niedziela, 30 marca 2014

Rozdział siedemnasty

 Przyjaźń przetrwa wszystko.
Różnicę kilometrów, zdań i przeżyć.
Ale tylko wtedy gdy jest prawdziwa.
Inną, można zniszczyć łatwo.
*Pespektywa Eleny*
Całą noc moja siostrzyczka płakała. Nie chciałam tego powiedzieć. Byłam zmęczona i bezradna i powiedziałam, by przestała się użalać nad sobą, bo innych to rani. Właściwie to wykrzyczałam. Teraz kiedy najbardziej mnie potrzebuje. Zamknęła się w łazience. Nie ma na szczęście żadnych tabletek, bo specjalnie przed nią schowałam. Usłyszałm, że drzwi się otwierają. Pojawił się w nich Edward.
- Brat,musisz mi pomóc.
-Co jest?
-Bells zamknęła się w łazience i...
-Zaraz to załatwie tylko wyjdź z domu. Tak na wszelki wypadek.
-Okay, ale...
-Bez dyskusji. Tylko tak jej pomożemy.- poszłam na spacer do mieszkania Stefana. Otworzyłam sobie sama drzwi i weszłam jak do siebie. Jak go zobaczyłam...Miał cały zakrwawiony nos i wogóle..
-Co się stało?
-Spuściłem łomot jednemu takiemu....
-Damonowi?
-To nie Damon się do niej dobierał. Tylko Klaus- jego bliźniak.
-Czyli Damon nic nie zrobił??!
-Nie.
*Perspektywa Belli*
W łazience leżał sobie spokojnie skalpel. Wiedziam, że za chwilę będę miała atak. Było mi zimno, a strach mnie paraliżował. Nie mogłam oddychać. Mimo, że byłam sama wydawało mi się, że wokół mnie jest wiele osób, które mnie duszą. To chore ale niszczy mnie za każdym razem. W sumie to psychiatra do którego chodziłam mówił, że będzie coraz gorzej,ale mi się to wydawało bzdurą. Rozrywa mnie ten ból. Wszystko jest niewyraźne. Czuję łzy na policzku. Norma. Jak zawsze. Dziecko nie żyje już długo. Może parę lat, a może miesięcy. Po prostu teraz jestem ja. Bezlitosna suka, która nie martwi się niczym poza sobą. Ktoś wszedł, co spowodowało tylko jeszcze większy przypływ paniki z mojej strony. Skoro życie to bajka to ja wolę horrory. Nie boli. Nie czuję. W sumie to nigdy nie boli. Nawet jak napierdala nie do wytrzymania to ja tego nie czuję. Mimo, że jak się po raz kolejny kaleczę to czuję do siebie wstręt to muszę to robić znów. Przez chwilę pomaga, potem jest gorzej. Mam postrzępioną i zrytą psychikę. Jasperku, czemu mnie zostawiłeś?
Jestem sama.
Od zawsze.
Na zawsze.
Kiedy krwawię, nikt o tym nie wie.
Kiedy płaczę, nikt tego nie widzi.
Może to lubię?
Kolejny krzyk i zniszczona dusza na podłodze w strzępach.
Nikt mi nie pomoże.
*Perspektywa Edwarda*
Po dziesięciu minutach bezsensownego pukania do drzwi sam sobie je otworzyłem. Na początku nie zauważyłem nigdzie Belli. Siedziała w samym kącie. widziałem, że
leci jej krew z rąk. Jakieś napisy. Serio? Nie mogła długopisem? Podszedłem do niej i uklękłem przed nią. Była cała zapłakana. Nie mogłem patrzyć na to co robi. Zaczęła krzyczeć jak mnie zobaczyła.
-Ciiii. No już spokojnie. Jesteś bezpieczna. Oddaj mi to.- pokręciła przecząco. - No proszę. Wiesz jak El i Stefan się martwią? Ja też. Więc oddaj mi to po prostu dziecinko. Złapałem ją za rękę. Potem drugą i wyrwałem te metalowe gówno. Przytuliłem ją do siebie. Zobaczyłem napisy. Wyglądało to makabrycznie. Jedna rana na drugiej. Zastanawiałem się jak długo to trwa. Na jej rękach.....loneliness and pain. Samotność i ból.-Dziecinko, nie jesteś sama.
-Jestem. I niech tak zostanie.
-Nie. Nie mów tak. Nie zasłużyłaś na ból. Cokolwiek się stało to nie przez ciebie.
-Przeze mnie. Nie znasz mnie.
-Właśnie ostatnio poznałem.  Nie płacz. Wiesz czemu nie powiedziałem o tym?- wskazałem ma zakrwawione ręce.
- Nie wiem.
-Bo wtedy byś wszystko znosiła jeszcze gorzej. Więcej pytań..Jak będziesz chciała porozmawiać to chodź do mnie. Zaufaj. Powoli.
-Ty nie rozumiesz.
-Bo nie wiem co mam zrozumieć. Czego się boisz?
-Wszystkiego.
-Mnie też?
-Nie. Teraz nie.
-Więc mogę cię przytulić?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo mnie zranisz. A ja nie chce więcej bólu.
-Ał....
-Co się dzieje?- zauważyłem, że zgięła się w pół. Co jej do cholery jest?
- Nic. Podszedłem do niej i podwinęłem koszulkę do góry. Na całym brzuchu miała pełno siniaków.I bliznę...Wyszedłem nie mogąc znieść tego widoku. To jest okrutne. Okrutne i obrzydliwe. Usłyszałem odgłos tłuczonego szkła. Wróciłem się. Nie zostawię jej w takim stanie samej. Rozbite lustro i jej zakrwawiona pięść. Ona ledwo przytomna. Wziąłem ją, pomimo protestów na ręce i zaniosłem do sypialni. Nie zrobi sobie więcej krzywdy. Nie pozwolę na to.
Każdy któregoś dnia zostanie zraniony.
To dobrze, że się martwisz.
Każdy rani.
Każdy krzyczy.
Każdy'czuje na nowo.
To jest w porządku.
*************---********************************************************************



Issie:No to wyszło takie walnięte coś. Nie podoba mi się. Jestem załmana tym rozdziałem, ale nie mogę wymyślić nic lepszego. Czekamy na nexta Selinki;) dzięki z. Komy. Buziaki:-)

Selinka: A mi się  bardzo podoba ! Nawet nie wiesz jak bardzo ! Kocham twoje rozdziały ! Są 100 razy lepsze od moich . Mój rozdział nie wiem kiedy będzie..........ale postaram się szybko. To czekamy na komy.
Buziaki Selinka :*

sobota, 29 marca 2014

Rozdział szesnasty

Nie można rozwiązać za kogoś
jego problemów, ale można z nim usiąść
i dzielić ciężar jego bólu,
tym samym go zmniejszając.

