,,Wolę być zakochanym palantem,
niż bezuczuciowym dupkiem.
Wolę samemu wybierać i popełniać błędy,
niż dostawać gotowe odpowiedzi.
Wole być sobą, nikim,
Niż wszystkimi we własnej skórze.''
*Perspektywa Edwarda*
To nie możliwe. Nie powinienem mieć jakikolwiek uczuć względem tej Belli. Ona jest tylko moją pacjentką. Nie mogę się w niej zakochać. Ale w takim razie czemu teraz siedzę na szpitalnym krześle i pocieszam ta małą?! Ja pierdole. Co się ze mną dzieje! Jaki ze mnie zrąbany psychopata!
-Edwardzie, idź do Eleny. Ja zajmę się Bells. Tylko zostaw mi leki dla niej.-
-No dobra stary.- poszedłem do pokoju, w którym leżała moja malutka siostrzyczka. Biedactwo. Cierpi przez przyjaciółkę. Heh. Czyli ja kocham czy nienawidzę. Dobra. To teraz nie ważne.
-Ellie?
-Hey brat. Proszę cię. Powiedz mi kim jest ta dziewczyna i czemu płakała? Ktos jej coś zrobił?
-My wszyscy.
-Ja też? Co?
-Ty chyba nic. Raczej wszyscy inni.
-Ale czy ja ja powinnam znać?
-To twoja przyjaciółka...siostra....
-Mam siostrę? To czemu o tobie pamiętam, a o niej nie?
-Bo to dosyć skomplikowane. Wy jesteście siostrami. Nie genetycznie. Jesteście związane duszami. A chyba to jest najważniejsze. Nam ostatnio tego brakowało. Może teraz uda mi się naprawić popełnione błędy.
-Czy ona cierpi?
-Kto?
-Ta dziewczyna.
-A Bells? Z pewnością. Zawołać ją?
-Yhm. Chce ją poznać. Może ją zrozumiem.
-Tylko bądź delikatna. I ostrożna.
-Postaram się.- Zawołałem Issie. Postanowiłem zostawić je same, pomimo że Bella słaniała się na nogach. Wiedziałem, że nie chce litości, a wszelką pomoc właśnie tak odbiera. Po kilkunastu minutach usłyszałem pisk swojej siostry. Wszedłem do jej pokoju z hukiem.
-Co jest El?- Przerażona wskazała głową na okno, gdzie wychylała się zapłakana, ledwo przytomna Bella. Myślałem że trafi mnie szlag. Ta idiotka liczy się tylko ze sobą.Serio. Elena potrzebuje spokoju, ,a ona sie bawi w pokrzywdzoną dziewczynkę. Nie wiedziałem nawet co robię kiedy ściągnąłem ją siłą byłem już całkiem nieświadomy. Zacząłem ją szarpać, a następnie całować. To było niesamowite czuć jej wargi na swoich. Szkoda tylko,że ją zmusiłem. Zauważyłem jej łzy po dobrych dwóch minutach.
-Ja prze..- nie zdążyłem dokończyć, bo dziewczyna zwiała z krzykiem. Dopiero Damon ja przywiózł. Tym razem już nie wróci.
*Perspektywa Jaspera*
Było już późno wieczorem kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Stała w nich roztrzęsiona Bella. Nie wiedziałem co zrobić. Czy opowiedzieć, że miała rację co do Alice? Czy może nawrzeszczeć? Jak tylko podeszła do mnie to zaczęła płakać,a ja jak ten słup soli stałem na progu.
-Dzwoneczku?-spojrzała na mnie zdziwiona. Dawno jej tak nie nazywałem.-Przepraszam za wszystko siostra.
Czasami najbardziej niespodziewane rzeczy, pojawiają sie wtedy kiedy ich nie chcemy.
Życie jest jedną bujdą, ale skoro tak to warto cieszyć się tymi najmniejszymi rzeczami, a nie chcec ciągle więcej.
Wtedy zabierają nam to co ważne, które mogą nas czegoś nauczyć i już nie ma odwrotu.
*******************************&**********
Issie: No więc jest takie coś:) Niezbyt dobre, ale jednak lepsze niż nic. Wiem,że chaotycznie, ale no cóż ja poradzę. Zawsze jak coś pisze to na spontana i tyle. Mam nadzieje,że ktoś skomentuje. Treraz czekamy na duuużo lepszą nn od Selinki;) Buziaki, Issie:*
Selinka: Mój lepszy ? Hahaha ! Z pewnością nie, ale będę się starać by był choć troszkę dobry. Nie wiem, kiedy napiszę, bo mam nawał roboty i weekend raczej cały zawalony. W przyszłym tygodniu mam w dodatku codziennie jakąś klasówkę albo sprawdzian. Rozdział był świetny i strasznie mnie zdziwiło jak Issie to rozwinęło, ale podoba mi się ! Tylko za krótko zważywszy na to jak uwielbiam jak ona pisze.
Zapraszamy na naszego nowego bloga :
You make me feel
Dziękujemy za wszystkie komentarze i czekamy na kolejne.
