poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział siódmy

                     Rozdział siódmy
,, Świat pęka na miliony kawałków jak rozbite szkoło,
A ja nadal stoję sama.
Nie ma mnie dla nikogo.
Mimo, że niby tu stoję.
Nie wiem, czemu strach przejmuje nade mną kontrolę.
Jestem zbyt słaba.
Żyję krótkimi momentami szczęścia,
A umieram latami cierpienia''
*Perspektywa Belli*
Kiedy tylko Stefono i Elena wyszli poryczałam się. Po prostu. A potem znów nie wiedziałam po co jeszcze żyję. On się na mnie patrzył jakoś dziwnie, a ona gadała ciągle o nim. Masakra. Zaczęłam się miarowo kołysać w przód i tył. Nie wytrzymam kolejnego razu. Usłyszałam pukanie? W drzwiach stanął...Stefano? No kurde co on tu robi!? Spojrzał na mnie i podszedł do mnie.
-Yyy...Część Mir....znaczy Bella.-nie odpowiedziałam, więc zapytał- A ty umiesz mówić?
- Nie! Nie umiem gadać!
-Ale właśnie to robisz.
- O co ci chodzi?
-Nic. chciałem pogadać.
-A Elena?
-Ona się nie może dowiedzieć.-yyy...wybacz, ale chłopie nie rozumiem cię. Jesteś dziwny. No może nie tak walnięty jak ja, ale jednak.- Czemu płaczesz?- zapytał z takim błyskiem w oku. nie odpowiadaj. On nie chce tego słuchać. Jest taki jak wszyscy. Podły i zakłamany.- Odpowiedz. No okay. To najpierw ja pogadam. Jesteś zajebiście podobna do mojej młodszej siostry. Nie żyje. Nie możesz skończyć tak jak ona. Nie wiem co kłębi się w twojej głowie, ale z pewnością nic fajnego. Nie znam cię nawet, ale nie popełniaj jej błędów. Drugi raz nie będziesz żyła.- hahaha. Zaczęłam się śmiać.
-Ja nie myślę o śmierci człowieku. A życie? Przemija. Dzisiaj jestem jutro mnie nie ma.
- No, a mi się wydaje, że kłamiesz.
- Poczekaj. Zaraz wrócę.- tylko najpierw zjem kilka tabletek, bo ta rozmowa z tobą mnie wykańca, ale o tym to on nie musi wiedzieć. Poszłam do kuchni. No co? Muszę gdzieś chować to.  A za szafką nikt tego nie znajdzie. Wyjęłam niewielkie pudełeczko. Wzięłam kilka tabletek z opakowania i popiła je wodą. I wtedy zobaczyłam jego. Podszedł do mnie i wyrwał mi lekarstwa.
- No. Wcale nie chcesz się zabić. Słuchaj. Nie chcę cię zranić czy skrzywdzić. Jestem facetem Eleny. Przepraszam, że wcześniej źle cię oceniłem. Wiem, że o tym nie wiesz, ale wydawałaś mi się dziwna. Byłem chyba też trochę zazdrosny o El, bo zawsze schodziła tylko na twój temat.
- Nie szkodzi. Da się przyzwyczaić.- spojrzał mi w oczy szukając czegoś. Błagam. Niech on wyjdzie. Byle szybko. Nie wytrzymam.Nie dobrze mi. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. No pięknie. Teraz niech jeszcze pójdzie do Cullenów i opowie.
- Boże, Bello. Często tak masz?- dotknął mojego ramienia. Odskoczyłam od niego jak oparzona. Nagle świat zaczął wirować.
*Perspektywa  Stefano*
Najpierw wymiotowała, potem zemdlała...Dziwne. I co ja mam teraz zrobić? Do jasnej cholery! Jestem artystą, a nie lekarzem. A może zjadła te cholerne tabletki? Teraz kiedy leży bezwładnie na ziemi widzę jak niezdrowo wygląda. Jest nienaturalnie blada, ma
sińce pod oczami jakby zarywała kilka nocy z rzędu. Postanowiłem ją zabrać do Carlisle'a. Wziąłem dziewczynę na ręce i wsadziłem do mojego auta. Całą drogę modliłem się żeby tylko przeżyła. Za bardzo przypomina mi moją małą Mirandę. Żałuję, że wtedy nie umiałem jej pomóc. To wszystko przez Jamesa. Gdyby nie on moja mała siostra by żyła. Dojechaliśmy pod dom Cullenów. Od razu naskoczyła na mnie moja dziewczyna:
- Stefanie Salvadore! Tłumacz mi się natychmiast! Gdzie byłeś? Wiesz jak...?
- Nie teraz!- przerwałem jej.- Bella...
- Czego ty znowu od niej chcesz?
- Daj dokończyć i zobacz do samochodu...
