czwartek, 24 kwietnia 2014

SUPRISE ! DZIĘKUJEMY ! 5000 !!!

Tak jak obiecałam przygotowałam dla was naszych czytelników małe co nieco. Obiecałam to jest. Zawsze dotrzymuje obietnic. Kto mnie zna ten wie więc mam dla was trzy rzeczy. I teraz mam nadzieję, że zrewanżujecie się komentarzami. Każdy kto czyta naszego bloga niech nawet anonimowo skomentuje. Dziękujemy za ponad 5000 wyświetleń ! To dla nas wiele znaczy !


1. Filmik zrobiony o Elenie i Belli, Belli i Elenie. Zrobiłam go dość szybko, ale podoba mi się. Nie jest on na podstawie naszego bloga. Przynajmniej nie w całości, ale zawsze. Mi się bardzo podoba. Także i moja jedna z ulubionych piosenek Lovato




2. One shot, który pisałam......dość szybko. Pomysł przyszedł dawno dzięki gifowi z Mallory i Katherine, ale dopiero miałam siłę go spisać i oto jest. Nie nawiązuję do naszego bloga  ! 

Nie mogłam uwierzyć, że mam tam wejść. To jakiś absurd ! Ale on tam może być.........cholera jasna ! I co ja mam teraz zrobić no co ?! Wejść do tego burdelu z dziwkami by poszukać mojego pojebanego braciszka !? Ta starsza siostra się znalazła......pff.....ale nie mogę już patrzeć na to jak ćpa, zabawia się. Zmienił się i to nie do poznania. Dobra raz kozie śmierć. Poprawiłam swoją skórzaną kurtkę i zdecydowanym krokiem weszłam do środka lekko postukując swoimi obcasami. Podparłam się pod boki i zaczęłam rozglądać. Jep.....tak jak myślałam... Całość wyglądała tak jak na filmach z Vegas. Pomieszczenie udekorowane w neonowe światła mające nadać pomieszczeniu '' urok '' . Jakby te dziwki po alkoholu same nie dawały tym idiotom. Zaczęłam szukać mojego brata jednak nic. Przecież tu chodzi. Słyszałam nie raz.
-Ja pierdole......- szepnęłam pod nosem i spojrzałam na parkiet. Znajdowała się na nim jedna rura ciągnąca się od sufitu do podłogi. Nie mogłam uwierzyć, kto przy niej stał. Przecież to Jessica ! Z szeroko otwartymi oczami uszczypnęłam się w ramię. To żart tak ? Zawsze zachowywała się jak dziwka i za taką osobę ją uważaliśmy przez jednorazowe numerki z chłopakami ze szkoły, ale żeby tak na serio ?! Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu i normalnie czułam jak moje nogi robią się z waty. Nie mogłam uwierzyć, że tam była Bella. W skąpym ciuszku przechadzała się rozdawając drinki. Widać jej było praktycznie cały tyłek spod tej spódniczki. Owszem pokłóciłyśmy się parę lat temu, nie odzywałyśmy się do siebie, ale nadal jest dla mnie ważna. Nie pozwolę jej tu być. Szybkim krokiem podeszłam do niej i szarpnęłam ją za ramię.
-Co ty odpierdalasz ?! - krzyknęłam na nią, patrząc jak przygląda mi się z niedowierzaniem. Jakby nie wierzyła, że tu przed nią stoję.
-Elena ?!
-Jedna i jedyna ! Zabieram Cię stąd....- szarpnęłam ją za ramię w swoją stronę jednak ani drgnęła
-Zostaję..- powiedziała nie patrząc na mnie
-Naprawdę chcesz być dziwką ?! Czy cię pojebało ?! Nie pozwolę Ci !
-Bo !? - krzyknęła
-Bo jesteś dla mnie ważna !
-I właśnie dlatego nie rozmawiałyśmy prawie rok ?! - jej twarz była jak kamień. Nie wyrażała żadnych uczuć.
-I ty mogłaś się odezwać. Nie zwalaj całej winy na mnie. - popchnęłam ją w stronę drzwi - Albo pójdziesz sama albo użyję siły.
-Nie odważysz się. - powiedziała jakby nie pewna swoich słów
-Znasz mnie i wiesz, że się odważę.
-To moja praca ! - próbowała się bronić
-Chrzań ją ! Mogę Ci dać kasę ! Cokolwiek tylko stąd chodźmy w końcu ! - krzyknęłam łapiąc ją za ramiona by przekrzyczeć tą denerwującą muzykę
-Znalazłaś sobie koleżaneczkę ? - usłyszałam jakiś męski zachrypnięty głos obok siebie i jak poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu
-A ty nie znalazłeś kolegi ? Idź się czymś zajmij ciulu. - powiedziałam odwracając się do wysokiego szatyna
-Elena to jest........- próbowała mnie powstrzymać Bella jednak byłam zbyt wściekła
-Alfons tak ?! - spojrzałam na niego z ironią - Nadajesz się. - poklepałam go po policzku - Tylko wąsik zapuść to będziesz wyglądał bardziej pedalsko niż teraz. - uśmiechnęłam się złośliwie, kiedy ten złapał mnie mocno za dłoń
-No no masz charakterek. Zobaczymy jaka jesteś w akcji. - uśmiechnął się pod nosem