Buziaki
Selinka :*
piątek, 30 maja 2014
środa, 21 maja 2014
You make me feel
Zapraszam na naszego najnowszego bloga także o Belli i Elenie. Pojawił się tam już prolog. Proszę skomentujcie ! A no i ostatnią notkę z wczoraj pod którą jest tylko jeden ( i wspaniały ) komentarz.
Dziękujemy za wyświetlenia. Zapraszamy na naszego kolejnego bloga, którego piszemy razem.
http://two-broken-soul.blogspot.com/
You make me feel
Dziękujemy za wyświetlenia. Zapraszamy na naszego kolejnego bloga, którego piszemy razem.
http://two-broken-soul.blogspot.com/
You make me feel
wtorek, 20 maja 2014
Rozdział dwudziesty pierwszy
To jest po prostu niesprawiedliwe. Ból powoduje więcej problemów niż miłość jest tego warta. Łapię powietrze, to świetne uczucie, ale wiesz, że i tak boli.
Perspektywa Eleny.
Wszystko mnie bolało. Z każdą sekundą jakby wypływałam ponad powierzchnię wody, niewidzialnej bańki mydlanej i nie byłam już odporna na to co się ze mną dzieje. Nawet właśnie nie wiedziałam co się stało. W głowie powstał mi kompletny mętlik. Wszystkie wspomnienia, myśli mieszały się w jedną wielką kluchę i nie chciały normalnie się pokazać. Dosłownie. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Nie wiedziałam kim jestem. Wiedziałam jedynie, że boli. Upragniona śmierć nie nadchodzi. Nie miałeś wpływu na to, że przyszedłeś na świat. Nie masz też i wpływu na swoją śmierć. Wszystko by było lepsze od tego okropnego bólu, który rozchodził się po moim ciele od palców nóg do czubka głowy i z powrotem. Byłam obolała, zdrętwiała jak dykta. Nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu. Jak przez mgłę słyszałam jedynie jakieś głosy.
-Elena ! - usłyszałam znajomy głos, nie był to ani mój brat, ani nikt z rodziny. Ten głos sprawiał, że miałam dreszcze i serce biło mi ze wzmożoną siłą. Nie potrafiłam rozpoznać do kogo należy. Nagle jakby w środku ciemności zobaczyłam czyjąś postać. Oszalałam i trafiłam do wariatkowa? Albo czyżbym umarła? Czy tak wygląda piekło? Nigdy nie przypuszczałam, że trafie do nieba.Czy piekło polega na tym, że będę tu zupełnie sama i będę wciąż czuła ten dziwny niepokój i strach? Chciałam spróbować krzyknąć, ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk, jak w tych koszmarach sennych, w których próbujesz krzyczeć o pomoc i nagle zdajesz sobie sprawę, że to nie możliwe. A może to sen? Zaraz się obudzę. Musiałam zasnąć przed telewizorem, zaraz Edward obudzi mnie albo tata czy mama. Tak, to na pewno tylko dziwny sen. Uszczypnęłam się w rękę i ku mojemu zaskoczeniu nie poczułam niczego. Wbiłam swoje długie i ostre paznokcie w rękę i nic. Nie czuje niczego. Co się ze mną dzieje? Wszystko zaczęło zmieniać się w ciemność. Już nic nie widziałam ani nie czułam.
Perspektywa Stefana
Bezradność to jedyne co czułem siedząc tak przy niej. Mojej ukochanej zawsze z uśmiechem na twarzy. To ona zawsze była ta silna. Zawsze była, jest i będzie moją Eleną choćby nie wiem co. Zalany łzami musiałem siedzieć parę metrów dalej w rogu pomieszczenia, kiedy lekarze zaczęli ją reanimować. To niemożliwe by popełniła próbę samobójczą ! Niby z jakiego powodu ? Przecież by mi powiedziała prawda ? A jak nie mnie to .......Belli.....ale przecież to Elena ostatnio się troszczyła tylko o nią. Nie chciała by ona się zamartwiała. Może moja dziewczyna też wcale nie była taka silna ? Przecież to widziałem, ale nie widziałem, że aż do tego stopnia.......
-Dostała arytmii. - usłyszałem głos jednego z lekarzy
-Biedna dziewczyna co musiała przejść. - wyszła jedna z sali, a ja zaszlochałem cicho.
-Ma przecież niedowagę, trzeba sprawdzić czy nie ma żadnych zaburzeń odżywiania...- usłyszałem jedną z pielęgniarek
-Jakich niby ?! - spytałem głośno, podniosłem głowę do góry. Nie wstydziłem się swoich łez.
-Anoreksja, bulimia czy anemia. - powiedziała krzywiąc się nieco
-Przecież ona....
-Nie możemy niczego wykluczyć. Trzeba wszystko zbadać. Dziś miała śmierć kliniczną. Nie wiemy co może być jutro. - wyleciałem szybko z tej sali. Nie mogłem tego wytrzymać. Osunąłem się po ścianie z płaczem na podłogę. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i szybko wykręciłem numer do Damona.