Perspektywa Eleny 

Wszystko chyba zbliżało się ku lepszemu. Właśnie . Chyba. To było najgorsze. Ten brak pewności . Brak zapewnień. Issie niby '' rozmawiała '' z Edwardem jednak wiedziałam, że te rozmowy tak naprawdę prawie niczemu nie służą. Miała się po prostu w końcu otworzyć. Zdradzić coś więcej nam . Jednak było to za trudne do osiągnięcia. Wierzę, że życie jest nagrodą, ale żyć to nie to samo co być żywym. Ciężko mi . Pytanie co ma powiedzieć Issie ? Stefan bardzo mi i jej pomaga. Wiem, że mnie kocha i ja go także. To wszystko robi się skomplikowane. Każdy dzień staję się jakiś taki poplątany. Lecz..........nie poddaje się........czasami puszczają mi nerwy.......to fakt.......ale tylko przez to, że tak bardzo nie udaję mi się coś. Świadomość, że ktoś pomaga bardziej jej niż ja  i to mogę jej tylko psuć wszystko boli mnie. Tak cholernie boli wewnętrznie. Issie niby troszkę przyzwyczaiła się do szkoły, ale.........na każdych zajęciach byłam albo ja albo Stefan z nią. Nie zostawialiśmy jej samej . To byłoby za duże ryzyko. Edward już u mnie nawet mieszka ! Małe mieszkano i już mam właściwie cztery osoby.....ledwo co się mieścimy przy moich wszystkich gratach . Jeszcze nigdy nie wypłakałam tyle łez co w tych miesiącach . Zawsze starałam być silna. Teraz stawiam na aktorstwo. Po prostu to ciężkie. Zaczęłam przygotowywać śniadanie dla nas wszystkich. Zaspana przetarłam oczy pare razy wierzchem dłoni. Zarwałam prawie, że noc siedząc przy Belli. Skoro ona nie spała to ja także. Chciałam być z nią i byłam. W każdej chwili i będę zawsze. Cokolwiek by nie było.
- Hej . - wszedł do kuchni Edward już ubrany przeciągając się
-Cześć Ed....-usiadłam przy stole biorąc jedynie kubek kawy i napiłam się
-Nic nie jesz ? - zdziwił się. Pokręciłam głową zamykając oczy choć na chwilkę .
-Elena ! Wczoraj nie jadłaś kolacji......dziś nie jesz śniadania......naprawdę chcesz skończyć jak ona ?! - ostatnią część wyszeptał w moją stronę, a moje powieki automatycznie się podniosły
-Spadaj Cullen .
-Spadaj Cullen . - powtórzył za mną - No już jedz. - podsunął mi pod nos talerz z kanapkami. Odłożyłam z hukiem kubek na stół.
-Nie chce okej ?! Odczep się, bo nie mam ochoty. - próbowałam stamtąd wyjść jednak złapał mnie za nadgarstek
-Masz natychmiast coś zjeść. Jestem twoim bratem i jak nie weźmiesz chociaż kęsa do ust to.........- przerwał
-To.....no co mi zrobisz ?! Spieprzaj...- wyleciałam stamtąd wściekła do swojej garderoby. Przebrałam się szybko w szare rurki, kwiatową tunikę i jeansowy żakiet. Przeczesałam włosy i wzięłam torbę.
-Gotowa ? - spytałam wchodząc do mojej sypialni, gdzie stała już przy drzwiach Bella
-Tak....chyba tak...- powiedziała cicho
-Chodź.- przytuliłam ją. Oddała uścisk leciutko. - Kocham Cię siostrzyczko.  - powiedziałam ze łzami w oczach
-Ja ciebie bardziej......ale ......możesz......- puściłam ją wiedząc o co chodzi i uśmiechając się lekko w jej stronę .

Jestem do niczego .
Psychicznie .
Fizycznie.
Rozsypana na tysiące kawałków, czekam, aż ktoś poskłada mnie w jedną całość.
Czekam, i czekam ..........
I doczekać się nie mogę.
Mgła.
Pustka.
Nicość.
Ciemność .
Mnie już nie ma.
Są tylko puzzle......