-Chcesz zobaczyć jaka jestem w akcji ? - zdziwił się na to co powiedziałam i mnie puścił zaintrygowany - To zobaczysz. - podeszłam bliżej do niego uśmiechając się słodko. Przywaliłam mu z całej siły pięścią w policzek po czym z kolana w krocze. Upadł przede mną na kolana i jeszcze raz kopnęłam go tylko mocniej w brzuch tak, że spadł płasko na podłogę. Po chwili jednak zaczął się podnosić. - No ruchy ! - krzyknęłam do Belli i pociagnęłam ją za rękę wyciągając z tego klubu. Była cały czas oszołomiona. Ja także, ale zawsze miałam być twarda. I będę. Otworzyłam drzwi od miejsca pasażera w moim samochodzie i wręcz ją wepchnęłam. Szybko wsiadłam na miejsce kierowcy i odpaliłam samochód. Widziałam jak ciągle patrzała na mnie i na klamkę. Dla pewności zamknęłam od środka wszystkie drzwi.
-Przepraszam....- szepnęła po dłuższej chwili milczenia
-Nie przepraszaj. Po prostu nigdy więcej takich głupot nie rób. - powiedziałam zaciskając zęby by się nie rozpłakać i skręciłam w kolejną uliczkę prowadzącą do mojego mieszkania.
-Dziękuje......- znów powiedziała to tak cicho, że ledwie to usłyszałam
-Za co ?
- Za wszystko. Za to, że tam byłaś. Za to, że nadal jesteś. - jedną ręką złapałam jej i uścisnęłam mocno
-Obiecałam, że zawsze będę. - oddała uścisk i zaparkowałam samochód jednak nie wysiadłam. Oparłam tylko głowę o zagłówek i głęboko westchnęłam. - Przepraszam, że przeze mnie pokłóciłyśmy się o taką głupotę. Jakiś głupi facet zniszczył na długi czas naszą przyjaźń.....- powiedziałam patrząc w dach samochodu
-A właśnie co z Edwardem ? - spytała przekręcając się do mnie twarzą na swoim siedzeniu
-Wyjechał gdzieś. I ja mam to gdzieś. - zaśmiałyśmy się i ściągnęłam swoją bluzę. - Ubierz się. Mam dość wścipskich sąsiadów, a ty jesteś prawie naga. - ze skruszoną miną ubrała to na siebie i zapięła zamek. Bluza nie była za długa, ale w sam raz.... Wysiadłyśmy z samochodu i Bella się oparła o drzwi ze swojej strony.
-Ja nie mam swoich ciuchów. Ani mieszkania nie mam własnego. Nic. - szepnęła, a ja ją mocno przytuliłam do siebie i zaczęłam mówić wciąż się tuląc do mojej przyjaciółki
-Rozmiary mamy właściwie te same. Tylko ty jesteś kościotrup. - prychnęła - Mieszkanie ? Będziemy mieszkać same aż do usranej śmierci. Co ty na taki układ ?
-A jak będziemy miały mężów ? Raczej wątpie by jakiś chciałby dziwkę, ale......ciebie to ..............
-Och cicho bądź. To oni będą musieli się dostosować. Zarobimy sobie i zamieszkamy w willi z basenem - powiedziałam z szerokim uśmiechem stojąc przez nią
-Nadal optymistka....- mruknęła i zaczęłyśmy iść w stronę bloku
-Na wieki. - szepnęłam śmiesznym głosem i obie wybuchłyśmy śmiechem. Weszłyśmy do mojego mieszkania. Bella stała co sekundę przebierając nogami. - Siadaj na kanapie. Zaraz wrócę. - zrobiła co kazałam, a ja szybko poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. To nie jest sen ? Znów Bella jest moją przyjaciółką ? To możliwe by wszystko wróciło na właściwy tor ? Wzięłam ze sobą płatki kosmetyczne i zmywacz do oczu po czym wróciłam do sypialni.
-Co ty.....? - spytała patrząc na to co trzymam w dłoniach
-Trzeba Ci zmyć ten ohydny makijaż. - wzdrygnęłam się patrząc na jej twarz aż tłusto wyglądającą od tego pudru, czerwone usta i ciemno pomalowane oczy.
-Elena....-jęknęła
-Chce doprowadzić Cię do normalności. - wyjaśniłam i już po paru minutach wszystko starłam z jej buzi - Teraz wyglądasz o niebo lepiej. A teraz......- usiadłam na kanapie obok niej  - Powiedz mi czemu akurat tam pracowałaś..
-Nie miałam pieniędzy. Chodziłam na ten kurs do pani Stewart....pamiętasz ? - przytaknęłam - I tam spotkałam Jamesa. Dziwne, że tak łatwo go załatwiłaś. Zwykle jest nieugięty i nie dał by się choć ja sama uwierzyłam wtedy w twoje słowa. Potrzebowałam pieniędzy. Zadłużyłam się już u prawie wszystkich naszych znajomych, a od Ciebie trzymałam się z daleka.....
-I jak na tym wyszłaś ?! - przerwałam jej
-Wiem. Przepraszam. - po jej policzku spłynęła łza
 -Nie przepraszaj, skarbie. - przytuliłam ją do siebie i razem zaczęłyśmy płakać
-Kocham Cię, siostrzyczko......- szepnęła zachrypniętym od płaczu głosem
-Ja ciebie też. Cokolwiek by nie było na zawsze będziemy przyjaciółkami................





