Śnię....*Perspektywa Belli*
Każdej nocy koszmary powracają.
Jestem nocą.
Wieczną gwiazdą.
Uciekam przed tymi, co wiecznie mnie ranią.
Wśród nich jesteś ty....
Nie znając oceniasz...
Kim jesteś?
Czemu znów krzywdzisz mnie teraz?
Jeju...czy ich pogieło? Dwie godziny chodzimy już po tych bezsensownych sklepach. Za co? Ja się pytam za co? Mój kochany braciszek ślini się do tej wariatki, a mnie mdli. Zero kultury. Nagle usłyszałam sms. Elena. A co robisz ? Tylko wysil się choć trochę kochana z odpowiedzią co ? Ha ha Buziaki Elena.
-Bello, o co ci chodzi? Nawet słowem się do nas nie odezwiesz...-nade mną stał Jasper. Jak zwykle pretensje. Czy on inaczej nie potrafi?
- Nie chcę to nie gadam. Logiczne chyba.- wygladał na coraz bardziej wkurzonego. Ale co się dziwić? Jestem mistrzynią irytacji w końcu. Moje rozmyślania urwał odgłos uderzenia i palący ból na policzku.
- Nigdy więcej nie waż się tak do niego odzywać szmato!- wykrzyknęła w moją stronę. Noo...żadna nowość. Jak zwykle to samo.
- wiem o tym Alice.- wysyczałam w jej stronę. Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam. Mam dosyć...dosyć wiecznego bólu. Wszystkich wspomnień i przede wszystkim ludzi. Postanowiłam wrócić do domu. Po moich policzkach zaczęły kapać łzy. Od kiedy ja jestem taka słaba? No chyba odkąd zostałam z tym wszystkim sama. Po raz kolejny usłyszałam telefon. Kolejna wiadomość od Eleny. Isabello Swan natyhmiast odpisz! Co się z robą dzieje? No dobra. Trzeba jej odpisać, bo będzie panikowała. Taak. Kocham ją, ale bywa nadwrażliwa i od razu panikuje. Jeju siostro. Spokojnie. Nic się nie stało. Lekko pokłóciłam się z Jazzem.Właśnie idę spać, bo głowa mnie boli. Popiszemy później. Kocham cię.No. Tyle powinno wystarczyć. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam do domu. Najpierw postanowiłam urozmaicić wystrój swojego pokoju. Sięgnęłam po czerwony spray. Zaczęłam wypisywać napisy na ścianach. Na samej górze powstał napis bloody cry , a potem kolejno dead, lonely oraz pain. Usłyszałam na łóżku i sięgnęłam po żyletkę. Przejechałam ostrzem po nadgarstku. Z oczu popłynęły mi łzy. Rozejrzałam się i usłyszałam, że drzwi się otwierają. Podciągnęłam szybko rękaw. Czułam, żce po dłoni nadal płyną mi strugi krwi. Ból mi pomagał i uwalnia mnie od nienawiści do siebie. W drzwach zobaczyłam mojego brata. Był wściekły.
- Isabello, o co ci chodzi?
- Mi?To twoja dziewczyna mnie zwyzywała!
- Nie nasza wina, że ostatnio się zachowujesz jak taka mała, obrażona na cały świat dziwka.- nim się obejrzałam zaczęłam płakać.- Bells, przepraszam nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś. Wyjdź.- powiedziałam, a on nadal stał osupiały.-
Co się tak gapisz? Powiedziałam ci, że masz opóścić mój pokój.- z miną męczennika wyszedł, a ja zostałam sama., z własnymi myślami i pytaniami. Czy naprawdę warto tak cierpieć dla jednej osoby? Czy nie lepiej po prostu zakończyć swoją marną egzystencję? Po raz kolejny żyletka naznaczyła mój ból. Eleno, czemu mnie zostawiłaś? Zapytałam sama siebie. Wiadomo. Jestem nic nie wartą kurwą. Ale to ludzie mnie taką stworzyli. A może jednak ja? Nie wiem, już nie pamiętam. Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać:
Mówiłeś mi:
Kocham cię z zamkniętymi oczami.
Ile w tym było prawdy?
Zostaliśmy sami.
Noc mi gwiazda rozświetla.
Wierzę, że mimo to jesteśmy nieumarli.
Ty jesteś ziemią- stałą opoką.
Ja powietrzem- delikatną powłoką.
Które z nas wygra?
Które zabije?
Śmierć jest wśród nas.
Na razie moje serce bije.
Odłożyłam długopis i zeszyt. Postanowiłam iść spać. Zemknęłam oczy i nim się obejrzałam zasnełam. Obudziłam się z krzykiem. Jak zwykle. Chciałam tak jak zwykle w takich sytuacjach wziąść swoje leki uspokajające, ale nie byłam w stanie wstać. Ptwornie bolał mnie brzuch i kręciło mi się w głowie. Nie wiem ile się męczyłam, ale po pewnym czasie zapadłam w ciemność.
*Perspektywa Jaspera*
Weszłem na maxa wkurwiony do swojego pokoju. Momentami żałuje, że postanowiłem się zająć Bellą po śmierci rodziców. No dobra. Nie powinienem tak do niej mówić, ale co ja poradzę,że ona się tak zachowuje? W rzeczywistości jest tylko rozpieszczoną gówniarą, która nie wie nic o życiu. Jeszcze tak potraktowała moją Alice! To chyba nic niezwykłego , że się wściekłem. Usłyszałem krzyki Belli. pobiegłem do jej pokoju. To co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Po raz pierwszy widziałem jak moja siostra płacze. Jakby tego było mało rzucała się po łóżku. Była nieprzytomna. Zadzwoniłem do szpitala. Kiedy tylko lekarz chciał ją podnieść ona zaczęła się wyrywać. Jak skoro była nieprzytomna? Tego właśnie nie wiem. Postanowiłem zadzwonić do Eleny:
-Cześć El. Wiesz, mam problem...
- Jazz? Coś z Bells? Domyślam się, że właśnie o nią chodzi, prawda?
- Tak. Coś z nią się dzieje. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Jest rozdrażniona i jakaś...dziwna.
- Wiesz, zauważyłam. Jak piszemy, też odpowiada półsłówkami. Może ja przyjadę jutro?
- Przydało by się. Bella leży w szpitalu...
- Co? Jak? Dlaczego? Mów szybciej Jasper!
- Nic nie wiem. To był jakiś atak czy coś....
- Okay. Pogadamy jak przyjadę.
- Dobra.- zamknąłem telefon. Teraz zostało mi tylko czekać na Elenę. Może ona zrozumie Isabellę? Ja nie potrafię. Nie rozumiem jej.
Boże spraw, by moja siostra była taka jak kiedyś.
***************************************************&*********
I JAK WAM SIĘ PODOBA ? NAM BARDZO . DZIĘKUJEMY ZA MIŁE KOMENTARZE POD ROZDZIAŁAMI . CZEKAMY NA KOMENTY :)
BUZIAKI SELINKA HEART I ISABELLA SWAN-CULLEN
Super rozdział. Z niecierpliwością czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńsuupperr. Wstawiaj kolejny jak najszybciej. Czekam.
OdpowiedzUsuńP.S. Weny duzo zycze ;-)
Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) :D Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ
PS. Zapraszam do mnie na bloga JEST JUŻ NN może ci się spodoba:)
http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco *Niech wena będzie z TOBĄ!