wtorek, 20 maja 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

To jest po prostu niesprawiedliwe. Ból powoduje więcej problemów niż miłość jest tego warta. Łapię powietrze, to świetne uczucie, ale wiesz, że i tak boli. 

Perspektywa Eleny. 

Wszystko mnie bolało. Z każdą sekundą jakby wypływałam ponad powierzchnię wody, niewidzialnej bańki mydlanej i nie byłam już odporna na to co się ze mną dzieje. Nawet właśnie nie wiedziałam co się stało. W głowie powstał mi kompletny mętlik. Wszystkie wspomnienia, myśli mieszały się w jedną wielką kluchę i nie chciały normalnie się pokazać. Dosłownie. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Nie wiedziałam kim jestem. Wiedziałam jedynie, że boli. Upragniona śmierć nie nadchodzi. Nie miałeś wpływu na to, że przyszedłeś na świat. Nie masz też i wpływu na swoją śmierć. Wszystko by było lepsze od tego okropnego bólu, który rozchodził się po moim ciele od palców nóg do czubka głowy i z powrotem. Byłam obolała, zdrętwiała jak dykta. Nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu. Jak przez mgłę słyszałam jedynie jakieś głosy.
-Elena ! - usłyszałam znajomy głos, nie był to ani mój brat, ani nikt z rodziny. Ten głos sprawiał, że miałam dreszcze i serce biło mi ze wzmożoną siłą. Nie potrafiłam rozpoznać do kogo należy. Nagle jakby w środku ciemności zobaczyłam czyjąś postać. Oszalałam i trafiłam do wariatkowa? Albo czyżbym umarła? Czy tak wygląda piekło? Nigdy nie przypuszczałam, że trafie do nieba.Czy piekło polega na tym, że będę tu zupełnie sama i będę wciąż czuła ten dziwny niepokój i strach? Chciałam spróbować krzyknąć, ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk, jak w tych koszmarach sennych, w których próbujesz krzyczeć o pomoc i nagle zdajesz sobie sprawę, że to nie możliwe. A może to sen? Zaraz się obudzę. Musiałam zasnąć przed telewizorem, zaraz Edward obudzi mnie albo tata czy mama.  Tak, to na pewno tylko dziwny sen. Uszczypnęłam się w rękę i ku mojemu zaskoczeniu nie poczułam niczego. Wbiłam swoje długie i ostre paznokcie w rękę i nic. Nie czuje niczego. Co się ze mną dzieje? Wszystko zaczęło zmieniać się w ciemność. Już nic nie widziałam ani nie czułam.

Perspektywa Stefana 
Bezradność to jedyne co czułem siedząc tak przy niej. Mojej ukochanej zawsze z uśmiechem na twarzy. To ona zawsze była ta silna. Zawsze była, jest i będzie moją Eleną choćby nie wiem co. Zalany łzami musiałem siedzieć parę metrów dalej w rogu pomieszczenia, kiedy lekarze zaczęli ją reanimować. To niemożliwe by popełniła próbę samobójczą ! Niby z jakiego powodu ? Przecież by mi powiedziała prawda ? A jak nie mnie to .......Belli.....ale przecież to Elena ostatnio się troszczyła tylko o nią. Nie chciała by ona się zamartwiała. Może moja dziewczyna też wcale nie była taka silna ? Przecież to widziałem, ale nie widziałem, że aż do tego stopnia.......
-Dostała arytmii. - usłyszałem głos jednego z lekarzy
-Biedna dziewczyna co musiała przejść. - wyszła jedna z sali, a ja zaszlochałem cicho.
-Ma przecież niedowagę, trzeba sprawdzić czy nie ma żadnych zaburzeń odżywiania...- usłyszałem jedną z pielęgniarek
-Jakich niby ?! - spytałem głośno, podniosłem głowę do góry. Nie wstydziłem się swoich łez.
-Anoreksja, bulimia czy anemia. - powiedziała krzywiąc się nieco
-Przecież ona....
-Nie możemy niczego wykluczyć. Trzeba wszystko zbadać. Dziś miała śmierć kliniczną. Nie wiemy co może być jutro. - wyleciałem szybko z tej sali. Nie mogłem tego wytrzymać. Osunąłem się po ścianie z płaczem na podłogę. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i szybko wykręciłem numer do Damona.
-Halo ? - usłyszałem po drugiej stronie
-Gdzie jesteś ? -  spytałem zachrypniętym głosem
-W Forks. Właśnie biorę Issie z powrotem. - powiedział
-Jak ty tego dokonałeś ? - spytałem szybko
-Zemdlała. Proste. Co z Eleną ? - w moich oczach zebrały się łzy
-Przyjedź z Issie. Może choć ona tu coś pomoże.......- szepnąłem
-Powiedz mi do cholery co się stało ! - słyszałem jak wyprzedził jakiś samochód z zawrotną prędkością
-Lepiej zwolnij tylko.  - usłyszałem jak powoli zwalniał - Elena miała dziś śmierć kliniczną. Może nie przeżyć dzisiejszej nocy......