3. Second one shot. Nie nawiązuje do naszego bloga ! Nawiązuję do troszkę innej historii Przed Świtem cz.1  Pomysł byłby na więcej np. rozdziałów, ale nie chce. Wole napisać one shota niż przeciągać pomysł na cztery rozdziały i wymyślać na czterdzieści ! Oba one shoty nawiązują do przyjaźni Belli i Eleny. Jak mimo różnych miejsc, ludzi, zdarzeń ich przyjaźń jest silna i się nie rozpadła mimo wszystko.




Byłam kompletnie rozkojarzona. Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony Elena ma Stefana......który się nią zaopiekuję.....z drugiej strony tak cholernie za nią tęsknię. Ona nie wie, że wróciłam wcześniej wraz z Edwardem z miesiąca miodowego, że właśnie we mnie rośnie moje dziecko i Edwarda.  Ona nie wie, że jestem w ciąży. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Traktuję ją jak siostrę. Chce dla niej tylko szczęścia. Nie chce by kolejna osoba opiekowała się mną i była przy mnie z litości. Nie chce by i ona się martwiła.
-Zadzwoń do niej. - drgnęłam widząc Edwarda w tym samym pomieszczeniu. Nawet nie słyszałam jak wszedł. Usiadł obok mnie i obejmując mnie ramieniem pocałował w czoło, a drugą dłonią pogładził mój brzuch
-Nie. - zaprzeczyłam
-Kiedyś i tak się dowie. Przecież wy nie potraficie bez siebie wytrzymać jednego dnia. Bello mija prawie miesiąc. I ty i Elena jesteście w kiepskim stanie. U ciebie to może przełożyć się to jeszcze na nasze dziecko. - nadal mimo to upierałam się przy własnym zdaniu
-Nie powiem jej . Nie chce by się martwiła.....
-I tak się wystarczająco martwi co się z tobą dzieje. Ma prawo wiedzieć. - podał mi telefon. Trzymałam go tylko jednak martwo w dłoni. Mój ukochany wykręcił jej numer i podał mi telefon. Przystawiłam go sobie do ucha.....jeden sygnał........drugi.......
-Tak ? - usłyszałam ten dobrze znany mi głos Eleny....-Halo ?
-To ja......Bella....- szepnęłam
-Bella ! Jak się cieszę, że dzwonisz ! Co się dzieje ? Czemu nie dzwoniłaś ? Rozumiem, że mogłaś byś zaabsorbowana miesiącem miodowym i spędzaniem z Edwardem w inny sposób wolnego czasu niż zadzwonienie do mnie......- mój ukochany nie mogąc się powstrzymać wybuchł śmiechem - Ale trzeba było do mnie raz zadzwonić chociaż ! - krzyknęła - Wiesz jak ja się martwiłam ?
-Właśnie dlatego nie dzwoniłam. Nie masz o co się martwić.
-Jesteś dla mnie ważna oczywiście, że mam o co . - w moich oczach zaszkliły się łzy utrudniające mi ostrość widzenia.
-Nie mogłam........nie chciałam dzwonić, bo miałam pewien ........kłopot ? - jakby spytałam
-Ty się mnie pytasz ? Jaki to kłopot ? - milczałam - Bells !.........Tęsknie za tobą. - słyszałam, że także płakała
-Ja za tobą też......możesz tu przyjechać ? - spytałam połykając gulę w gardle.
-Jesteś w Forks ?
-Tak.- szepnęłam ścierając łzy z policzków
-Już biegnę. - rzuciła słuchawką.
-Dobrze zrobiłaś.  - przytulił mnie do siebie Edward - Kochasz przecież ją jak siostrę.
-Jedyna rodzina jaka mi pozostała. - szepnęłam, a Edward wziął mnie sobie na kolana. Nagle usłyszeliśmy z dołu pisk. Spojrzałam na mojego ukochanego.
-Już przyszła. Wita się z Alice. - przez jego twarz przemknął uśmiech i wstaliśmy