-Halo ? - usłyszałem po drugiej stronie
-Gdzie jesteś ? - spytałem zachrypniętym głosem
-W Forks. Właśnie biorę Issie z powrotem. - powiedział
-Jak ty tego dokonałeś ? - spytałem szybko
-Zemdlała. Proste. Co z Eleną ? - w moich oczach zebrały się łzy
-Przyjedź z Issie. Może choć ona tu coś pomoże.......- szepnąłem
-Powiedz mi do cholery co się stało ! - słyszałem jak wyprzedził jakiś samochód z zawrotną prędkością
-Lepiej zwolnij tylko. - usłyszałem jak powoli zwalniał - Elena miała dziś śmierć kliniczną. Może nie przeżyć dzisiejszej nocy......
Perspektywa Eleny
Z trudem udało mi się podnieść powieki i zobaczyłam, że jakiś chłopak się nade mną nachyla i płaczę. Jego twarz pokryta była łzami. Po drugiej stronie dostrzegłam jakąś dziewczynę. Była blada i wyglądała jak wstanie katatonii. Łzy spływały jej po policzkach i wpatrzona była w martwy punkt, a po jej obu stronach siedziało jeszcze dwóch chłopaków. W jednym z nich rozpoznałam mojego brata Edwarda. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu. Co do cholery mi się stało? Chciałam powiedzieć coś, ale okazało się, że w gardle mam rurkę. Chłopak nachylił się nade mną:
-Ell, słyszysz mnie ? - nie miałam pojęcia skąd on zna moje imię. Pokiwałam głową, aby dać znać, że go rozumiem. Z jego twarzy wciąż nie schodził strach i smutek. Czemu nikt nie może mi powiedzieć co mi się stało? Starałam się wyciągnąć z gardła tą rurkę, ale pielęgniarka mi przeszkodziła.
- Nie ruszaj się, wyjmiemy Ci ją za chwilę jak tylko twój stan się ustabilizuje – powiedziała uśmiechając się nieśmiało. Pogłaskała mnie po włosach tak jak zwykle robiła to moja mama. Lekarze kręcili się wokół mojego łóżka tych dwóch nieznanych mi chłopaków. Dziewczyna wciąż siedziała nieruchomo. Jakiś lekarz siedział przy niej i starał się z nią porozumieć, ale to nie przynosiło efektu. Spojrzałam porozumiewawczo w stronę pielęgniarki i chyba zrozumiała, że nie wiem co się dzieje.
-Miałaś próbę samobójczą. Twoje serce stanęło parę godzin oraz kilkanaście minut temu , reanimowaliśmy Cię – próba samobójcza ?! Ja ?! To przecież nonsens ! Po co ja bym miała.......Pielęgniarka szepnęła coś do lekarza i ten podszedł do mnie.
- Wyjmiemy Ci już tę rurkę, jak będę ją wyciągać proszę odkaszlnij – zaczął tłumaczyć mi to. Szybkim ruchem pozbył się z mojego gardła rurki, zaczęłam kaszleć. Pielęgniarka podała mi wodę, upiłam łyka.
-Jest pani pewna, że to o mnie chodzi ? - spytałam zachrypniętym głosem. Dziewczyna jakby oprzytomniała i teraz wlepiła swój wzrok we mnie. Podbiegła do mnie i rzuciła się na moje łóżko z płaczem.
- Nie rób mi tego więcej… - wyszeptała przez łzy, zaczęłam gładzić ją po włosach.
- Co mi się stało? – zwróciłam się z tym pytaniem w stronę lekarza, który właśnie wpisywał coś do mojej karty. Nie miałam pojęcia kim ona jest, jednak czułam do niej jakąś więź.
- Dostałaś arytmii twoje serce po prostu stanęło. Musiałaś być w tamtej chwili pod wpływem dużego stresu – przerwał na chwilę i popatrzył na mnie z politowaniem – Musimy unormować twój stan, ale przy odpowiednich lekach nie powinno się to powtórzyć.
-To wszystko moja wina. - szepnęła dziewczyna, a ja miałam coraz większy mętlik w głowie
-Edward. - powiedziałam cicho do brata, a ten podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Jak się czujesz siostra ?
-Beznadziejnie. - odparłam i pokazałam wzrokiem na dziewczynę, która wciąż jakby sparaliżowana przytulała się do mnie szepcząc coś pod nosem jak mantrę.
-Issie daj jej odpocząć. - nie znam jej......czemu moja pamięć sięga 14 roku życia ? Przecież już po samym wyglądzie mojego brata widzę, że nie ma on już 18 lat do cholery !
-Coś cię boli ? - nawet nie zauważyłam, kiedy do sali wszedł ten sam chłopak co był przy mnie. Był ubrany w jakiś zielony fartuch lekarski. Issie...bo tak ponoć miała na imię usiadła z boku patrząc w podłogę i cicho płacząc tak jakby nikt tego nie widział. Chyba tak tylko myślała. To było dla mnie dziwne. Znałam z nich wszystkich tylko Edwarda !