Perspektywa Belli 

To wszystko mnie wykańczało. Miałam dość. Jedynym sposobem było odejście z tego pieprzonego świata, ale jak miałam to zrobić ? Owszem znam milion sposobów, ale nie kiedy każdy wokół mnie lata i nie spuszcza mnie z oczu nawet na minutę. I to dosłownie. Rozpadam się już psychicznie. Staram się nie popłakać w szkole. Widzę jak oni na mnie patrzą. Elenę wszyscy lubią, a mnie tylko mierzą wzrokiem . Jestem skończoną kurwą. Czemu nie mogę umrzeć ?! To mnie przerasta i wręcz rozpierdala od środka. Nie da się tego inaczej opisać. Spojrzałam na nauczycielkę, która właśnie prawiła swój nudny wykład. Odwróciłam od niej wzrok i zaczęłam znów bazgrać po swoim zeszycie, kiedy dostałam czymś w tył głowy. Odwróciłam się spanikowana do tyłu. Patrzał na mnie jakiś wysoki szatyn z cwanym uśmieszkiem.Była to chyba jedyna lekcja, której nie dzieliłam z Eleną bądź Stefanem dlatego tym bardziej zaczęłam się bać. Wiem zachowuje się jak rozkapryszony bachor ! Puścił do mnie oczko, a ja szybko odwróciłam się i patrzałam tępo w zeszyt . Tylko nie panikuj Swan. Spokój. Kiedy tylko zadzwonił dzwonek pobiegłam szybko do łazienki i zamknęłam się w jednej z kabin . Mój oddech robił się coraz cięższy, a do oczu napływały łzy. Zaczęłam przeglądać kieszenie bądź plecak w poszukiwaniu czegoś ostrego. Nic. Fuck ! Co robić ?! Ochłoń . Spokojnie. Nie kurwa nie mogę ! Wyszłam stamtąd i szybko przemyłam twarz zimną wodą. W tym samym czasie ktoś wszedł do łazienki i usłyszałam męski głos......
-To co Swan zobaczymy co potrafisz......- usłyszałam głos za moimi plecami i dotyk na udzie. Od razu zaczęłam się szarpać i panikować, kiedy ten zatrzasnął drzwi i zaczął się do mnie dobierać. Z moich oczu leciały łzy. Nie potrafiłam nic zrobić. Zaczęłam okładać go pięściami jednak był silniejszy.
-Damon ! - usłyszałam krzyk Stefana. Skąd on się tu wziął ?! Odciągnął go ode mnie i zaczął go bić. Zawyłam głośno i wybuchłam płaczem staczając się na podłogę.
-Issie skarbie nic ci nie jest ?! - przytuliła mnie do siebie Elena. Odepchnęłam ją od siebie i ukryłam twarz w dłonie. - Zabije skurwysyna ! - krzyknęła głośno na co zadrżałam - Przepraszam....- powiedziała cicho......za co ona mnie przeprasza ?! To przecież ja jestem taką kurwą i to moja wina !
-Chyba koniec jak na dziś szkoły....- Stefan mimo moich sprzeciwów wziął mnie na ręce . Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Jak bardzo bym chciała by Jasper był taki wobec mnie.



Perspektywa Eleny

Kiedy tylko dojechaliśmy do domu Bella jakimś cudem zasnęła. Co prawda trzeba jej było dać tabletkę nasenną, ale jednak......zawsze coś.....Ile ona przeżyła.......a ja nie mogę jej pomóc. Znaczy niby pomagam . Jednak czuję, że to za mało. Czuję, że ona nie ma we mnie wsparcia. Jestem beznadziejna....nawet własnej przyjaciółki nie potrafię pocieszyć.............Zaczęłam głaskać moją siostrzyczkę po włosach, kiedy wszedł do mojej sypialni mój ukochany.
-Ell...- skinął głową na salon. Poszłam za nim i od razu padłam na kanapę. Usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
-Będzie dobrze.....- szepnął całując mnie we włosy
-Jak zabiję Damona to będzie..- mruknęłam, a ten się krótko zaśmiał - Próba gwałtu to wcale nie jest coś o czym można zapomnieć. Ona nie zapomni. Wierz mi. A ja nie chce by cierpiała jeszcze bardziej. - pocałował mnie czule w usta
-Kocham Cię i wam pomogę. - posadził mnie na swoich kolanach
-Już pomagasz. Pomagasz jej bardziej niż ja. - powiedziałam patrząc mu w oczy
-Nie przesadzaj........
-Wcale nie przesadzam.- pokręciłam głową - Gdyby nie ty nie wiem jakbym sobie poradziła. Dziękuje. - dałam mu buziaka
-Nie dziękuj tylko w końcu się uśmiechnij. - wziął w palce mój podbródek bym spojrzała mu ponownie w twarz
-Chyba nie potrafię......
-To łatwe..- włożył w kąciki moich ust palce i podniósł je do góry. - Nie. Ty ładniej się uśmiechasz. - wymusiłam jeden uśmiech i schowałam szybko twarz w zagłębienie jego szyi wtulając się w niego .
-Zostaniesz na........-nie dokończyłam, bo rozdzwonił się jego telefon .
-Tak ?.........Nie zbyt........no ok........teraz ? Dobrze zaraz będę. - powiedział rozłączając się i chowając telefon do kieszeni
-Kto dzwonił ? - zadałam od tak pytanie
-Kumpel......- no to dużo mi zdradził nie ma co ! Wstał z kanapy całując mnie przelotnie i ubrał kurtkę.
-Jedziesz gdzieś ?
-Tak . Mam pewną sprawę do załatwienia. - wymigał się od odpowiedzi  - Pa ! Będę wieczorem kocham cię ! - krzyknął i wyszedł
-Ja ciebie też....- powiedziałam do siebie i poszłam do łazienki. Co jeśli nigdy to się nie skończy ? Co jeśli z Issie nie będzie już tak jak kiedyś ? Właściwie to.....co Stefan przede mną ukrywa ?! To dziwne........czuję się już zagubiona w tym wszystkim.  Związałam włosy w kitka i ochlapałam zimną wodą twarz i szyję. Mimowolna ulga wymalowała się na mojej twarzy. Usiadłam na podłodze i oparłam plecy o zimną ścianę. Nogi przysunęłam do klatki piersiowej i przygryzłam wargi. Dłonie  zaciskają się w pięść, której uścisk jest tak mocny, że paznokcie wbijają się w ciało do krwi. To nie boli. Ani trochę.
Jedyne co boli to strach. I ta pierdolona bezradność, która z dnia na dzień mnie wykańcza..........


----------------------------------------------------------------
Selinka : Ok wiem, że rozdział jest do kitu ! Mi sam się nie podoba, bo jest jakiś taki........taki.........głupi i beznadziejnie napisany, bo przeze mnie. No Issie nie miała racji, bo to nie jest dzieło sztuki tylko chłam . Nawet nauczycielka od historii powiedziała mi dziś, że spadłam chyba z księżyca ! Mi rozdział nie podoba się za bardzo, ale może wam choć troszeczkę.............dziękujemy za wszystkie komy pod poprzednim rozdziałem i teraz czekajcie na wspaniały rozdział w wykonaniu mojej siostrzyczki :*
Buziaki Selinka :*