 -Gdzie ona jest ?! - usłyszałam jej głos i po chwili otworzyły się drzwi - Bella ! - krzyknęła widząc mnie i od razu mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam uścisk  - Emm......chwilka.....- odsunęła się ode mnie na parę kroków i przyjrzała mi się, a jej wzrok spoczął na moim brzuchu. - Wy ! - wycelowała w nas palcem, a Edward objął mnie ramieniem w talii - O matko.......- przystawiła sobie dłonie do ust po czym szybko je oderwała - Dlaczego mi nie powiedzieliście ?! - spytała z wielkim uśmiechem na twarzy i przytuliła nas równocześnie do siebie - Tak się cieszę ! - krzyknęła skacząc, ale nie odrywając nas od siebie - A teraz Edward przecz mi stąd. - powiedziała poważnie już bez uśmiechu, aż zaczęłam się bać......jestem jakoś bardziej przewrażliwiona przez tą ciążę
-Elena nie wyjdę.....- zaprzeczył
-Myślisz, że coś jej zrobię ?! Walnęło Cię na ten mały wampirzy móżdżek ?! Przecz ! - pokazała na drzwi. Edward spojrzał na mnie szukając odpowiedzi na co z westchnieniem także pokazałam mu drzwi. Wyszedł cicho i zostawił nas same. Elena miała tak poważną minę, że aż się bałam. Patrzałam ciągle na nią z grymasem zastanawiając się co szykuje. W końcu drgnęła i zaśmiała się.
-Kocham Cię, durniu wiesz ? - przytuliła mnie mocno do siebie - Tęskniłam........
-Ja też nawet nie wiesz jak bardzo. To był dłuuugiii miesiąc. - powiedziałam tuląc się do niej. Jak zawsze wyglądała idealnie. Co nie można było powiedzieć o mnie......
-Właśnie widzę......postaraliście się. - pogłaskała mój brzuch - Za to czemu wyglądasz jak chodzący szkielet ? - spytała z mordem w oczach
-To przez to, że w pewnym sensie rodzę małego wampira....- wytrzeszczyła na mnie oczy
-To nie jest bezpieczne ? - bardziej stwierdziła niż zapytała
-Proszę Cię przestań. Wystarczy, że Edward już się przekonał co do dziecka. - usiadłam na kanapie, a ona obok mnie opierając się bokiem o kanapę.
-Chciał byś je usunęła tak ? - na samo wspomnienie tego co było jeszcze zaledwie tydzień temu aż się wzdrygnęłam - Uznam to za odpowiedz twierdzącą. Oberwie ode mnie. - miała taką śmieszną minę przy tym, że nie mogłam się nie zaśmiać. - Gdybyś nie była w ciąży i nie byłabyś jeszcze bardziej jak szklana laleczka to bym ci przywaliło za to śmianie się ze mnie. - zacisnęłam usta w cienką linię.
-Nadal nie mogę tego zrozumieć. Wszyscy dookoła mnie są wampirami tylko nie ja.
-Jeszcze bycie wampirem ci się znudzi, zobaczysz, a i z pewnością niedługo będziesz jeszcze tym człowiekiem co nie ?......- spojrzała na mój brzuch - Który to miesiąc ? Wygląda na co najmniej piąty...- zastanowiła się..
-Na tyle wygląda, a naprawdę to nie ma prawie miesiąca nawet.
-Chcesz mi powiedzieć, że za niecały miesiąc urodzisz ?! - złapała mnie za ręce
-Mhm.........
-Boże jak ty to znosisz ? - przytuliła mnie - Nie chce mieć dzieci. - szeptała mi do ucha na co się śmiałam
-Będziesz przy mnie ? - spytałam cicho
-Teraz ? To już się mnie nie pozbędziesz. Będę z tobą. Z twoją rodzinką. Z wami wszystkimi. Na wieczność. - przytuliłyśmy się po raz kolejny. Po prostu tego potrzebowałyśmy choć mój brzuch utrudniał sprawę - A i chce być chrzestną........