* Perspektywa Belli*
Płynę, a wokół mnie wszystko wiruje. Czuję się jak byłam młodsza i bawiłam się na karuzeli. Jest podobnie. Z tym, że tym razem nie jeżdżę na kolorowych delfinach. Widzę ludzi, a wśród nich...JEGO. Przecież nie żyje. Dlatego wiem, że za chwilę wstanę i znów go nie bedzie. Nie zobaczę jego zielonych oczu ani tego zadziornego uśmieszku. Nie spotkam się z nim wieczorem i nie będę szukać z nim na niebie spadających gwiazd. Go nie ma. Nie istnieje i nigdy nie istniał. Nagle widzę ludzi. Zaczynają nas dusić kiedy wymyślamy razem jakiś kolejny dziwny wiersz. Jak to było?
Kiedy płaczesz niebo płacze z tobą  milionami gwiazd.
Nie zapomnij nigdy jaki piękny jest ten świat.
Mimo, że tyle na nim cierpienia i zła,
Każdy tu swoje miejsce ma.
I choć go nie odnalazłaś jeszcze,
Pozwól mu odnaleźć siebie.
A kiedy już mnie nie będzie.
Popatrz w gwiazdy i powiedz:
To dla ciebie.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że on wie, że...Po prostu kłamał. Nie wierzył w to. Miał problemy. A mnie karmił tymi bzdurami, ale i tak w nie nie wierzyłam. Siedziałam z nim i wiedziałam, że to bzdury. Nie chciałam mu tego mówić. Właśnie za to nienawidzę Jaspera. Zapomniał o nim. Zapomniał o rodzicach.
* Perspektywa Jaspera*
Śniła mi się moja siostra z naszym zmarłym bratem. Idiota. Wyskoczył z dziewiątego piętra. Nie to, że mi go nie brakuje. Po prostu nie lubię o nim myśleć. To co zrobił było okropne, a przy tym naraził Bellę. Widziała to. Była przy tym. Zafundował jej uraz do końca życia. Wcześniej nie wpadłem na to, że to może być powód jej dziwnego zachowania. Usłyszałem dzwonek komórki. Elena? Czego ona chce ode mnie o drugiej w nocy? Odebrałem. Usłyszałem jej spanikowany głos:
- Jasper, przyjedź tutaj natychmiast!
- ale o co chodzi?
- O Issie! Szybko. Nie jest dobrze.- o nie. Znowu coś się stało z Bellą? Dobiegłem szybko do mojego Ashtona Martina i z piskiem opon odjechałem. Jechałem jak w transie. Może nie potrafię jej zrozumieć, ale to moja siostra. Kiedy tylko dojechałem, nie bawiłem się w grzeczności i wszedłem.
- Boże Carlisle co z nią?- zapytałem. I wtedy przyszła Elena.
- Ty jebany egoistyczny gnojku! Co ty sobie myślisz?
-Ale o co ci chodzi?
- O co? Fajnie się opiekujesz siostrą, wiesz?
- No przecież się nią zajmuję.- i wtedy wtrącił się Carlisle.
- Jasper, ty chyba żartujesz. Ona od paru dni nic nie jadła. Głodzi się, wymiotuje, łyka podejrzane leki...Zostaje u nas. Tym bardziej, że fobia społeczna na pewno jej nie pomaga. Zawiodłem się na tobie synu. Zamiast jej pomagać to wolisz ją zostawać samej sobie i zajmować się swoją dziewczyną.
-Moment. Jaka fobia?
- Nie powiedziała ci?
- O czym? Nic tu nie rozumiem.
- Najwyraźniej ci nie ufa, a ja nie mam prawa cię informować.
- A co z nią?
-Nie jest dobrze. Musi przytyć dużo. Jak nie to bedzie źle.
- Wiem. Zauważyłem, że za dużo straciła na wadze. Ale przecież jej nie zmuszę.
- A ja owszem. Zajmę się nią Jasper. - zauważyłem, że moja siostra powoli się budzi. Płakała i krzyczała żeby ktoś przestał. Nie wiem o co chodzi. Chciałem do niej podejść, ale uprzedził mnie Stefano.
- Zobaczysz mała. Wyjdziemy z tego. Jest nas trójka.- moja siostra otworzyła oczy i zapytała zdezorientowana:
- Który dzisiaj?
- Jedenasty maja.- spojrzała na mnie i z żalem zapytała- nie pamiętasz tej daty, prawda?
- Nie.- ona się nagle popłakała.- jesteś okropnym skurwielem! Nie w stosunku do mnie, ale swojego brata idioto!- dopiero teraz dotarło do mnie o co chodzi Małej. Rocznica. Śmierć.
- Trzecia rocznica śmierci Jacoba...
-Ty...egoisto! Nawet nie wiesz kiedy twój brat umarł! Czwarta!- popłakała się jeszcze bardziej. Podszedłem do niej i ją przytuliłem,a ona...zemdlała w moich ramionach.