Issie :Zajebisty ten rozdział, ale ciężko było mi go czytać(wiesz czm). Ja lepiej nie napisze siostrzyczko. Bez szans. Dzięki za komy. Buziaki;*


sobota, 22 marca 2014

Rozdział piętnasty

Upadam przez to, że nie daje rady.
Piekło mnie pragnie.
Nienawiść zabija.
Gdzieś się zgubiłam.
Nie wiem na której stronie mojego życia.
Słyszę tykanie zegarka.
Wszyscy odchodzą.
Ja zostaje sama.
*Perspektywa Stefana*
Bałem się je zostawić same. Nie to,że martwię się, że Bella zrobi krzywdę Elenie. Po prostu nie chcę by której z nich coś się stało. Tak strasznie żałuje, że wtedy ją tak źle oceniałem. Przecież nigdy nic nie zrobiła. Teraz Bella jest dla mnie jak siostra. Jej życie....nie znam go, ale widzę, że coś jest nie tak. Nie rozumiem co. Kocham Elenę. Widzę, że jest bardzo zżyta z Bells. Tak. Momentami aż za bardzo. Przejmuje się tym, że Issie ją odpycha. Nie chce z nią rozmawiać. Ucieka od wszystkich. Jest tak bardzo ostrożna w stosunku do innych. Usłyszałem dźwięk komórki. Elena. Odebrałem od razu.
- Tak kochanie?
-Proszę przyjedź.
-Będę za pięć minut.- od razu się ubrałem i wybiegłem z pokoju. Elena płakała. Nie wierzę. Przecież Bella jej nie mogła nic zrobić. Jak tylko wszedłem do Eleny, zobaczyłem, że siedzi ona skulona na podłodze. Usiadłem obok niej i ją przytuliłem.
-Ej, skarbie o co chodzi?
- No chciałabym wiedzieć. Coś ci pokaże.- zaprowadziła mnie do sypialni, gdzie spała Bella. To nie wyglądało dobrze. Nie mogłem właściwie nazwać tego snem. Oczy miała szeroko otwarte i krzyczała. Zachowywała się jak w jakimś pierdolonym transie. Wzięłem komórkę, którą młoda nerwowo trzymała. Zobaczyłem, że jest otwarty jakiś sms. To co przeczytałem zwaliło mnie z nóg. Nadawcą była Alice. Strasznie wyzywała Bellę i jej groziła, że jak cokolwiek powie to wszyscy się dowiedzą. Ale o czym do cholery? Przekazałem telefon El, a sam próbowałem przytulić Bellę. Wiem. Może nie powinienem,, ale nie chcę by czuła się samotna. Po jakimś czasie się uspokoiła.
- Nie dam rady.- powiedziała cichutko. W sumie to sukces. Przynajmniej się otwiera. Mówi co czuje.
-Dasz księżniczko. Jesteś z nami. Jutro pójdziemy razem do szkoły. Będziemy z robą.
-Ale ja nie rozumiem!
-Czego?
-Czemu wogóle chcecie się ze mną przyjaźnić. Nie jestem taka jak sądzicie.
-Eh..,,Co? Bells ile msm ci razy wybijać z twojej ślicznej główki, że nie jesteś ani żadną suką, ani kurwą, ani nic w tym rodzaju?!- wybuchnęła Elena. Co?Ona myśli o sobie aż tak źle!? Okay. Potem pomyślę na ten temat. Teraz trzeba uspokoić moją dziewczyne, bo będzie kolejny napad histerii Issie, a po co to?
-Elena, nie krzycz, bo to tylko pogarsza wszystko.-Zobaczyłem, że Bell zasnęła. Położyłem ją i wyszedłem z moją ukochaną.- No o co chodzi z tym?
- Bo ona ciągle gada jakieś głupoty.- zadzwonił dzwonek. W drzwiach stał nie kto inny jak Edward.
- Cześć. Mogę wejść?
-Jasne.
-Jak się trzyma moja nowa pacjentka? Tato każe mi się zająć waszą...koleżanką.
*Perspektywa Belli*
Żyć nie żyć? O to jest pytanie. Ostatnio czuję się gorzej niż zwykle. Po moim nocnym wybuchu spałam, ale miałam koszmary. Jestem przyzwyczajona. Jeszcze muszę chodzić na rozmowy z Edwardem, bo to wielki pan terapeuta. Siedzi i nic nie robi. Tylko mnie obserwuje. Kiedy chciałam wstać zakręciło mi się w głowie.
-Jadłaś coś dziś?- fuck! No i wpadłam. Co ja poradze, że nie jestem głodna?- To chyba znaczy, że nie. Kiedy ostatni raz cokolwiek zjadłaś?
- Dwa dni temu.- myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit.
- Czy ty się chcesz zagłodzić?
-Nie. Tylko schudnąć.
-Z czego? Jesteś już masakrycznie chuda. Właściwie to nie zdziwiłbym się jakbyś miała anoreksję lub coś..
-Jestem zdrowa.
- To poczekaj. Mam dla ciebie śniadanie przygotowane. Wstał i pobiegł do kuchni. W ekspresowym tempie wrócił. Postawił przede mną cały talerz kanapek. Natychmiastowo zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki.  Zaczęłam wymiotować. Poczułam, ze ktoś przytrzymywał mi włosy. Edward. Usłyszałam jak wciąga gwałtownie powietrze. Obrócił mnie w swoją stronę i zapytał;
-Kto ci to zrobił?
- Nikt.- zaczęłam płakać.
- Powiedz. Nikomu nic nie powiem.
- To tylko parę blizn więcej. Nie ma czym się przemować.
-Co? Ty chyba żartujesz! Nie pozwolę by ktoś się kaleczył. Wiesz. Jeśli ty to robisz i ci pomaga to..rozumiem. Ale i tak mi się to nie podoba. Tylko nie inni. Więc powiedz kto cię tak załatwił!
-Alice i Jason.
*********************************************************************************************
  Issie: Hejka wszystkim. No rozdział nie jest zbyt dobry, ale takie życie. Haha! Selly może mnie nie zabije. A jak zabije to trudno. Dziękujemy za wszystkie komy. Teraz czekamy na dzieło sztuki Selinki:-)  Buziaki:*

Selinka: Wow.......co ty wygadujesz ?! Rozdział jest wspaniały ! Ja cię zabije ? Ja cię zabiję ? No chyba śnisz ! Za taki świetny rozdział ?! Pfff.........Dzięło sztuki Selinki ? Twoje rozdziały są o niebo lepsze od moich ! Raczej czekajcie teraz na moje ścierwo . To dziękujemy za wszystkie komy.
Buziaki Selinka :*