-Głowa. Czy ktoś był jeszcze ranny, doktorze ? - co za idiotka przecież to była próba samobójcza, a nie wypadek ! Chłopak spojrzał w stronę pielęgniarki i tych chłopaków, a dziewczyna podniosła szybko głowę do góry obserwując mnie
- Wiesz, kim jestem prawda ? - spytał chłopak nachylając się na moim łóżkiem
-Tak...- szepnęłam
-To dobrze. - uśmiechnął się
-Jesteś moim doktorem. - powiedziałam patrząc na niego, kiedy ten spochmurniał i nie wiedział co powiedzieć. Wszystkich jakby równocześnie zamurowało. - Żartujesz tak, Elena ?
-Czemu ? To mi się wmawia, że miałam próbę samobójczą ! - wszyscy wybiegli stąd szybko. Nawet nie potrafiłam tego tak szybko zrejestrować. Za tym chłopakiem pobiegła i reszta. Co prawda ta Issie wcale nie pobiegła, a została ciągnięta przez szatyna.
-Nie pamięta mnie ! - usłyszałam krzyk chyba tego chłopaka. Ja ? O mnie chodzi ? Nie potrafiłam już racjonalnie myśleć.....
-Z czasem jej pamięć wróci...- usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam oczy. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Usłyszałam pikanie jakiejś maszyny po czym znów jakby osunęłam się w moją upragnioną nicość.
Selinka : Kurde pierwszy raz w życiu mój rozdział mi się podoba ! Czy wy to rozumiecie ?! Coś niebywałego ! No co prawda nie jest taki dobry jak Issie ( i siedź cicho, bo ja zawsze mam rację ! ) . Coraz więcej pomysłów mam na tego bloga, tak jak i Issie więc.......no trochę mnie przynajmniej martwi, że tak o wiele mniej ludzi w ogóle to komentuje i czyta. Zaniżyły nam się wyświetlenia oj zaniżyły. No, ale trudno. Mam nadzieję, że choć rozdział się podoba, bo piszę go zamiast się uczyć na klasówki, a jeszcze jadę na wycieczkę więc.....brak czasu ! Ok to czekamy na komy i dziękujemy za poprzednie.
Buziaki
Selinka :*
Issie :Więc tak...siostrzyczko no nieźle....zajebiście...ehh....twoje zawsze są lepsze( HA! a no zobacz, ja też mam czasem racje ;)) Nom mi też z tego powodu przykro i nie wiem kiedy dodam, bo troche nie wyrabiam, ale powoli wszystko ogarnę. Hihi, Selly udanej wycieczki tylko wracaj szybko, bo mamy zaplanować kolejny blog i będę tęsknic. A no i czekamy na komy i proszę by było ich więcej choć pod rozdziałami Selinki, bo są cudne;)
Perspektywa Eleny.
Wszystko mnie bolało. Z każdą sekundą jakby wypływałam ponad powierzchnię wody, niewidzialnej bańki mydlanej i nie byłam już odporna na to co się ze mną dzieje. Nawet właśnie nie wiedziałam co się stało. W głowie powstał mi kompletny mętlik. Wszystkie wspomnienia, myśli mieszały się w jedną wielką kluchę i nie chciały normalnie się pokazać. Dosłownie. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Nie wiedziałam kim jestem. Wiedziałam jedynie, że boli. Upragniona śmierć nie nadchodzi. Nie miałeś wpływu na to, że przyszedłeś na świat. Nie masz też i wpływu na swoją śmierć. Wszystko by było lepsze od tego okropnego bólu, który rozchodził się po moim ciele od palców nóg do czubka głowy i z powrotem. Byłam obolała, zdrętwiała jak dykta. Nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu. Jak przez mgłę słyszałam jedynie jakieś głosy.
-Elena ! - usłyszałam znajomy głos, nie był to ani mój brat, ani nikt z rodziny. Ten głos sprawiał, że miałam dreszcze i serce biło mi ze wzmożoną siłą. Nie potrafiłam rozpoznać do kogo należy. Nagle jakby w środku ciemności zobaczyłam czyjąś postać. Oszalałam i trafiłam do wariatkowa? Albo czyżbym umarła? Czy tak wygląda piekło? Nigdy nie przypuszczałam, że trafie do nieba.Czy piekło polega na tym, że będę tu zupełnie sama i będę wciąż czuła ten dziwny niepokój i strach? Chciałam spróbować krzyknąć, ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk, jak w tych koszmarach sennych, w których próbujesz krzyczeć o pomoc i nagle zdajesz sobie sprawę, że to nie możliwe. A może to sen? Zaraz się obudzę. Musiałam zasnąć przed telewizorem, zaraz Edward obudzi mnie albo tata czy mama. Tak, to na pewno tylko dziwny sen. Uszczypnęłam się w rękę i ku mojemu zaskoczeniu nie poczułam niczego. Wbiłam swoje długie i ostre paznokcie w rękę i nic. Nie czuje niczego. Co się ze mną dzieje? Wszystko zaczęło zmieniać się w ciemność. Już nic nie widziałam ani nie czułam.