Podsumowanie :
Pierwszy post został opublikowany  - 05.12.2013
Komentarze - 86
Posty - 30
Obserwatorów - 7
Wyświetleń - 5000 ponad :
Polska 4464
Stany Zjednoczone 303
Niemcy 75
Holandia 36
Rosja 24
Kenia 23
Wielka Brytania 20
Turcja 11
Francja 4
Ekwador 2

A wiecie co mnie jeszcze zaskoczyło w statystykach ? 

Wyszukiwane słowa kluczowe : 

 -  http://the-immortal-friends-bella-and-elena.blogspot.com/

 - blog rozdzial wbil jej sztrzykawke w

 - nie można rozwiązać za kogoś jego problemów, ale można z nim usiąść i dzielić ciężar jego bólu, tym samym go zmniejszając

 - bella friends

 - elena i edward blog

 - elena umiera blog

 - szalona bella swan



Selinka : No mam nadzieję, że się podoba to co zrobiłam. Mi osobiście najbardziej filmik się podoba, ale chciałabym byście wszystko skomentowali jak wyszło.

Issie i Selinka : Dziękujemy za wszystkie wyświetlenia.

Buziaki
Selinka i Issie  :*








wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział dziewiętnasty

Cierpienie jest nieodłączną częścią życia.
Jeśli cierpisz to wciąż żyjesz.
Pogódź się z tym .

Perspektywa Eleny
Mimo, że byłam wściekła nie mogłam tak do cholery tego zostawić. Przecież ja ją kocham jak siostrę ! Tak nie może być bym ją zostawiła teraz. Stefan jeszcze spał. Wyplątałam się jakoś z jego objęć i napisałam mu kartkę, że wyszłam bla bla bla by się nie martwił. Postanowiłam się spokojnie przejść. Muszę to przemyśleć. Niezbyt potrafiłam się przyzwyczaić do tego zawsze zatłoczonego miasta. Potrzebowałam w tej chwili ciszy i spokoju, a tu nie dało się jej zaznać. Zaczęłam skręcać na obrzeże miasta. Niby było tam niebezpiecznie, ale miałam to akurat teraz gdzieś. Założyłam na głowę kaptur od mojej bluzy i weszłam do jakiegoś małego sklepu. Było coś około 4 nad ranem jednak to miasto nigdy nie śpi. Są w tym minusy i plusy. Kupiłam papierosy i zapalniczkę i wyszłam stamtąd. Skoro tylu osobom to pomaga. Też mojemu braciszkowi.........ta genialne myślenie. Nie ma co. Wyjęłam jednego papierosa i odpaliłam go wsadzając sobie do ust. Zaciągnęłam się i od razu fala duszności ogarnęła moje płuca. Wyjęłam papierosa i przystając zaczęłam kaszleć.
-Kurwa...- szepnęłam ze łzami w oczach od dymu. Dopiero po którymś razie przynosiło to ulgę. Paliłam wcześniej tylko jeden jedyny raz. Zaczęłam iść w stronę tak dobrze znanego mi mostu.  Złapałam się wielkiej metalowej belki i powoli zeszłam na dół po trawie z górki. Usiadłam na samej krawędzi mostu z jeziorem na kamieniach. Podkurczyłam nogi pod brodę i objęłam je ramionami. Ile to jeszcze będzie trwać ? Wiem, że nie mogę jej zostawiać, ale ...........nie tylko jej jest ciężko. Rozumiem co ona przechodzi.......albo tylko próbuję zrozumieć. Przecież przez te........około 4 laty ja nic nie wiedziałam, że tyle się złego z nią dzieje.   W Forks. Tej niby spokojnej, miłej miejscowości. Jak daleko odbiega to od rzeczywistości. Jestem jej potrzebna. Przynajmniej tak myślę. A może ja jej tylko szkodzę ? Przecież nawet jak jest ze mną to najlepiej nie jest. To już nie jest to samo, ale wole usłyszeć najgorszą prawdę z jej ust jaka to jestem beznadziejna niż najgorsze kłamstwo, że wszystko jest w porządku.Cokolwiek by nie było wiem jak jest naprawdę. Po tylu latach przyjaźni ja po prostu to widzę już. Teraz to już sama nie wiem czy wyjazd był dobrym pomysłem. Owszem z pewnością jest choć trochę lepiej niż było, ale to za mało. Wyrzuciłam gdzieś w bok peta i ukryłam twarz w dłoniach. Muszę jej pomóc. To najważniejsze. Jesteśmy przyjaciółkami przecież. Nie bądź idiotką Cullen. Potrząsnęłam głową i wstałam otrzepując ciuchy. Nie użalaj się nad sobą. Nie bądź idiotką. Weszłam na górę po dość stromej górce, kiedy się zachwiałam i sturlałam na sam dół aż spadłam do jeziora. Ledwo co otworzyłam oczy i zobaczyłam coś w wodzie. Coś do mnie płynęło. Mimo to, że byłam zaledwie metr od brzegu było tu strasznie daleko. Zaczęłam płynąć szybko do tyłu, kiedy o coś uderzyłam. Zaczęłam tracić widoczność. Kręciło mi się w głowie i powoli brakowało mi tchu. Na marne próbowałam wypłynąć. Powoli zaczęłam opadać na samo dno........