Perspektywa Eleny 

Z trudem udało mi się podnieść powieki i zobaczyłam, że jakiś chłopak się nade mną nachyla i płaczę. Jego twarz pokryta była łzami. Po drugiej stronie dostrzegłam jakąś dziewczynę. Była blada i wyglądała jak wstanie katatonii. Łzy spływały jej po policzkach i wpatrzona była w martwy punkt, a po jej obu stronach siedziało jeszcze dwóch chłopaków. W jednym z nich rozpoznałam mojego brata Edwarda. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu. Co do cholery mi się stało? Chciałam powiedzieć coś, ale okazało się, że w gardle mam rurkę. Chłopak nachylił się nade mną:
-Ell, słyszysz mnie ? - nie miałam pojęcia skąd on zna moje imię. Pokiwałam głową, aby dać znać, że go rozumiem. Z jego twarzy wciąż nie schodził strach i smutek. Czemu nikt nie może mi powiedzieć co mi się stało? Starałam się wyciągnąć z gardła tą rurkę, ale pielęgniarka mi przeszkodziła.
- Nie ruszaj się, wyjmiemy Ci ją za chwilę jak tylko twój stan się ustabilizuje – powiedziała uśmiechając się nieśmiało. Pogłaskała mnie po włosach tak jak zwykle robiła to moja mama. Lekarze kręcili się wokół mojego łóżka tych dwóch nieznanych mi chłopaków.  Dziewczyna  wciąż siedziała nieruchomo. Jakiś lekarz siedział przy niej i starał się z nią porozumieć, ale to nie przynosiło efektu. Spojrzałam porozumiewawczo w stronę pielęgniarki i chyba zrozumiała, że nie wiem co się dzieje.
-Miałaś próbę samobójczą. Twoje serce stanęło parę godzin oraz kilkanaście minut temu , reanimowaliśmy Cię – próba samobójcza ?! Ja ?! To przecież nonsens ! Po co ja bym miała.......Pielęgniarka szepnęła coś do lekarza i ten podszedł do mnie.
- Wyjmiemy Ci już tę rurkę, jak będę ją wyciągać proszę odkaszlnij – zaczął tłumaczyć mi to. Szybkim ruchem pozbył się z mojego gardła rurki, zaczęłam kaszleć. Pielęgniarka podała mi wodę, upiłam łyka.
 -Jest pani pewna, że to o mnie chodzi ? - spytałam zachrypniętym głosem. Dziewczyna jakby oprzytomniała i teraz wlepiła swój wzrok we mnie. Podbiegła do mnie i rzuciła się na moje łóżko z płaczem.
- Nie rób mi tego więcej… - wyszeptała przez łzy, zaczęłam gładzić ją po włosach.
- Co mi się stało? – zwróciłam się z tym pytaniem w stronę lekarza, który właśnie wpisywał coś do mojej karty. Nie miałam pojęcia kim ona jest, jednak czułam do niej jakąś więź.
- Dostałaś arytmii  twoje serce po prostu stanęło. Musiałaś być w tamtej chwili pod wpływem dużego stresu – przerwał na chwilę i popatrzył na mnie z politowaniem – Musimy unormować twój stan, ale przy odpowiednich lekach nie powinno się to powtórzyć.
-To wszystko moja wina. - szepnęła dziewczyna, a ja miałam coraz większy mętlik w głowie
-Edward. - powiedziałam cicho do brata, a ten podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Jak się czujesz siostra ?
-Beznadziejnie. - odparłam i pokazałam wzrokiem na dziewczynę, która wciąż jakby sparaliżowana przytulała się do mnie szepcząc coś pod nosem jak mantrę.
-Issie daj jej odpocząć. - nie znam jej......czemu moja pamięć sięga 14 roku życia ? Przecież już po samym wyglądzie mojego brata widzę, że nie ma on już 18 lat do cholery !
-Coś cię boli ? - nawet nie zauważyłam, kiedy do sali wszedł ten sam chłopak co był przy mnie. Był ubrany w jakiś zielony fartuch lekarski. Issie...bo tak ponoć miała na imię usiadła z boku patrząc w podłogę i cicho płacząc tak jakby nikt tego nie widział. Chyba tak tylko myślała. To było dla mnie dziwne. Znałam z nich wszystkich tylko Edwarda !
-Głowa. Czy ktoś był jeszcze ranny, doktorze ? - co za idiotka przecież to była próba samobójcza, a nie wypadek ! Chłopak spojrzał w stronę pielęgniarki i tych chłopaków, a dziewczyna podniosła szybko głowę do góry obserwując mnie
- Wiesz, kim jestem prawda ? - spytał chłopak nachylając się na moim łóżkiem
-Tak...- szepnęłam
-To dobrze. - uśmiechnął się
-Jesteś moim doktorem. - powiedziałam patrząc na niego, kiedy ten spochmurniał i nie wiedział co powiedzieć. Wszystkich jakby równocześnie zamurowało. - Żartujesz tak, Elena ?
-Czemu ? To mi się wmawia, że miałam próbę samobójczą ! - wszyscy wybiegli stąd szybko. Nawet nie potrafiłam tego tak szybko zrejestrować. Za tym chłopakiem pobiegła i reszta. Co prawda ta Issie wcale nie pobiegła, a została ciągnięta przez szatyna.
-Nie pamięta mnie ! - usłyszałam krzyk chyba tego chłopaka. Ja ? O mnie chodzi ? Nie potrafiłam już racjonalnie myśleć.....
-Z czasem jej pamięć wróci...- usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam oczy. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Usłyszałam pikanie jakiejś maszyny po czym znów jakby osunęłam się w moją upragnioną nicość.