Perspektywa Stefana
Bezradność to jedyne co czułem siedząc tak przy niej. Mojej ukochanej zawsze z uśmiechem na twarzy. To ona zawsze była ta silna. Zawsze była, jest i będzie moją Eleną choćby nie wiem co. Zalany łzami musiałem siedzieć parę metrów dalej w rogu pomieszczenia, kiedy lekarze zaczęli ją reanimować. To niemożliwe by popełniła próbę samobójczą ! Niby z jakiego powodu ? Przecież by mi powiedziała prawda ? A jak nie mnie to .......Belli.....ale przecież to Elena ostatnio się troszczyła tylko o nią. Nie chciała by ona się zamartwiała. Może moja dziewczyna też wcale nie była taka silna ? Przecież to widziałem, ale nie widziałem, że aż do tego stopnia.......
-Dostała arytmii. - usłyszałem głos jednego z lekarzy
-Biedna dziewczyna co musiała przejść. - wyszła jedna z sali, a ja zaszlochałem cicho.
-Ma przecież niedowagę, trzeba sprawdzić czy nie ma żadnych zaburzeń odżywiania...- usłyszałem jedną z pielęgniarek
-Jakich niby ?! - spytałem głośno, podniosłem głowę do góry. Nie wstydziłem się swoich łez.
-Anoreksja, bulimia czy anemia. - powiedziała krzywiąc się nieco
-Przecież ona....
-Nie możemy niczego wykluczyć. Trzeba wszystko zbadać. Dziś miała śmierć kliniczną. Nie wiemy co może być jutro. - wyleciałem szybko z tej sali. Nie mogłem tego wytrzymać. Osunąłem się po ścianie z płaczem na podłogę. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i szybko wykręciłem numer do Damona.
-Halo ? - usłyszałem po drugiej stronie
-Gdzie jesteś ? - spytałem zachrypniętym głosem
-W Forks. Właśnie biorę Issie z powrotem. - powiedział
-Jak ty tego dokonałeś ? - spytałem szybko
-Zemdlała. Proste. Co z Eleną ? - w moich oczach zebrały się łzy
-Przyjedź z Issie. Może choć ona tu coś pomoże.......- szepnąłem
-Powiedz mi do cholery co się stało ! - słyszałem jak wyprzedził jakiś samochód z zawrotną prędkością
-Lepiej zwolnij tylko. - usłyszałem jak powoli zwalniał - Elena miała dziś śmierć kliniczną. Może nie przeżyć dzisiejszej nocy......
Perspektywa Eleny
Z trudem udało mi się podnieść powieki i zobaczyłam, że jakiś chłopak się nade mną nachyla i płaczę. Jego twarz pokryta była łzami. Po drugiej stronie dostrzegłam jakąś dziewczynę. Była blada i wyglądała jak wstanie katatonii. Łzy spływały jej po policzkach i wpatrzona była w martwy punkt, a po jej obu stronach siedziało jeszcze dwóch chłopaków. W jednym z nich rozpoznałam mojego brata Edwarda. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu. Co do cholery mi się stało? Chciałam powiedzieć coś, ale okazało się, że w gardle mam rurkę. Chłopak nachylił się nade mną:
-Ell, słyszysz mnie ? - nie miałam pojęcia skąd on zna moje imię. Pokiwałam głową, aby dać znać, że go rozumiem. Z jego twarzy wciąż nie schodził strach i smutek. Czemu nikt nie może mi powiedzieć co mi się stało? Starałam się wyciągnąć z gardła tą rurkę, ale pielęgniarka mi przeszkodziła.
- Nie ruszaj się, wyjmiemy Ci ją za chwilę jak tylko twój stan się ustabilizuje – powiedziała uśmiechając się nieśmiało. Pogłaskała mnie po włosach tak jak zwykle robiła to moja mama. Lekarze kręcili się wokół mojego łóżka tych dwóch nieznanych mi chłopaków. Dziewczyna wciąż siedziała nieruchomo. Jakiś lekarz siedział przy niej i starał się z nią porozumieć, ale to nie przynosiło efektu. Spojrzałam porozumiewawczo w stronę pielęgniarki i chyba zrozumiała, że nie wiem co się dzieje.
-Miałaś próbę samobójczą. Twoje serce stanęło parę godzin oraz kilkanaście minut temu , reanimowaliśmy Cię – próba samobójcza ?! Ja ?! To przecież nonsens ! Po co ja bym miała.......Pielęgniarka szepnęła coś do lekarza i ten podszedł do mnie.
- Wyjmiemy Ci już tę rurkę, jak będę ją wyciągać proszę odkaszlnij – zaczął tłumaczyć mi to. Szybkim ruchem pozbył się z mojego gardła rurki, zaczęłam kaszleć. Pielęgniarka podała mi wodę, upiłam łyka.
-Jest pani pewna, że to o mnie chodzi ? - spytałam zachrypniętym głosem. Dziewczyna jakby oprzytomniała i teraz wlepiła swój wzrok we mnie. Podbiegła do mnie i rzuciła się na moje łóżko z płaczem.
- Nie rób mi tego więcej… - wyszeptała przez łzy, zaczęłam gładzić ją po włosach.