Jedyna nadzieja wciąż iskrzy wewnątrz mnie. 
Nie dam jej zniknąć z moich oczu. 
Nie dam jej się wypalić.

Perspektywa Belli
Bałam się. Cholernie się bałam. Siedziałam teraz w salonie w mieszkaniu Damona. Poszedł on do kuchni dzięki czemu mogłam rozejrzeć się po wnętrzu. Było tu dość jasno, pełno kolorów. W ogóle to do niego nie pasowało. Zadrżałam, kiedy wszedł do salonu z jakimiś kubkami.
-Spokojnie.....- powiedział cicho i położył przede mną kubek z jak dobrze zobaczyłam herbatą
-Nie chce.- powiedziałam ledwo słyszalnie. Bałam się go. Mimo, że to wtedy był niby tylko jego brat to i tak. Przecież są identyczni, a do tego bądź co bądź on jest mężczyzną  . Zawsze może mi coś zrobić. Jest silniejszy. Westchnął tylko na moją odpowiedz i usiadł na przeciwko mnie.
-Przyjaźnicie się z Eleną tak ? - spojrzałam na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Niby tak, ale może ma mnie już dość ? Przecież zasługuje na normalną przyjaciółkę bez takich niby problemów. Jestem dla niej tylko ciężarem, ale jednak się przyjaźnimy. To ona z nas dwóch jest tą silną...........
-Tak. - powiedziałam krótko przytakując głową
-Elena wie, że ty......? - wskazał na moją dłoń. Chodziło mu o blizny........
-Tak. Wie.
-Akceptuję to ?
-Nie wiem, ale powstrzymuje mnie i nie podoba jej się to .
-Dziwne by było, gdyby jej się podobało. Ona wie wszystko o Tobie ? - zastanowiłam się
-Nie wiem. - powiedziałam szczerze
-A ty o niej ?
-Do czego zmierzają te pytania ?! - spytałam już trochę wkurzona
-Chce po prostu Cię lepiej poznać........no i Elenę......
-To z nią pogadaj ! A nie ze mną ! Nie chce gadać ! Chce wrócić do domu........- powiedziałam już spokojnie z opuszczoną głową
-Powiedz mi co się takiego stało, że to robisz......- czułam się jak na jakieś zjebanej terapii. Nie miałam ochoty gadać. Chciałam zobaczyć Elenę. Może się na mnie obraziła ? Może nie chce mnie już znać ? Coraz częściej ona płaczę.......przeze mnie......a kiedyś by widzieć u niej łzy trzeba było naprawdę wiele......ona nigdy tak łatwo nie płakała. Jak ja. Nagle rozdzwonił się telefon Damona.
-Halo ?.......Tak jest tu......Nie wiem czy ona chce z tobą gadać teraz......- nie rozumiałam o kogo chodzi......- Dobra masz ją...- podał mi telefon
-O co chodzi ?
-To Stefan.  -wzięłam telefon od niego i przystawiłam sobie do ucha
-Bella ?!
-Tak ? - spytałam cichutko. Był strasznie zdenerwowany.
-Jesteś u Damona ?
-Tak. Jestem u niego.
-Dobra nie ważne. Zaraz tam będę.Musimy jechać do szpitala.
-Ale ze mną wszystko jest dobrze ! - niemal krzyknełam na jego nadopiekuńczość. Przecież nic mi nie jest. Właściwie. Miało się stać, ale przecież żyję ! I to chyba boli najbardziej.......
-Może z tobą nie Issie, ale z Eleną.....