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział czternasty


Spojrzałam w lustro chcąc znaleźć nowe odbicie siebie
Ta sama ja 
Od tylu lat 
Nie mogę tego znieść 
Strach paraliżuje codziennie moje ciało i umysł 
Próbowałam dla niego tylko tego co najlepsze
A jeśli ja nie jestem tą najlepszą to utknęliśmy 
Rany bolały tak mocno jakby sypał sól na me szramy 
Nigdy nie naprawisz złamanego serca 
Nie ważne co czujesz
Nie posiadam już woli walki 
Wyczerpałam wszystkie bandaże
Czemu przez ciebie czuje się jakby nic ze mnie nie zostało ? 
Jak mogłeś wyrzec się swego ciała i krwi ? 
Na pierwszej stronie naszej historii przyszłość wydawała się taka jasna
Kocham sposób w jaki kłamiesz
Pamiętasz miłość ? 
Pamiętasz siebie i mnie ? 
Pamiętasz jedność ? 
Mieliśmy tak dużo, gdy ta planeta należała tylko do nas
Nie mogę się bać popełniać kolejne błędy...
Zamknięta tak jakbym nigdy nie mogła nic poczuć

Ale to jest prawdziwe życie....


Perspektywa Belli.
Panikowałam. Tylko tak można to nazwać. Kiedy tylko weszliśmy na te lotnisko pełne ludzi zaczęłam się dusić. Na szczęście ......może.......byli jeszcze Elena i Stefan. Wciągnęli mnie na pokład samolotu i oto tak siedzę zwinięta prawie w kłębek na siedzeniu obok Eleny. Nie zasługuje na nią ani na nic. Jestem nic nie wartą kurwą, a ona nadal chce się ze mną przyjaźnić.......Nie powinna już. Nie powinna utrzymywać ze mną kontaktu. Powinnam umierać w katuszach sama. Elena powinna być szczęśliwa, a ja jej to odbieram . Nieświadomie zaczęłam potrząsać głową.
- Coś się dzieję siostrzyczko ? - spytała z troską w oczach Ell
-Nie.- powiedziałam cicho
- Na pewno ? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko . - uśmiechnęła się
- Tak wiem. Nie powinnaś się ze mną przyjaźnić. Zasługujesz na kogoś lepszego .
- Przestań tak gadać ! Kocham Cię i przestań !
-Gadać prawdę ?! - spojrzałam na nią
-Nie. Masz przestać gadać, że zasługuje na kogoś lepszego, bo jesteś wspaniała. Może inni tego nie widzą, ale ja tak .
- Niektórzy dali by sobie spokój......
-Ale ja nie zamierzam ! - powiedziała mocnym głosem Ell
-Ale powinnaś.....
-Ja już wiem co powinnam .- powiedziała i ziewnęła przeciągle
-Idź spać już kochanie. - powiedział Stefan całując ją we włosy
- Dobrze...- szepnęła mu coś na ucho i oparła się o jego ramię  z zamkniętymi oczami. Próbowałam wstać niezauważalnie jednak na nic się to zdało . Stefan ciągle się na mnie patrzał uważnie .
- Nawet nie próbuj mała. - powiedział obejmując Elenę ramieniem
-Bo ty mnie powstrzymasz. - parsknęłam
-A żebyś wiedziała.
Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy. Tylko nie płacz........niech to wszystko się już skończy


Ile to będzie trwać ? 
Duszę się....
Psychicznie i fizycznie.
Nie potrafię już tego wytrzymać. 
Nie potrafię tego wyjaśnić. 
Każda sekunda to dla mnie udręka.
Codziennie przeżywam piekło. 
Muszę radzić sobie sama.
Nie jest tak łatwo.
Nikt nie zauważa u mnie zmiany choć zaszła ogromna. 
Mam się cieszyć, że nie uważają mnie za idiotkę ?
Przecież sama się nie akceptuje......
.......to czemu oni akceptują mnie ? 


Perspektywa Eleny

Kiedy tylko jechaliśmy już do mojego mieszkania nadal chciało mi się spać. Bolało mnie wszystko. I psychicznie i fizycznie. Muszę być silna teraz. To najważniejsze. Muszę być silna dla Bells i jej pomagać, a nie użalać się nad sobą. Mój ukochany zaniósł do mieszkania wszystkie walizki .
- Ok  chodź Issie. - wiedziałam, że lepiej nie łapać jej za rękę, bo może to spowodować tylko kolejny atak, ale lekko złapałam ją za dłoń i pociągnęłam w stronę mojej sypialni. Zapaliłam światło, ponieważ był wieczór i uśmiechnęłam się szeroko .
- I jak ? - podparłam się pod boki z uśmiechem
-Śliczny. - powiedziała jedynie rozglądając się
-Ok. Więcej pokoi nie mam wiec dzielisz ze mną tak jak kiedyś jak nocowałyśmy same. Tam masz łazienkę- pokazałam na drzwi po lewej - i garderobę. - wskazałam na drzwi po prawej
-Ell..- usłyszałam Stefana więc się odwróciłam - Chodź. - pokazał na salon skinięciem głowy
-Emm.....dobrze. Zaraz wracam . - wyciągnęłam dyskretnie kluczyki z drzwi od pokoju i wyszłam z niego zamykając drzwi . - O co chodzi ? -spytałam przecierając twarz dłońmi
-Mam zostać czy dasz sobie radę sama ? - spytał obejmując mnie w pasie i patrząc w oczy
- Daj spokój . - jęknęłam - To moja siostra i zostanę z nią sama......- pogłaskałam go po policzku - ......ale bądź przy telefonie.- dodałam
-Pewnie. Jak zawsze. - pocałował mnie czule i zabierając swoją torbę poszedł do holu - Pa Issie  ! - krzyknął i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i zgaszając wszędzie światło weszłam do mojego pokoju , gdzie na łóżku skulona siedziała moja siostra . Szybko do niej podbiegłam i usiadłam obok niej na łóżku
- Co się stało skarbie ? - spytałam gładząc jej włosy
-Nie wytrzymuje już tego wszystkiego. Jestem tylko przeszkodą w tym wszystkim . - płakała. Nie mogłam znieść jej łez
-Proszę nie płacz, bo i ja zacznę . - spojrzała na mnie czerwonymi oczami
-Kiedy ja już nie mogę tak żyć. Jestem dla wszystkich tylko ciężarem . Jestem bezużyteczną kurwą !
- Nie jesteś ! Nie widzisz ile masz zalet ?! Siostrzyczko przestań gadać o sobie bzdury.
- Jestem tylko dla Ciebie ciężarem wiem to ............gdyby mnie nie było byłoby ci lepiej
-Masz może gorączkę ? Przestań gadać takich rzeczy. Nie rozumiesz, że cię kocham i nie chce stracić ?! Chce byś żyła. Pamiętasz jak kiedyś mówiłyśmy  jak to razem zamieszkamy jako stare panny w wielkim domu ? - zaśmiałam się - Albo, że pójdziemy razem na studia ? Pamietasz jak obiecywałyśmy sobie wieczność ? Najlepsze przyjaciółki na zawsze. Chce by tak było i nigdy cię nie opuszczę . Choć. -rozłożyłam ramiona i czekałam czy się do mnie przytuli . Chciałabym by było jak dawniej lecz to niemożliwe. Będę przy niej i nie opuszczę. Chce by nasza przyjaźń była wieczna. Taka aż do naszej śmierci i dalej........by była zawsze......byśmy mogły kiedyś wspominać złe chwile jako żarty, które wywołują u nas śmiech, a dobre ciepło innym opowiadały.......


