest. Jesteś smutna. Często zamyślona. Zwariujesz. A ta choroba cię zabije.
-Nie mam żadnej fobii!
- Nie? Chcesz mi powiedzieć, że nie boisz się kontaktu z innymi? Że jak cię złapię teraz za rękę to nie zaczniesx panikować?
- No...
- Właśnie. Dlatego daj sobie pomóc córeczko.
- Córeczko?
- No przecież Elena to twoja siostra, więc my jesteśmy teoimi rodzicami słońce. Idź spać. Jesteś zmęczona.
- Branoc.
- Dobranoc Issie.
*Perspektywa Carlisle'a.
Kiedy przywieźli Bellę. To było straszn. Widziałem, że wszystkie lęki były w jej psychice. Jest dla mnie jak córka. Trochę zbyt wrażliwa i łatwo ją można skrzywdzić. Nie wiem. Kiedyś taka nie była. Pamiętam tą małą, uśmiechniętą dziewczynkę. Zabrałem Elenę do domu. No co? Stęskniłem się za nią. Postanowiłem ją trochę wypytać o Bellę.
- Co się dzieje z Is?
- Nie mam pojęcia. Udaje, że jest okay. Ciągle gada jaka jest okropna.
- Zauważyłaś?
- Nie da się nie zauważyć niestety tato. A ty coś podejrzewasz?
- Nie wiem. Zrobiła się strasznie skryta.
- Wiesz....Nie podoba mi się jak Jasper ją traktuje i ta Alice.
- Czemu?
- Po prostu. Jest dla niej okropny. Zmienił się. Wyzywa ją. On i ta Alice. Myślisz, że Bells może coś sobie zrobić?
- Ciężko mi stwierdzić. Mówi, że nie, ale równie dobrze może nie chcieć wzbudzać podejrzeń.
- Tato?
- Tak córeczko?
- Ona nie może umrzeć. Nie pozwolę jej na to. Ona mi już nie ufa.
-Może po prostu boi sie twojej reakcji?
- Nie wiem. Mam nadzieję,że wszystko będzie okay.
-Ja też córeczko...Zawsze byłyście takie zgrane.
-Pamiętam! Nawet tak samo się ubierałyśmy...
- No Eleno. Witaj z powrotem w domu.- spojrzalem na moją córkę. To niewiarygdne jaka przyjaźń potrafi być trwała. Oby wszystko się ułożyło.
****************************†*********************************
 Iss : EH...ROZDZIAŁ PIĄTY SKOŃCZONY. NAM SIĘ ZA BARDZO NIE PODOBA, ALE MOŻE KOMUŚ AKURAT PRZYPADNIE DO GUSTU:-)  DZIĘKUJEMY ZA KOMENTARZE I LICZYMY NA WASZE OPINIE, BUZIAKI:-*  ISABELLA SWAN-CULLEN I SELINKA HEART

Selinka : NAM SIĘ ZA BARDZO NIE PODOBA ?! WIESZ CO ?! MI SIĘ PODOBA ! JEST ZAJEBISTY JAK WSZYSTKO CO PISZESZ SIOSTRZYCZKO !!!! TERAZ CZAS NA MOJE ŚCIERWO :( DZIĘKI ZA KOMENTARZE TAK JAK ISS JUŻ POWIEDZIAŁA. A I GŁOSUJCIE W NASZYCH NOWYCH ANKIETACH PO PRAWEJ STRONIE BLOGA ! CZEKAMY NA KOMY.
BUZIAKI SELINKA  I ISS :*


6 komentarzy:

  1. fajny blog tylko prosze o czestsze rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial jest swietny.
    Mozna sie nawet wczuc w te sceny.
    Poprostu jest wspaniale.
    Weny zycze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Siemka kochanie sis. Co ja mam wam jako wasz kuzynka "jaszczurka" napisać???
    Obie doskonale wiecie iż piszecie lepiej ode mnie!!
    Czego wam zazdroszczę!!!
    Rozdziały są świetne:)
    Czytam z zapartym tchem!!!
    Rozdział jest mega zarąbisty i juz chce dalszy ciąg!!!
    Pozdrawiam i ściskam.
    Życzę wam dużo weny na dalsze rozdziały.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział świetny :) czekam na nn :) buziaki i dużo weny wam życzę :***

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jest super :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :D
    Świetny rozdział. Wzruszyłam się na maksa. To bardzo dobrze, że ktoś martwi się o Bellę, widać, że Elena strasznie ją kocha :)
    Buziaczki :)
    PS. Przepraszam za tak krótki komentarz, ale nie mam siły już pisać więcej :/

    OdpowiedzUsuń