- Co mi się stało? – zwróciłam się z tym pytaniem w stronę lekarza, który właśnie wpisywał coś do mojej karty. Nie miałam pojęcia kim ona jest, jednak czułam do niej jakąś więź.
- Dostałaś arytmii twoje serce po prostu stanęło. Musiałaś być w tamtej chwili pod wpływem dużego stresu – przerwał na chwilę i popatrzył na mnie z politowaniem – Musimy unormować twój stan, ale przy odpowiednich lekach nie powinno się to powtórzyć.
-To wszystko moja wina. - szepnęła dziewczyna, a ja miałam coraz większy mętlik w głowie
-Edward. - powiedziałam cicho do brata, a ten podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Jak się czujesz siostra ?
-Beznadziejnie. - odparłam i pokazałam wzrokiem na dziewczynę, która wciąż jakby sparaliżowana przytulała się do mnie szepcząc coś pod nosem jak mantrę.
-Issie daj jej odpocząć. - nie znam jej......czemu moja pamięć sięga 14 roku życia ? Przecież już po samym wyglądzie mojego brata widzę, że nie ma on już 18 lat do cholery !
-Coś cię boli ? - nawet nie zauważyłam, kiedy do sali wszedł ten sam chłopak co był przy mnie. Był ubrany w jakiś zielony fartuch lekarski. Issie...bo tak ponoć miała na imię usiadła z boku patrząc w podłogę i cicho płacząc tak jakby nikt tego nie widział. Chyba tak tylko myślała. To było dla mnie dziwne. Znałam z nich wszystkich tylko Edwarda !
-Głowa. Czy ktoś był jeszcze ranny, doktorze ? - co za idiotka przecież to była próba samobójcza, a nie wypadek ! Chłopak spojrzał w stronę pielęgniarki i tych chłopaków, a dziewczyna podniosła szybko głowę do góry obserwując mnie
- Wiesz, kim jestem prawda ? - spytał chłopak nachylając się na moim łóżkiem
-Tak...- szepnęłam
-To dobrze. - uśmiechnął się
-Jesteś moim doktorem. - powiedziałam patrząc na niego, kiedy ten spochmurniał i nie wiedział co powiedzieć. Wszystkich jakby równocześnie zamurowało. - Żartujesz tak, Elena ?
-Czemu ? To mi się wmawia, że miałam próbę samobójczą ! - wszyscy wybiegli stąd szybko. Nawet nie potrafiłam tego tak szybko zrejestrować. Za tym chłopakiem pobiegła i reszta. Co prawda ta Issie wcale nie pobiegła, a została ciągnięta przez szatyna.
-Nie pamięta mnie ! - usłyszałam krzyk chyba tego chłopaka. Ja ? O mnie chodzi ? Nie potrafiłam już racjonalnie myśleć.....
-Z czasem jej pamięć wróci...- usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam oczy. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Usłyszałam pikanie jakiejś maszyny po czym znów jakby osunęłam się w moją upragnioną nicość.
Selinka : Kurde pierwszy raz w życiu mój rozdział mi się podoba ! Czy wy to rozumiecie ?! Coś niebywałego ! No co prawda nie jest taki dobry jak Issie ( i siedź cicho, bo ja zawsze mam rację ! ) . Coraz więcej pomysłów mam na tego bloga, tak jak i Issie więc.......no trochę mnie przynajmniej martwi, że tak o wiele mniej ludzi w ogóle to komentuje i czyta. Zaniżyły nam się wyświetlenia oj zaniżyły. No, ale trudno. Mam nadzieję, że choć rozdział się podoba, bo piszę go zamiast się uczyć na klasówki, a jeszcze jadę na wycieczkę więc.....brak czasu ! Ok to czekamy na komy i dziękujemy za poprzednie.
Buziaki
Selinka :*
Issie :Więc tak...siostrzyczko no nieźle....zajebiście...ehh....twoje zawsze są lepsze( HA! a no zobacz, ja też mam czasem racje ;)) Nom mi też z tego powodu przykro i nie wiem kiedy dodam, bo troche nie wyrabiam, ale powoli wszystko ogarnę. Hihi, Selly udanej wycieczki tylko wracaj szybko, bo mamy zaplanować kolejny blog i będę tęsknic. A no i czekamy na komy i proszę by było ich więcej choć pod rozdziałami Selinki, bo są cudne;)
sobota, 17 maja 2014
Rozdział dwudziesty
Czuję się tak tragicznie.
Duszona przez wszystkie dziecięce lęki.
Porażona przez ból..
Samotna zrobić Granic Możliwości.
W Sumie:
Mam dosyć do potęgi.
* Perspektywa Damona *
Kiedy Stefano przyszedł ze....moment....no tym rudym, nie wiedziałem co zrobić. Issie kiedy się dowiedziała o Elenie jeszcze bardziej pogrążyła się sama w sobie. Nie odezwała się, siedziała na parapecie, a nogami lekko wymachiwała w powietrze. Stałem na wszelki wypadek obok niej jakby przyszło jej coś głupiego do głowy. Stefano powoli zaczął mnie irytować tym swoim spojrzeniem w jej stronę.