------------------------------------------------------------------------


Obrazek zrobiony przez Issie . Śliczny prawda ? 

Selinka : I'm back ! Yeah ! No to wróciłam nareszcie i mam nadzieję, że się rozdział podoba. Wena wróciła, a że w naszych rozdziałach zawsze się coś dzieje to i w tym tak musiało być. Mam nadzieję, że się podoba w każdym razie.......mi tak sobie, ale opinia należy do was. Ostatnio rozpala mnie pozytywna energia.....czy jak to tam się mówi więc musiałam tu coś napisać ! No w końcu to mój blog z moją siostrzyczką ! No i dzięki niej go napisałam. Naprawdę rozmowy z tobą kochana są bardzo inspirujące......pozytywnie oczywiście....od razu zaczęłam pisać i wyszło mi no o to ! A  no i dziękujemy za wyświetlenia, których jest już prawie 5000 ! No ja nawaliłam już raz, ale jednak zaglądacie więc chyba nie jest tak źle nie ? Myślę, że na te 5000 to przygotuje jakąś małą niespodziankę......zobaczycie ! Za to, że tak zawaliłam i Issie pisała. Oczywiście jej rozdział był świetny jak zawsze moim zdaniem, ale muszę wam się jakoś zrewanżować. Mam nadzieję, że się spodoba. Teraz małe reklamy. Mam nadzieję, że mogę i Issie mnie za to nie zabije ha ha
No to po pierwsze założyłam nowego bloga także z Bellą i Eleną...na podstawie trochę Programu Ochrony Księżniczek......dedykowany dla mojej siostrzyczki.
http://princess-elena-bella.blogspot.com/
I zapraszam do mojej podstrony o moich blogach i zwiastowni, gdzie możecie zamawiać zwiastuny bądź filmiki jak kto woli........
http://selinkaheartmydreams.blogspot.com/
Czekamy na komy i dziękujemy za poprzednie oraz wyświetlenia.
Buziaki
Selinka :*


Issie : Cudowny jak zawsze. Teraz to ja nwm kiedy napisze mimo, że mam pomysł.  Rozdziałek zajebisty i również dziękuje za komy
I wyświetlenia. Mój nie wyjdze tak cudnie, ale dam z siebie wszystko. Tylko muszę do końca wyzdrowieć, bo aktualnie nie mam siły na żadnego bloga pisać. Buziaki:*