-------------------------------------------------------------------------

Selinka : No to tak........mi........osobiście rozdział hmm.........nawet nawet się podoba . Mam nadzieję, że wam też, bo chyba cienko pisze perspektywę Belli. Ok nie będę się rozpisywać, bo nie wiem co mam pisać. Czekamy na komy.
Buziaki Selinka :*

Issie : OMG! Nie gadaj głupot. Idzie Ci lepiej niż mi....Normalnie czytałam i ryczałam...Taa...A ty chcesz się ze mną spodkać? No...okay...Twoja  Decyzja. Haha. My też zamieszkamy razem? Spoko. Czekamy na komy i dziękujemy za te, pod wcześniejszym rozdziałem...Buziaki,Issie :*


sobota, 8 marca 2014

Rozdział trzynasty

 Powietrze zatruwa mnie od środka
Każdy podmuch wiatru dusi.
Bajka roztacza się wśród fal oceanu.
Zbyt fałszywa dla mnie, a dla ciebie cudowna.
Umieram z każdym oddechem.
Potykam się o kamienie.
Prawie nikt nie wie kim jestem.
Upadłe anioły uciekły z piekieł.
Jestem jednym z nich.
Zgładzonym i porzuconym.
Ogień mnie pali.
Jestem martwa.
Krew wytacza drogę do ciebie.
Mówił mi ktoś, że nie zapomni.
Zapomniał.
Kiedyś ból po ranach złagodnieje.
Moje zostaną.
Na zawsze.....
*Perspektywa Belli*
Kiedy Elena do mnie podbiegła i chciała przytulić zaczęłam się wyrywać jak opętana. Moje siostra patrzyła się na to przeraźona, nie pozwalając mi się odsunąć. Dlaczego do cholery nie pozwolili mi po prostu umrzeć?! Spieprzyli wszystko. Miało się wszystko wreszcie skończyć...
- Issie? Błagam,porozmawiaj ze mną.
- Kto mnie uratował?- mój głos był ledwo słyszalny, a z każdym słowem czułam się jakby ktoś wbijał mi w gardło miliard ostrych kolców.
- Ja ze Stefanem. Ktoś ci wbił nóż w brzuch i twoje ręce.- popatrzyłam na nią. Haha. Na szczęście nie wiedzą, że się tnę. Aż tak dobra. ze mnie aktorka? Postanowiłam wstać. Usiadłam na łóżku. Wszystko mnie bolało. Po chwili przyszedł ten cały Edward.
-Przyniosłem ci kilka kanapek. Zjedz.
- Nie mam ochoty.
- Dziewczyno wcinaj i nie gadaj tyle.- tym razem to były słowa Eleny. Po co ona chce się zadawać z kimś takim jak ja?  Jestem okropna. Czy ona tego nie widzi? Sięgnęłam po kanapkę z sałatą. Okropieństwo. Po jednym kęsie zrobiło mi się nie dobrze. Jak zwykle. Pobiegłam jakimś cudem do łazienki i zaczęłam wymiotować. Spojrzałam na swoje pokaleczone ręce i wszystkie spojrzenia zaczęły napływać do mojej głowy. Zaczęłam panikować i zrobiło mi się duszno. Wbiłam sobie paznokcie w rękę dzięki czemu poczułam, że krew mi zaczęła się sączyć. Szarpałam swoje włosy byle poczuć ból. Chciałam przestać wspominać. Ktoś zaczął odciągać moje ręce od włosów i wziął mnie na kolana. Tą osobą okazał się Stefano.
-Spokojnie malutka.- jego głos działał na mnie kojącą. Tak bardzo bym chciała, by Jasper zauważył to wszystko....Może nie powinnam tak czuć, ale to jego wina. Jego koledzy...Wole o tym nawet nie myśleć.
- Po co mnie uratowałeś?- zapytałam wtulona w ramię przyjaciela cicho płacząc. Ostatnio stał mi się bliższy niż mój rodzony brat.
- Jak to po co księżniczko? Musisz być z nami. Powiesz mi czemu jesteś taka skryta?- pokiwałam głową na nie.- czego ty się tak boisz?
-Niczego.- spojrzał na mnie i pokiwał glową z niedowierzeniem.
-Te tajemnice cię zabijają. Wiesz, mówisz, że jest okay, a nie jest. Elena wcześniej nie zauważała, bo nie chciała, ale wystarczy spojrzeć w twoje oczy.- zaczęłam się trząść i znowu ranić sobie ręce.- Przestań! To cię boli z pewnością Bello.
- Nie boli.
-Zabieramy cię ze sobą.
-Co?
-Dobrze słyszysz. Jedziesz z nami do NY.-czy on zwariował? Ja tam nie chce jechać! Miliony ludzi i po prostu nie mogę.
-Nie chce. Niby po co?
- Masz talent. Śpiewasz, piszesz wiersze, komponujesz, rysujesz...
-Hahaha. Stój! Ja nie jestem zdolna. Zresztą nie zajmuje się tym od wieków...
- No to nic. Będziesz z Eleną w pokoju. Już wszystko załatwione.
-Ale...
-Bez gadania. Jesteś już spakowana. Tylko twoj stan się unormuje...