-Możesz przestać się na nią gapić jak na węża w cyrku?!- zapytałem już wkurzony.
-Wyluzuj! Gdybyś wiedział co ona wyrabia...
-Ty Ruda Wiewióro to nie jej wina! za moment podpale ci te twoje rude kłaki i się nauczysz!
-one są specjalne! I nie rude tylko miedziane!
-A ja jestem siwy!
-Cholera Issie! Zwariowałaś?!- Ups. Debil. Imbecyl! jaki ze mnie idiota. Kłócę się o kolor włosów tego voldemorta, a ciężko mi zauważyć, że Iss stoi na parapecie, a do cholery nie ma nawet siły. W wampirzym tempie dobiegłem do niej i zdjąłem ją z tego idiotycznego miejsca. No nie jestem wampirem,ale szybki jestem i w szkole tak na mnie kiedyś mówili więc....Okay.Nie zbaczając z tematu.Na wszelki wypadek pozamykałem wszystkie okna. Czemu on jej nie ściągnie?! No okay...Może trochę się trzęsie, ale tylko tyle. I wtedy właśnie naskoczył na mnie Stefcio.
-Ty debilu! Jakim cudem ty ją możesz dotykać?
-Yyy...no normalnie. łapie ja za rączkę czy tule i tyle. A o co ci biega?
-Nie ważne. To ona ma ci powiedzieć. Powinniśmy się zbierać.
-Sweety kitty zbieramy się.-Kiedy podeszła do mnie zapytałem:
-Na pewno chcesz iść?- pokiwała głową. Z pewnością jej tego nie wybije z głowy. Pozostaje mi tylko ja wspierać. Zasługuje na to choćby zaprzeczała w nieskończoność.
*PERSPEKTYWA BELLI*
Wiem,że Elena...że ona przeze mnie....Nie wierze....To jest okropne. Zabiłabym swoją jedyną przyjaciółkę. Chciałam poczuć ostrze na swojej skórze...Ale nie mogłam. Za dużo osób się kręci w okół mnie. Ostatnio z Elena gorzej się dogadywałam. Jestem idiotką. Ona cierpiała, a jestem taska głupia i udaje,że mam takie wieeelkie problemy. Kiedy weszliśmy do jej sali ona była nieprzytomna. Cholera!Przydałaby się spluwa. Moja biedna siostrzyczka leży nie przytomna, a ja nie mam pojęcia jak jej pomóc.
-Czy ona...?
-Nie. Nic jej nie będzie. Jest silna Bello nie ma czym się martwic.
-Ale jak to si ę stało?
-Prawdopodobnie próba samobójcza.
-Ja pierdole. To wszystko przeze mnie. Jestem do niczego.- i wtedy podszedł do mnie Damon.
-Nie przez ciebie. Jesteś wspaniała, ale tego nie dostrzegasz. Trzeba zdecydowanie popracować nad twoją samooceną księżniczko.
-Taa...mam za wysoką. Wiem.
-Twoja samoocena to dno.
-Czemu mi pomagasz?
-Bello....Zakochałam się w tobie.
-Słucham?! Ty głupi jesteś?!
-Byc może jestem zakochanym głupcem..
-Przecież kochałeś Elene! To o nią pytałeś!
-Bo chciałem nawiązać z tobą jakiś kontakt.
-Nawet mnie nie znasz...
-Ale marze by poznać.
-Debil.
-Ignorantka.
-Ehh...Wychodzę.
-Zostań.
-Nie dziękuje. Nara. Wracam do Forks. Powiedzcie Elenie,że ja kocham i tęsknię. -Trzasnęłam drzwiami. To za dużo ja na jeden dzień. Zdecydowanie wracam do siebie i mojego świata, gdzie wszyscy mają mnie w dupie, am ja robię co chce. Przynajmniej jej nie zniszczę.
********************************************************************************
Issie:A więc witam po tej dłuuuuugiej nieobecności. Heh. Wiem,że notka nie jest zbyt dobra, ale na prawdę nie miałam nawet jak wcześniej zacząć i to był trzeci projekt. Mam nadzieje,że ujdzie i proszę o szczere opinie.
Selinka: Mi jak zawsze się podoba, bo twoje rozdziały są lepsze od moich. Postaram się szybko napisać NN. Teraz ja muszę coś nabazgrać hmm.......no zobaczymy. Czekamy na komy.
Buziaki
Selinka :*
Duszona przez wszystkie dziecięce lęki.
Porażona przez ból..
Samotna zrobić Granic Możliwości.
W Sumie:
Mam dosyć do potęgi.
* Perspektywa Damona *
Kiedy Stefano przyszedł ze....moment....no tym rudym, nie wiedziałem co zrobić. Issie kiedy się dowiedziała o Elenie jeszcze bardziej pogrążyła się sama w sobie. Nie odezwała się, siedziała na parapecie, a nogami lekko wymachiwała w powietrze. Stałem na wszelki wypadek obok niej jakby przyszło jej coś głupiego do głowy. Stefano powoli zaczął mnie irytować tym swoim spojrzeniem w jej stronę.