Selinka : Kurde pierwszy raz w życiu mój rozdział mi się podoba ! Czy wy to rozumiecie ?! Coś niebywałego ! No co prawda nie jest taki dobry jak Issie ( i siedź cicho, bo ja zawsze mam rację ! ) . Coraz więcej pomysłów mam na tego bloga, tak jak i Issie więc.......no trochę mnie przynajmniej martwi, że tak o wiele mniej ludzi w ogóle to komentuje i czyta. Zaniżyły nam się wyświetlenia oj zaniżyły. No, ale trudno. Mam nadzieję, że choć rozdział się podoba, bo piszę go zamiast się uczyć na klasówki,  a jeszcze jadę na wycieczkę więc.....brak czasu ! Ok to czekamy na komy i dziękujemy za poprzednie.
Buziaki
Selinka :*


Issie :Więc tak...siostrzyczko no nieźle....zajebiście...ehh....twoje zawsze są lepsze( HA! a no zobacz, ja też mam czasem racje ;)) Nom mi też z tego powodu przykro i nie wiem kiedy dodam, bo troche nie wyrabiam, ale powoli wszystko ogarnę. Hihi, Selly udanej wycieczki tylko wracaj szybko, bo mamy zaplanować kolejny blog i będę tęsknic. A no i czekamy na komy i proszę by było ich więcej choć pod rozdziałami Selinki, bo są cudne;)

1 komentarz:

  1. co????
    śmierć kliniczna?!? dwukrotny zastój w pracy serca !?! co to ma wgl
    znaczyć, ja się pytam!!! i że Elena straciła częściowo pamięć i nie
    pamięta Stefana czy Issie? co to ma być??? nie no, sorki za tę
    ogrooomnie chaotyczną wypowiedź, ale jestem bardzo zszokowana tym, co
    się wydarzyło... rozdział jest świetny i taki... bogaty w emocje,
    naprawdę :)) przy ostatnim zdaniu aż łezka mi się w oku zakręciła, bo w
    nadmiarze emocji pomyślałam, że Elena umrze... Ale ona nie może umrzeć !
    Ma żyć ! Innej decyzji do wiadomości nie przyjmuję ! pozdrawiam i
    duuuużo weny wam obu życzę, dziewczyny !!! ;****

    OdpowiedzUsuń