*Perspektywa Alice*
Bosh! Jaka walnięta wariatka. Ja nie wiem jak Jazz z nią wytrzymuje. Siedze z tym dziwolągiem ze względu na Jaspera i nie wyrabiam. Nawet słowem się nie odezwała. Najważniejsze, że trzyma język za zębami i nie mówi o naszej małej, słodkiej tajemnicy. Taa....jakby było trzeba to walczyłabym z nią w kiślu..
Biedactwo. Jak mi jej szkoda. Głupia arogancka dziewucha. Jasper wcisnął jej kit, że matka też zginęła w wypadku, a w rzeczywistości to się zabiła przez nią. Tak jak i ich walnięty braciszek, który swoją drogą był całkiem niezły. . Dobra. Teraz sztuczny uprzejmy uśmiech i wynosimy się od tej psychopatki.

* Perspektywa Eleny*
Kiedy Stefano opowiedział mi o swoim wspaniałym planie skakałam wprost ze szczęcia. Tylko rodzice nie byli zbyt zadowoleni, bo Bell powinna mieć opiekę medyczną, ale jestem pewna, że będzie dobrze. Tak bardzo się o nią martwię. Przy Alice była cała spięta i wyglądała na przerażoną. Zmieniła się. Nie chce jeść i dziwnie sią zachowuje. W dodatku jest tak blada....Nie wiem co się z nią stało. Nie dopuszcza do siebie kogokolwiek. Jak nasze porombane gołąbeczki wyszły Issie zamknęła się w łazience i mój ukochany dobija sę do niej od pół godziny. Mam nadzieje, że nie zrobi znów czegoś głupiego.
*******************************************************

Issie:  no witam dziewczyny, bo chłopaki chyba ne czytają, ale jeśli tak to witamy wszystkich. Haha. Szybko to ja nie piszę, ale mialam małe komplikacje. Rozdział pozostawie bez komentarza,bo Selly zaraz bd zzaprzeczać, a ona jest uparta. Nie słyszałaś tego siostrzyczko, prawda? Czekam na jakiekolwiek komenty. Buziaki, Issie

Selinka : Nie nie słyszałam jeszcze tego, ale to wiem ! Rozdział jest cudowny siostrzyczko ! Jak zawsze mi się podoba to co piszesz ! I zaczęłaś perspektywę Eleny ! No to hm......czekamy na komy !
Buziaki Selinka :*

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział dwunasty

Nie szukam kłopotów, ale kłopoty szukają mnie
I czekały na mnie w kącie odkąd skończyłam:-)  13 lat
Oni mówią taa, że to tylko chwilowe. 
Jednak czuję, że ten huragan będziemiarę szybko.ł wiecznie. 
Kłopoty to moje drugie imię.
:Ale nie szukam kłopotów, to kłopoty szukają mnie
Po prostu chcę prowadzić spokojne życie
Kłopoty to moje imię, wiesz
Nigdy nie bądź jednym ze zranionych
Ktoś może powiedzieć, że jestem bez serca
Ja tylko pozwolę im skorzystać z tego, że jestem bez serca
Idę silnie, bo jestem najmocniejsza ! 


Perspektywa Eleny 

Kiedy tylko lekarz powiedział mi, że nie mogę wejść do Bells miałam ochotę go rozszarpać. Rozpłakałam się z bezsilności i spadłam na podłogę z histerycznym płaczem . Tego było za dużo. Podkurczyłam nogi do klatki piersiowej i objęłam je ramionami płacząc w kolana. Ktoś mnie do siebie przytulić jednak na nic nie reagowałam . Zaczęłam trząść energetycznie głową na nie i płakać coraz bardziej . Miałam być silna..........nie potrafię. Co moja siostrzyczka musiała przejść ?! Z moich ust wydobył się głośny szloch, a ja czułam jakby się rozpadała na kawałki .
- Ell...siostrzyczko przepraszam . - mówił Edward przy moim uchu. Czyli to on .
- Przestań . - wyszeptałam cicho zmienionym głosem od płaczu i odepchnęłam go od siebie. Podniósł mnie siłą i usiadł na krzesełku sadzając mnie na swoje kolana. Objęłam go za szyję i zaczęłam płakać w jego ramię.
- Nie płacz. Wiesz, że nienawidzę kiedy płaczesz . - pocałował mnie w czoło przytulając do siebie
- Czemu jej to powiedziałeś do cholery ?! - zaczęłam go walić mocno po plecach pięściami na co tylko mocniej mnie przytrzymywał - Czemu.........
- Nie cofnę tego, ale przepraszam Cię. Nie wiedziałem, że aż tyle ona dla ciebie znaczy i jeszcze ile musiała przejść.
- Jest dla mnie najważniejsza. - powiedziałam cicho, a ten lekko mnie od siebie odsunął
- A kto to dla ciebie jest tak........?
- Siostra . - pociągnęłam nosem
- Od kiedy rozstaliśmy się ona przejęła moje miejsce ? - spytał niby żartem jednak zmusiłam się chociaż na sztuczny lekki uśmiech
- Można tak powiedzieć.
- W coś ty się wplątała ?! - zbił mnie z tropu
- O co ci chodzi ? - spytałam marszcząc brwi
- O tą twoją '' siostrę '' gdybyś jej nie poznała to nie musiałabyś przez to wszystko przechodzić . Przez nią właśnie płaczesz. - gwałtownie wstałam z jego kolan
-Dzięki niej poznałam co to prawdziwa przyjaźń. Nie pierdol mi takich głupot, Edward ! Jeśli mam płakać to wolę za nią, bo kocham ją jak siostrę. Nie zmienisz tego i nie próbuj na siłę .- powiedziałam zaciskając pięści
- Kiedyś jej nie było i byłaś inna.
- Może tak naprawdę mnie nigdy nie znałeś ?! - ustał naprzeciwko mnie patrząc w oczy
- Nie powinnaś się z nią zadawać. Niszczy tylko ciebie . - wysyczał przeze mnie
- I ty chcesz być psychologiem !? Gratulacje pocieszyłeś mnie całkowicie ! Tak na prawdę to tylko wkurwiłeś ! Zarzucasz mi, że ja się zmieniłam, a spójrz na siebie. - pchnęłam go w tors i zacinęłam dłoń na jego koszuli - Co się z tobą stało ?! - spojrzałam w jego oczy
- Ze mną ?! To ty stałaś się........
- Silna ?! Tak dla niej ! - wskazałam dłonią na salę w której znajdowała się moja siostrzyczka - Nie zamierzam by ktoś pomiatał mną, a już tym bardziej nią. Jeśli jesteś przeciw naszej przyjaźni to wiesz co ?! Szczerze mam to gdzieś . - spojrzałam na niego z pogardą
- Jestem twoim starszym bratem to mam prawo ! - wkurzył się
- To miano zostało Ci właśnie odebrane! Skoro jesteś moim bratem to powinieneś mnie zrozumieć ! Nie jesteś już tym samym moim Edwardem co kiedyś ! - wykrzyknęłam w jego twarz. Podszedł do nas tata i położył ręce na naszych ramionach  odsuwając nas lekko od siebie
- Dzieci spokojnie . - powiedział jak zwykle opanowanym głosem . Przetarłam dłonią oczy i strzepując rękę taty z ramienia podeszłam do Stefana i szybko się z niego wtuliłam . Pocałował mnie we włosy i objął mocniej . Po policzku spłynęła mi łza . Nie dam się już. Będę silna, będę silna......