- To dobrze. Musi odpocząć. Najlepiej niech prześpi dzisiejszy dzień. Wszyscy wiemy jak kiepsko zniosła jego śmierć. Zawsze się lepiej dogadywała z tobą, ale go też kochała.
- Nie wiem. Jeszcze dziś o nim myślałem, ale zapomniałem o tym dniu...
- Wiem, że to nie było celowe. Nie chciałeś jej tak mocno zranić.
- Nigdy celowo bym tego nie zrobił...- ale wtedy wtrąciła się Elena.
- Aha. czyli uważasz, że to jak ją wyzywasz z Alice to dowód miłości?
- Słuchaj, Jasper. Moja siostra była bardzo podobna do Belli. Nie żyje. Wiesz dlaczego? Bo miałem ją gdzieś. Nie zauważałem jak bardzo cierpi. Wolałem imprezy i swoją byłą Victorię, a ona ćpała i...robiła inne rzeczy. Pewnego dnia nie dała rady i się powiesiła. Dlatego ja będę przy twojej siostrze z Eleną. Choć domyślam się,że  to ciebie najbardziej potrzebuje. Łyka takie leki.- pokazał mi opakowanie.
- Nie wierzę. Ona nie łyka żadnych leków, nie głodzi się jest szczęśliwa.
- Tak, oczywiście. A to, że ktoś ją bije to też normalne?
- Co?
- Jasper, ostatnio jak była u nas miała odciśniętą rękę na policzku. Poza tym podbite oko i rozwaloną wargę. Ma może chłopaka?
- Nie. Chyba nie.
- A kto by mógł ją pobić?
-Nie mam pojęcia.
- Wydaje mi się, że bierze narkotyki.- wszyscy spojrzeliśmy na Elenę.
-Bella?
-A kto? Za każdym razem jak tu przyjeżdżam jest wesoła i wogóle, a jak nie to gorzej. A ty Jasper idź na cmentarz i pokaż jej, że ci na nim zależy.
- Nie no dobra. Wezmę Alice i...
- Bez niej!
- Czemu?
-Bo to wasza sprawa nie jej.
Nie potrzebuję tysiąca udawanych przyjaciół. Wystarczą mi ci nieliczni prawdziwi.
*****************************************************************
Issie: Eh...Nockę zarwałam i napisałam rozdział. Jest baaardzo słaby to wiem i się przyznaję. Ja i moja walnięta główka najlepiej pracujemy w nocy, a w dzień się lenim, więc...O! Jak wam się szablon podoba? Bo mi bardzo. Dlatego dziękujemy Lady Tanii za zrobienie:-)  A mnie hejtować można także luz. Nom i te wiersze okropne, ale specjalizuje się w mroku, wiec wybaczcie. Okay. To pa, branoc, do napisania czy co kto woli:-) pisałam rozdział przy piosence HU- death bite:-)  Buziaki:-(  Issie
Selinka :  Fantastyczny rozdział ! Wiesz co ! Mi się bardzo podoba ! Czytałam go przed szkołą ! Jest 8 :00 i go czytam ! Genialny ! Jak wszystko co piszesz ! Teraz znów pora na moje ścierwo........
Tylko spróbujecie ją hejtować to dostaniecie ! Nie chcecie poznać gniewu drugiej wiedźmy wampirzycy .....nie radzę !
Buziaki Selinka :*

5 komentarzy:

  1. rozdział świetny :)) nie spodziewałam się czegoś takiego po Jasperze, że tak oleje własną siostrę :( już czekam na nn :) buziaki i dużo weny życzę :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny zostałyście u mnie nominowane <3
    http://you-are-our-hope.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;)
    Rozdział świetny jak zawsze. O bożeee. Jak Jasper mógł? Teraz się wszystko wydało. No i kurde postawiłyście mnie w niezręcznej sytuacji :/. Ja tu wzdycham do naszego blondaska (oczywiście ogólnie, we wszystkich blogach), a tu wycinacie mi taki kawał i okazuje się, że jest on jeszcze większym kretynem niż myślałam, że jest :/ I co ja mam z tym począć :'(??
    Dobra dość użalania się nad sobą.
    Fajnie, ze wreszcie wyszło dlaczego Bella zachowuje się tak jak się zachowuje :) bo mam nadzieję, ze o to chodzi tylko, i nic więcej się za tym nie kryje ;)
    Zachowanie Eleny, Carlisle'a i Stefcia- super. Genialny wątek z siostrą Stefana :) myślałam, że tu będzie chodzić o jego dziewczynę, a tu proszę siostra. I to jeszcze podobna sytuacja jaką ma Jazz.
    No nic, muszę kończyć ;/
    Buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial swietny jak zawsze. Zal mi Jaspera i jego glupoty. Jak mogl niczego nie zauwazyc?!
    Weeny zycze i na kolejny czekam ;-)

    OdpowiedzUsuń