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział osiemnasty


Perspektywa Eleny
Ona jest w kiepskim stanie. Ona jest w kiepskim stanie. Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Mój brat niby z nią jest, ale on jej niezbyt pomoże. Nie pójde tam do nich. Nie dam rady tego oglądać. Miałam być silna, ale nie byłam przygotowana na coś takiego. Wiem, że jestem jej potrzebna. Muszę ją wspierać, ale co ja poradzę, że już nie mogę!? Chcę choć troszkę odpocząć. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w Stefana.
-Kochanie wporządku?
-Nie. Edward dzwonił i z Bells jest coraz gorzej.
-Jedziemy tam?
-Nie dzisiaj. Zostanę u ciebie. Nie dam rady znów tego oglądać.
-Okay kochanie. Idź spać.
-Branoc.
-Dobranoc skarbie.- bardzo szybko zasnęłam. Około drugiej w nocy usłyszałam telefon. Edward. Cholera.
-Elena...Bella zniknęła.
-Że co?! Pozwoliłeś jej wyjść samej, bez opieki, tak późno?!
-Kurwa El po prostu zasnąłem. Nie obwiniaj mnie, bo ty też mogłaś wrócić do domu.
-Ty skurwielu! Nie jesteś moim bratem! Wiesz, że mi na niej zależy!
-Ta? Ostatnio jakoś coraz mniej cię chyba ona interesuje.
-Spierdalaj.
-Nawzajem.-Nie wiem czemu, ale byłam wściekła na Issie. Nie pozwole jej zabrać mojego brata. Nigdy. Kocham ją, ale przyjaźń nie powinna być jednostronna.
*Perspektywa Damona*
 To jest chore trzęsienie ziemi.
Pochodzimy z innych światów.
Z dwóch różnych planet.
Mamy swój świat.
Tylko on nam został.
Razem możemy go odbudować.
Nie daruje temu debilowi tego co próbował zrobić Belli. Ona jest jak lalka z porcelany. Potrzebuje opieki. Wiem, że jest z nią źle i temu tutaj przyjechała. Ona się nie przyzna, ale ja znam jej tajemnice. Widziałem jej ręce. Tylko raz. Zakrwawione. Coś ją przeraża. Nie mam pojęcia czemu. Ona na to nie zasłużyła. Czuje, że coś nas łączy. Właśnie szedłem w stronę mostu, kiedy zobaczyłem, że ktoś stoi na krawędzi po drugiej stronie. Podszedłem bliżej. To co zobaczyłem prawie zwaliło mnie z nóg. Postacią, która tam stała była Issie. Płakała. Podszedłem do niej bliżej i powiedziałem:
-Młoda złaź stamtąd.- drgnęła przestraszona, jednak nadal tam stała w tym samym miejscu. Przeszedłem przez barierkę i stanęłem w takiej pozycji jak ona.-Jak to zrobisz, to skaczemy razem. - Przychyliła się, a ja wykorzystałem chwilę i przytrzymałem ją, wzięłem na ręce i kazalem przejść pierwszej. Kiedy znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu przytuliłem ją do siebie, co spowodowało u niej tylko większy wybuch płaczu.
-Puść mnie. Czemu mi wszystko komplikujecie? Już dawno byłoby po.
-Nie mów tak. Życie jest piękne. Nie warto się poddawać.
-Piękne? Wierzysz w takie bzdury? Serio?
-Okay. No nie koniecznie, ale tak chyba powinienem  powiedzieć...
-Czemu ze mną rozmawiasz?
-A czemu mam nie rozmawiać Angel?- jej wyraz twarzy zmienił się błyskawicznie. - Powiedziałem coś nie tak?
-Pamiętam go. Tęsknię.
-Kogo? Choć pójdziemy do mnie.
-Nie!
-Dlaczego?
-Bo...-dopiero teraz to sobie uświadomiłem. Ona się mnie bała.
-Czy ja cię przerażam?
-Dajcie mi święty spokój! Nie chce już tego dużej ciągnąć! To zbyt boli! To zabija!
- O czym ty mówisz?
-Chcę umrzeć! Tylko tyle!
-Nie pozwolę ci. Wyjdziemy jakoś na prostą razem.
-Nic nie rozumiesz...To mi wytłumacz Bells.
-Ostatnio...- wiedziałem o co chodzi. Myślała, że to ja wtedy na nią napadłem.
-To nie ja wtedy w łazience.- Zauważyłem fragment jej nadgarstka. Podwinęłem rękaw jej bluzy. Skaleczenia.  Czyli to robi. Ja pocięłem się tylko raz i żałuje, a ona musi robić to często.
-Czy wtedy...
-Nie. Zemdlałam. Powiesz im?- podwinęłem swój rękaw.
-Nie. Wiem jak to jest kiedy wydaje ci się, że wszyscy są przeciwko. Rodzice, znajomi...
-Moi rodzice nie żyją.- jej oczy się zaszkliły.
-Przykro mi.
-Zostaniesz ze mną? Nie dam rady.
-Oczywiście. Dla ciebie wszystko.

Mój plan udoskonala się,
Kiedy patrzę w twoje oczy.
Czuję, że to jeszcze nie koniec.
Musze wykonać swoje zadanie.
Nienawidź mnie jeśli chcesz.
Zabij jeśli tego pragniesz.
Zaczaruj i poćwiartuj.
Nie uronię łez.
*************************************************


Issie: Rozdział napisałam za Selly, która straciła tymczasowo wenę na tego bloga. Nie wyszło mi, ale mam nadzieje, że nam wybaczucie. Buziaki, Issie:*

Selinka: Rozdział jest po prostu BOSKI !! No ja straciłam wenę jakoś na tego bloga......znaczy mam na to co będzie w przyszłych, przyszłych rozdziałach, ale ostatnio brak mi na tego teraz. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ale dzięki temu macie o wiele lepszy i pisany przez o wiele lepszą autorkę czyli Issie. Może kolejny post napisze ja, ale nie wiem, kiedy moja wena wróci z urlopu na tego bloga.
Czekamy na komy
Buziaki
Selinka :*