Coś się dzieje gdy się ruszasz
Ziemia pod tobą zaczyna się przesuwać
Jest tak ciężko, patrzę na ciebie
To szalone, jak tworzysz ten kadr
Ty i ja, moglibyśmy zmienić grę
Jakie jest twój sekret?
Jakie jest twoje imię?
Dla mnie jesteś gwiazdą
Gdy się ruszasz jesteś poza normami
Dla mnie jesteś gwiazdą
Nie musisz grać roli

Możesz po prostu być kim jesteś



Perspektywa Edwarda 

Nie mogę uwierzyć jak ona się zmieniła. Jednak......może ja także ?! Na pewno nie jestem taki sam jak kiedyś. To była chyba nasza pierwsza poważna kłótnia. Nigdy nie skakaliśmy tak sobie do gardeł . Elena kocha ją, a ja muszę to uszanować. Jeśli ona zepsuję moją siostrę to nie wiem co jej zrobie..........właściwie to już to zrobiła. Kiedyś tylko ja byłem z nią blisko i wiedziałem o niej wszystko . Teraz jest zupełnie inaczej . Ma Bellę, Stefana..........Rose.......Emmetta......rodziców.........może jeszcze w NY jakieś przyjaciółki. Zawsze umiała znaleźć język ze wszystkimi. To właśnie było w niej wspaniałe. Uśmiechała się przez łzy i nie pokazywała swoich uczuć. Teraz jak widać już ona nie wytrzymuje tego wszystkiego.
- Mogę już tam wejść ?! - spytała Elena chodząc po korytarzu w tą i tamtą
- Nie można wchodzić. - powiedział jakiś sanitariusz wkurzając ją. Oj......po jej rozgniewanej minie widziałem, że nie jest dobrze.........
- DO CHOLERY JASNEJ ! ALBO MNIE TAM WPUŚCISZ ALBO OBERWIESZ ! - krzyknęła, a my ze Stefanem spojrzeliśmy na siebie zszokowani
- Nie można........- chciał powtórzyć jednak moja siostra popchnęła go w bok i otworzyła szybko drzwi do sali i wbiegła do środka


Za co mnie karzesz ?
Co ci zrobiłam ?
Ból rozprzestrzenia sie po moim ciele.
Nie mogę myśleć.
Już nic nie czuje.
Musze poradzić sobie z bezsennymi nocami.
Łzy same płyną po moich policzkach .
Jest to już wręcz naturalne.
Normalne, zwyczajne, codzienne......
Ogień rozpala moją czaszkę .
Kończyny odmawiają posłuszeństwa.
Widzę ciemność.
Czy to już mój koniec ?
Rozpadam się .
Błogi uśmiech pojawia się na moich ustach..
.....może w końcu zaznam spokoju.

Czy o tak wiele prosze ? 


Perspektywa Belli

Wszystko mnie bolało. Czułam jakby ktoś rozrywał moje ciało na części . Może w końcu umrę ? Może zaznam w końcu spokoju ? Będzie mi brakowało Eleny.....Pomyślałam kiedy oślepiło mnie jasne światło, a moi ciałem ponownie wstrząsnął straszny ból . Otworzyłam oczy...
- Tylko nie to . - wyszeptałam do siebie kiedy zobaczyłam już te dobrze znaną salę szpitalną i z jękiem niezadowolenia spadłam na poduszki . Usłyszałam jakieś krzyki i głosy jednak niczego nie mogła zrozumieć za bardzo . Podniosłam się kiedy ktoś wręcz wbiegł do sali . Spojrzałam na wprost. Elena . W moich oczach zebrały się łzy kiedy ona do mnie podbiegła. Co ja mam zrobić ?


----------------------------------------------------------------------------

Selinka : Rozdział myślę, że nawet nawet. Napisałam go dość szybko i pod wpływem chwili. Mi się nawet podoba. Jednak te wierszyki bardziej.........jakiś krótki mi się wydaję ten rozdział, ale kit z tym . Nigdy i tak idealnego nie napisze, bo nie potrafię. Teraz kolej na rozdział w wykonaniu Issie. Już nie mogę się doczekać, bo kocham wszystko co moja siostrzyczka pisze ! Ok musicie czekać teraz na jej arcydzieło........pewnie teraz będzie się ze mną spierała, że ścierwo, a nie arcydzieło, ale ja mam rację ! To czekamy na komy. Jakie by nie były.......
Buziaki Selinka :*

Issie : No więc...Hmm...Siostrzyczko rozdział wspaniały. No i masz racje bd się spierała. Ja nie pisze, a bazgram, ale rozdział postaram się zrobić najlepiej jak umiem i w miare szybko. Zaczełaś perspektywe Belli...Pierwszy raz! Ha!  No   to na tyle. Buziaki Issie