-Możesz przestać się na nią gapić jak na węża w cyrku?!- zapytałem już wkurzony.
-Wyluzuj! Gdybyś wiedział co ona wyrabia...
-Ty Ruda Wiewióro to nie jej wina! za moment podpale ci te twoje rude kłaki i się nauczysz!
-one są specjalne! I nie rude tylko miedziane!
-A ja jestem siwy!
-Cholera Issie! Zwariowałaś?!- Ups. Debil. Imbecyl! jaki ze mnie idiota. Kłócę się o kolor włosów tego voldemorta, a ciężko mi zauważyć, że Iss stoi na parapecie, a do cholery nie ma nawet siły. W wampirzym tempie dobiegłem do niej i zdjąłem ją z tego idiotycznego miejsca. No nie jestem wampirem,ale szybki jestem i w szkole tak na mnie kiedyś mówili więc....Okay.Nie zbaczając z tematu.Na wszelki wypadek pozamykałem wszystkie okna. Czemu on jej nie ściągnie?! No okay...Może trochę się trzęsie, ale tylko tyle. I wtedy właśnie naskoczył na mnie Stefcio.
-Ty debilu! Jakim cudem ty ją możesz dotykać?
-Yyy...no normalnie. łapie ja za rączkę czy tule i tyle. A o co ci biega?
-Nie ważne. To ona ma ci powiedzieć. Powinniśmy się zbierać.
-Sweety kitty zbieramy się.-Kiedy podeszła do mnie zapytałem:
-Na pewno chcesz iść?- pokiwała głową. Z pewnością jej tego nie wybije z głowy. Pozostaje mi tylko ja wspierać. Zasługuje na to choćby zaprzeczała w nieskończoność.
*PERSPEKTYWA BELLI*
Wiem,że Elena...że ona przeze mnie....Nie wierze....To jest okropne. Zabiłabym swoją jedyną przyjaciółkę. Chciałam poczuć ostrze na swojej skórze...Ale nie mogłam. Za dużo osób się kręci w okół mnie. Ostatnio z Elena gorzej się dogadywałam. Jestem idiotką. Ona cierpiała, a jestem taska głupia i udaje,że mam takie wieeelkie problemy. Kiedy weszliśmy do jej sali ona była nieprzytomna. Cholera!Przydałaby się spluwa. Moja biedna siostrzyczka leży nie przytomna, a ja nie mam pojęcia jak jej pomóc.
-Czy ona...?
-Nie. Nic jej nie będzie. Jest silna Bello nie ma czym się martwic.
-Ale jak to si ę stało?
-Prawdopodobnie próba samobójcza.
-Ja pierdole. To wszystko przeze mnie. Jestem do niczego.- i wtedy podszedł do mnie Damon.
-Nie przez ciebie. Jesteś wspaniała, ale tego nie dostrzegasz. Trzeba zdecydowanie popracować nad twoją samooceną księżniczko.
-Taa...mam za wysoką. Wiem.
-Twoja samoocena to dno.
-Czemu mi pomagasz?
-Bello....Zakochałam się w tobie.
-Słucham?! Ty głupi jesteś?!
-Byc może jestem zakochanym głupcem..
-Przecież kochałeś Elene! To o nią pytałeś!
-Bo chciałem nawiązać z tobą jakiś kontakt.
-Nawet mnie nie znasz...
-Ale marze by poznać.
-Debil.
-Ignorantka.
-Ehh...Wychodzę.
-Zostań.
-Nie dziękuje. Nara. Wracam do Forks. Powiedzcie Elenie,że ja kocham i tęsknię. -Trzasnęłam drzwiami. To za dużo ja na jeden dzień. Zdecydowanie wracam do siebie i mojego świata, gdzie wszyscy mają mnie w dupie, am ja robię co chce. Przynajmniej jej nie zniszczę.
********************************************************************************
Issie:A więc witam po tej dłuuuuugiej nieobecności. Heh. Wiem,że notka nie jest zbyt dobra, ale na prawdę nie miałam nawet jak wcześniej zacząć i to był trzeci projekt. Mam nadzieje,że ujdzie i proszę o szczere opinie.
Selinka: Mi jak zawsze się podoba, bo twoje rozdziały są lepsze od moich. Postaram się szybko napisać NN. Teraz ja muszę coś nabazgrać hmm.......no zobaczymy. Czekamy na komy.
Buziaki
Selinka :*
środa, 14 maja 2014
One & The Same
Filmik mojego autorstwa. Mam nadzieję, że się podoba i przepraszamy za opóźnienia z pisaniem. Rozdział jest w trakcie pisania przez Issie jednak musicie cierpliwie czekać, bo jest na co i proszę jeśli to czytasz i obejrzałeś filmik to go skomentuj ! Filmik mi się bardzo podoba, jest wesoły i w ogóle........jak dla mnie jest.......dobry.
Czekam na komy.
Buziaki
Selinka :*
Jeśli to czytasz i obejrzałeś to proszeee skomentuj.
Subskrybuj:
Posty (Atom)